Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III.2.

– To co robimy? – Masato patrzył Danilli w oczy pytająco.

– Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę się położyć – stwierdziła Danilla, ciągnąc go za rękę do swojego pokoju.

– Kładź się i odpoczywaj. Ja cię popilnuję – uśmiechnął się do niej.

– Nie, połóż się tu ze mną – poprosiła. – Pamiętasz jak w Paryżu zalegaliśmy wieczorami na twoim łóżku, oglądając stare filmy? U mnie w akademiku to by było nie do pomyślenia...

– Pewnie, że pamiętam – odparł Masato. – Urwało nam się to, kiedy moja młodsza siostra przyjechała na studia do Paryża. Musiałem dzielić z nią mieszkanie. A ona zawsze i o wszystkim donosiła rodzicom. Zapraszanie przyjaciółki do siebie nie mieściło się w jej małej główce. Ale my i tak już niedługo wyjechaliśmy z Francji, prawda?

– Prawda. I tak miałeś luksusy... Apartament w pierwszej dzielnicy... A właśnie, co się stało z tym mieszkaniem, kiedy wróciłeś do Japonii?

– Mei w nim została. Kończy studia dopiero w tym roku.

– No tak, rzeczywiście, ona medycynę studiuje. A potem co?

– Nie wiem. Pewnie rodzice je wynajmą. Nie interesuje mnie to szczególnie.

– To jest wasze mieszkanie? – zszokowała się Danilla.

– Rodzice kupili je, kiedy na studia szła moja starsza siostra, Maiko. Potem mieszkałem w nim ja, a teraz mieszka Mei. Piętnaście lat wystarczyło, żeby się zwróciło – zaśmiał się.

– W sumie racja. A czemu wszyscy studiowaliście w Paryżu?

– Rodzinna tradycja – odparł. Masato nie miał ochoty kontynuować tego tematu. A jednak zaczęło mu się podobać leżenie obok Danilli i wspominanie starych czasów. – Powiesz mi coś?

– Jasne.

– Jak to się stało, że związałaś się z kimś takim jak ten Ernesto? Zawsze cię miałem za rozsądną dziewczynę...

– Ja też się miałam za rozsądną, jak jeszcze studiowałam we Francji. A potem wróciłam do Chile i mi odbiło.

– To znaczy? – Nie spodziewał się takiego „wyznania" ze strony przyjaciółki.

– Kiedy wróciłam do kraju i znalazłam pracę, poczułam się dorosła. Zaczęłam się spotykać ze wszystkimi. Chodziłam na imprezy, wyrywałam przypadkowych facetów, lądowaliśmy w łóżku. Czasem spotkałam się kilka razy z tym samym, ale nigdy dłużej. Nie szukałam związku, tylko zabawy.

– I dobrze się bawiłaś? – spytał Masato, choć było widać, że zrobiło mu się przykro.

– Wtedy tak.

– A skąd się wziął ten Ernesto? – dopytywał się jej przyjaciel.

– Poznałam go tak samo. Na jakiejś imprezie. Ernesto jednak mnie zaintrygował, bo nie dał mi się od razu zaciągnąć do łóżka. To był taki typ niegrzecznego chłopca. Jeździł na spalinowym motorze sprzed pięćdziesięciu lat, miał tatuaże na ramionach i grał niedostępnego. Teraz wiem, że to było ukartowane, bo to bogaty rozpuszczony dzieciak, który musiał mieć wszystko, o czym zamarzył... ale wtedy dałam się nabrać. Zadurzyłam się. Chciałam tylko jego. Nawet zamieszkaliśmy razem. Moja mama już myślała, że będzie miała zięcia... – Masato słuchał Danilli uważnie, ale w tym momencie musiał jej przerwać:

– Rozważałaś wyjście za mąż za kogoś takiego?

– Ja nie – zachichotała – ale moja mama już tak. W końcu okazało się, że Ernesto się mną znudził i zaczął szukać przygód. Kiedy wróciłam ze szkolenia i nakryłam go z inną kobietą w naszym łóżku, wybiegłam z domu tak, jak stałam i poszłam prosto do Inez. Ryczałam cały dzień. W końcu w towarzystwie przyjaciółki poszłam do niego po swoje rzeczy. Jej mężowi kazałyśmy czekać na nas w samochodzie. I dobrze, że Adrian nas nie posłuchał, bo kiedy Inez wygarnęła Ernestowi, jaką jest świnią, dał jej w twarz. Adrian się wściekł i oddał mu za nią, wywiązała się bójka. W końcu zabrałam tylko swoje osobiste rzeczy i wyszłam z przyjaciółmi. Myślałam, że już go więcej nie zobaczę... Nadal nie wiem skąd wziął mój nowy adres – skończyła opowieść Danilla.

– A jakie są możliwości?

– Nie mam pojęcia... – przyznała. – Może mnie gdzieś przypadkiem zobaczył i śledził aż do domu? Nie rozumiem tylko czego on ode mnie chce?

– Czegokolwiek by nie chciał, nie dostanie tego. Nie ma prawa cię nachodzić.

– Dzięki, Masato...

– Cóż... muszę przyznać, że trochę sobie nagrabiłaś – westchnął. – Nie mogę uwierzyć, że rozsądna Danilla, którą znałem we Francji, po powrocie do Chile zamieniła się w żądną przygód łowczynię przypadkowych facetów na dyskotekach... Jesteś pewna, że nie miałaś jakiejś depresji, czy czegoś takiego?

– Teraz już wiem, że miałam. Podobno czasowe obniżenie nastroju. Ale wtedy nikt mi nie pomógł. Na rodziców nie mogłam liczyć. Uznali, że jestem dorosła i temat zamknięty. Miałam sobie radzić sama. Dopiero po tej całej historii Inez wysłała mnie do psychologa. Przerobiłam wszystkie trudne tematy. Pomogło. Przez jakiś czas porządkowałam swoje życie. Znalazłam to mieszkanie. Nie zapraszałam do niego nikogo oprócz rodziny i Inez. Tylko... nie potrafiłam żyć bez seksu. – Masato spojrzał na nią z oburzeniem:

– Chcesz powiedzieć, że nawet po tej historii z Ernestem wróciłaś do dawnego stylu życia?

– Niestety, tak. Tylko byłam troszkę ostrożniejsza. Masato, mówię ci to tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem i wierzę, że nie wykorzystasz tego przeciw mnie. Wstyd mi, że nie umiałam panować nad sobą.

– Najważniejsze, że z tym skończyłaś – zauważył. – Nie sądziłem, że możesz się okazać taka... – tu się zawahał.

– Jaka? Bezmyślna? – podpowiedziała mu Danilla.

– Nie. Delikatna i wrażliwa. Podatna na wpływy. Zagubiona – wymienił zaraz, już bez zastanowienia. – Gdybym to wiedział wtedy we Francji...

– To co?

– To nie pozwoliłbym sobie na utratę kontaktu z tobą aż na pięć długich lat. Co ze mnie za przyjaciel, że zająłem się nauką, zamiast interesować się tym, co u ciebie?

– Nie mogłeś tego wiedzieć. Zawsze zgrywałam twardzielkę.

– Jesteś nią. Ale akurat miałaś trudny okres w życiu i nikogo, kto by cię wsparł – objął ją ramieniem, a ona położyła na nim głowę. – Ale teraz jestem. Możesz na mnie liczyć, wiesz?

– Wiem. Dziękuję – odpowiedziała i zamknęła oczy. – Mogę się zdrzemnąć?

– Jasne. Tylko powiedz mi, o której mam wyłączyć twoją pieczeń. – Danilla spojrzała na zegar budzika przy łóżku:

– Za pół godziny wyłącz piekarnik. – To powiedziawszy, przekręciła się na bok i znowu zamknęła oczy. Po chwili już spała.

Masato przyglądał się Danilli z rozczuleniem. Dowiedział się dziś o swojej przyjaciółce więcej niż przez pięć lat, kiedy studiowali razem. Miał ją za wyniosłą, pewną siebie i trochę niedostępną. A okazało się, że jest zagubiona i delikatniejsza niż się spodziewał. Wystarczył tydzień w Chile, żeby przekonał się, że kocha ją nadal i jeszcze mocniej niż kiedyś. Może dlatego, że oboje dojrzali. A może dlatego, że teraz wreszcie pokazała mu się bez maski i ta „wewnętrzna" Danilla okazała się jeszcze słodsza, niż jej pokazowe „ja".

O umówionej godzinie Masato wstał i wyłączył piekarnik w kuchni Danilli. Pieczeń pachniała pięknie. Potem wrócił do niej. Wyglądała tak słodko, kiedy spała w wyciągniętych dresach i bawełnianej koszulce. W pewnym momencie poczuł ogarniające go fizyczne pożądanie i głośno wciągnął powietrze. – Opanuj się, Masato. Ona odsłoniła się przed tobą, liczy na twoją przyjaźń, nie chce być traktowana jak obiekt seksualny. – Zrugał się w myślach. Ale nie umiał nic poradzić na to, co czuł.

Pragnął jej jak szalony. Gorączkowo myślał, co zrobić, żeby nie pomyślała sobie, że tylko o to mu chodzi i nie wymyślił nic. W końcu spanikowany wyszedł z jej sypialni i przestał się na nią gapić. To podziałało. Wyjął swój ekran multimedialny i zaczął czytać wiadomości z dalekiej Japonii. Z jego ojczyzny. Godzinę później postanowił obudzić Danillę. Wziął głęboki wdech i wszedł do jej sypialni, starając się na nią nie patrzeć.

– Co ty robisz? – usłyszał.

Przyszedłem cię obudzić – powiedział.

– A dlaczego idziesz bokiem i patrzysz w okno? – Danilla się zaśmiała. Masato spłonął purpurą. Przez chwilę jeszcze stał tyłem do niej, patrząc w okno. Po chwili obrócił się w jej stronę. Wyglądała zupełnie inaczej niż godzinę temu. Była wypoczęta, roześmiana i znowu sobie z niego żartowała. Odzyskała całą swoją moc. Odetchnął z ulgą.

– Nie zrozumiałabyś tego – odparł.

– Czemu tak mówisz? Daj mi szansę – poprosiła. Wiedział, że śmieje się z niego.

– Nie ma mowy – pokręcił głową z uśmiechem. – Widzę, że jesteś już wyspana i odzyskałaś swój zwykły rezon. Wstawaj, księżniczko. – Danilla wstała z łóżka i uśmiechnęła się do przyjaciela:

– Dzięki, że nade mną czuwałeś. A jak pieczeń? Nie spaliła się?

– Nie spaliła – odparł, prowadząc ją do kuchni. – Wyłączyłem piekarnik o czasie. Pachnie obłędnie...

– To świetnie. Moi rodzice są dość wybredni, jeśli chodzi o jedzenie – stwierdziła.

– A ty?

– Co ja?

– Co ty lubisz?

– Twoją sałatkę z surimi – zaśmiała się.

– No dobrze, kupiłaś mnie – musiał przyznać. – Ale wiesz, że ona już na ciebie czeka w lodówce.

– Która godzina? – zreflektowała się Danilla.

– Szesnasta – odparł, błyskawicznie sprawdzając zegar na lodówce.

– O matko! – spanikowała. – Za dwie godziny będą goście, a ja wyglądam jak czupiradło!

– Wyglądasz ślicznie, jakbyś właśnie wstała.

– No właśnie. A jest taka pora, że nie powinnam spać. Idę pod prysznic – rzuciła do niego i pobiegła do łazienki. Zaraz stamtąd pobiegła do swojego pokoju, skąd po chwili znów wybiegła z czystą bielizną. I ponownie zamknęła się w łazience. Masato usiadł na kanapie w salonie i obserwował drzwi łazienki. Kilkanaście minut później wyszła stamtąd Danilla. Na głowie miała zawinięty ręcznik, a na sobie tylko czarną bieliznę. Kiedy zobaczyła przyjaciela, w panice pobiegła do sypialni. I zatrzasnęła za sobą drzwi.

– Wszystko w porządku, Dani? – spytał, podchodząc do drzwi jej pokoju.

– Tak. Nie sadziłam, że będziesz siedział na tej kanapie. Przepraszam, że tak biegam w bieliźnie.

– Jesteś u siebie. To ja powinienem się czuć zakłopotany. Ale powiem ci szczerze, że dzisiaj już chyba nic mnie nie zaskoczy... – zaśmiał się.

– Nie mów hop... – odpowiedziała na to Danilla. – Jeszcze nie poznałeś moich rodziców. 




Jak myślicie? Czy rodzice Danilli są tacy straszni, że musi go ostrzec? ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro