Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II.9.

Kilkanaście minut później Masato opuścił jej łazienkę w nowej piżamie, która pasowała na niego idealnie:

– Jesteś pewna, że nie kupiłaś jej dla mnie? – zaśmiał się pokazując się jej z każdej strony.

– Teraz już niczego nie jestem pewna – odpowiedziała szczerze – ale oddziś jest twoja – stwierdziła. – Wróciła do łazienki, wrzuciła swoje i jego ubrania do pralki z suszarką wiedząc, że nazajutrz będą gotowe do ubrania. Potem przygotowała przyjacielowi pościel na kanapie. W końcu życzyła mu miłych snów i pocałowała go w policzek na dobranoc, a następnie zniknęła za drzwiami swojej sypialni.

Danilla była zmęczona i szybko odpłynęła w krainę snów, ale Masato długo nie mógł zasnąć. Leżąc na kanapie w jej salonie, wyobrażał sobie jak przyjaciółka śpi w swojej sypialni, jej kręcone ciemne włosy leżą w nieładzie na białej poduszce, a letnia piżamka unosi się i opada na piersi w rytm jej oddechu. W końcu przywołał się do porządku, bo przecież miał ciężki dzień, a następnego dnia musiał wstać do pracy. W myślach wysłał Danilli buziaka, zamknął oczy i znużony długim dniem zasnął.

W piątek rano Masato obudził się wcześniej niż Danilla. Nie czuł się najlepiej. Od wczorajszego wina bolała go głowa. Poczuł się też trochę zażenowany, że musiał nocować u Danilli z tego powodu. Postanowił wstać wcześniej i uwolnić ją od problemu porannego pożegnania, wychodząc, zanim się obudzi. Nigdzie nie mógł jednak znaleźć swoich ubrań... W końcu, zrezygnowany, zapukał do drzwi jej sypialni. Nie odpowiedziała, więc uchylił drzwi i zobaczył, że jeszcze śpi.

– Dani, nie mogę znaleźć swoich ubrań – powiedział cicho. Otworzyła oczy.

Danilla obudziła się, kiedy tylko usłyszała głos Masato. Uznała, że wygląda uroczo, nieśmiało zaglądając do jej sypialni zza drzwi.

– Są w suszarce na pranie – powiedziała.

– Nie jestem zbyt domyślny – zaśmiał się. – Ale dzięki temu widziałem cię, jak się budzisz. Jesteś śliczna z rana – dodał.

– Załóż okulary, kolego – odparła Danilla ze śmiechem. – Albo może nie. Jesteś uroczy, jak nic nie widzisz – dodała po chwili.

– Nie jest tak źle z moim wzrokiem – odparł Masato urażony.

– Dobra, dobra – Danilla próbowała załagodzić sprawę i wstała, kierując się do łazienki. Kiedy z niej wyszła, Masato zauważył tylko, że rzuca czymś w jego kierunku i odruchowo wystawił ręce. Po chwili miał w nich swoje ubrania. – Możesz się ubrać w łazience, ja idę do sypialni – rzuciła w jego stronę i znów zamknęła się w swoim pokoju. Ubrał się szybko, założył okulary i spojrzał na zegarek. Było już wpół do siódmej. Musiał się zbierać, żeby zdążyć pójść do hotelu i nie spóźnić się do pracy.

– Dani, muszę już iść – powiedział, kiedy zauważył, że wyszła z pokoju. Podeszła do niego i pocałowała go w policzek.

– Pa, Masato. Miłego dnia – odpowiedziała i poszła do kuchni. Jej przyjaciel wyszedł, a ona przygotowała sobie śniadanie do pracy, a potem ubrała się wyjątkowo elegancko. To miał być jej wielki dzień, nieprawdaż?

Masato bez problemu zdążył do pracy na ósmą. Tego dnia pracował wyjątkowo intensywnie, żeby nie myśleć o Danilli. W południe jednak nie wytrzymał i kiedy tylko wysłał studentów i asystentów na obiad, zadzwonił do niej.

– Dani, co u ciebie? Masz przerwę? – spytał. Danilla właśnie wyszła z biura redaktora naczelnego i weszła do swojego biura, cała w emocjach. Przed chwilą poinformowała Imara Caballero, że przyjmuje jego propozycję i zajmie się tworzeniem działu kreatywnego w redakcji Enfoque.

– Właśnie wyszłam od naczelnego – powiedziała. – Przyjęłam jego ofertę.

– Jestem z ciebie taki dumny – odpowiedział jej przyjaciel. – Jestem pewien, że to dopiero początek twojej kariery, Dani.

– Mam nadzieję – zaśmiała się. – Na razie nie bardzo wiem, co mam robić w nowej roli. Za to redaktor naczelny zamierza o tym poinformować wszystkich zaraz po przerwie obiadowej. Chyba mam tremę...

– Dasz sobie radę – stwierdził Masato bez chwili wahania.

– Dziękuję – odparła. – Skoro ty tak twierdzisz, to musi tak być.

– Dani...

– Słucham?

– Nie gniewasz się, że wczoraj zostałem? – Danilla nie spodziewała się takiego pytania. Wypili trochę za dużo wina, a Masato spóźnił się na ostatni pociąg. Przecież nie mogła wygonić przyjaciela w nocy. Co on sobie wyobrażał?

– Czemu zadajesz mi takie dziwne pytania?

– Sam nie wiem. Głupio mi.

– A ty byś mnie wygonił w nocy, żebym wracała sama do domu?

– Nigdy w życiu – zaprzeczył Masato gwałtownie.

– No widzisz... Tak się traktuje przyjaciół.

– Przyjaciół? – spytał z lekką nutą zawodu w głosie.

– Tak. Przyjaciół. A raczej najlepszego przyjaciela na świecie. Jedynego w swoim rodzaju – wyjaśniła. – Masato... jutro mam urodziny. Przyjdziesz na wieczorne przyjęcie?

– Oczywiście, Dani. Ale... kto jeszcze będzie?

– Moi rodzice, bracia, Inez i Adrián... i to chyba tyle.

– Świetnie. Ale to znaczy, że dziś nie zjesz ze mną kolacji? – spytał.

– Muszę dziś zostać dłużej w pracy i potem przygotować kilka rzeczy na jutro. Ale... może jutro przyjdziesz wcześniej?

– Pewnie. W weekend zupełnie nie miałbym co robić w Oresta. Uniwersytet nie pracuje, laboratorium zamknięte... – westchnął. – Mogę być u ciebie nawet przed południem.

– To jesteśmy umówieni. Do jutra, Masato.

– Do jutra, Danillo. – Danilla rozłączyła się i pomyślała, że dobrze zrobiła. Naprawdę miała ochotę spędzić z nim więcej czasu. Trzeba było jednak przeżyć jeszcze ten tydzień pracy do końca. Nie miała już czasu, żeby iść gdzieś na obiad, więc zamówiła sobie pizzę do redakcji. Danilla nienawidziła fast foodów, ale musiała uczciwie przyznać, że czasem ratowały jej życie. Nie musiała już tego dnia gotować. Pizza starczy jej przecież na obiad i kolację. Zanim przyjechał jej posiłek, zadzwonił Savio.

– Hola, Danillo, jak się masz?

– Hola, Savio, wszystko w porządku. A u ciebie?

– Masz chwilę, żeby się spotkać? – spytał.

– Właśnie zamówiłam sobie pizzę do pracy, bo nie wychodzę na obiad. W redakcji na razie nikogo nie ma. Możesz wpaść, zjemy ją razem.

– Nie będę cię objadał, ale przyjdę zaraz – stwierdził jej stary kumpel. Danilla była ciekawa czemu Savio tak pilnie chce z nią rozmawiać. Poczekała kilkanaście minut i najpierw przyjechał dostawca pizzy, a zaraz potem przyszedł kolega-policjant. – Wiesz co? Fajnie pachnie ta pizza. Może jednak poczęstuję się kawałkiem?

– Proszę bardzo. – Danilla otworzyła pudełko, które leżało na jej biurku. Savio wziął jeden kawałek, a ona drugi. – Co cię sprowadza? – spytała, kiedy już zjedli.

– Mam pomysł, jak pozbyć się twojego irytującego podwładnego – powiedział Savio. – Co ty na to, żeby zamontować w twoim biurze system nagrywający rozmowy? Mogłabyś go uruchamiać z biurka lub ze swojego telefonu...

– Dzięki, ale problem sam się rozwiązał – poinformowała go Danilla. – Gościu został zwolniony, a raczej odesłany na emeryturę po tym, jak publicznie klepnął w tyłek naszą redakcyjną koleżankę i znieważył nas obie, kiedy stanęłam w jej obronie.

– A więc sam się wystawił?

– Tak – zauważyła Danilla. – Poczuł się pewniej i przestał się kontrolować.

– Nawet nie trzeba było go prowokować?

– Nie, chociaż może nieświadomie zrobiłyśmy to obie. Alisa miała w ten dzień randkę i wyglądała obłędnie, a ja ubrałam bordową sukienkę...

– Też na randkę? – spytał Savio z żywym zainteresowaniem.

– Nie. Tylko na obiad ze starym przyjacielem... – odparła, nieco zawstydzona.

– Masz jeszcze innych starych przyjaciół oprócz mnie? – spytał Savio i w zabawny sposób poruszył brwiami.

– Tak, ale trochę mniej starych niż ty – zaśmiała się Danilla. Savio zrobił minę imitującą oburzenie. – Masato znam ze studiów, a ciebie przecież już z liceum.

– No tak. To ja jestem „starszy". Danillo... chciałem jeszcze z tobą porozmawiać o czymś innym. Mam prywatny problem...

– Jaki?

– Ktoś powiedział mojej żonie, że spotkałem się z tobą w tym tygodniu. Robi mi teraz straszne pranie mózgu, a ja nic nie mogę zrobić, bo ona jest w ciąży...

– To ja chyba wiem, kto... – westchnęła Danilla. – Moja przyjaciółka jest głupsza niż ustawa przewiduje.

– Kto?

– Inez. Ona też jest w ciąży. Pewnie spotkała się z twoją żoną u lekarza i zaczęła plotkować... Głupio mi, Savio. Nie wiem, co powiedzieć. Nie spodziewałam się, że Inez może być taka nierozważna. Wszyscy przecież wiedzą, jaka Elena jest o ciebie zazdrosna...

– Wszyscy wiedzą? – zdziwił się Savio.

– Faceci są jednak ślepi – prychnęła Danilla. – Przecież ona kochała się w tobie już w liceum. Była w młodszej klasie i na każdej przerwie starała się przechodzić koło sali, gdzie akurat nasza klasa miała lekcje. Nie pamiętasz?

– Jakoś mi to umknęło. Myślałem, że zwróciliśmy na siebie uwagę dopiero, kiedy ja byłem na studiach, a ona w klasie maturalnej. Ale to pewnie dlatego, że w liceum ktoś inny zaprzątał mi głowę – stwierdził Savio i spojrzał na Danillę. Zarumieniła się mimowolnie.

– A ja myślałam, że byliśmy przyjaciółmi.

– Danillo... – westchnął Savio. – Teraz jesteśmy przyjaciółmi. Wtedy byłem w tobie zakochany. Myślę, że twój problem z facetami polega na tym, że kiedy masz super chłopaka w zasięgu ręki, myślisz, że się przyjaźnicie. A kiedy jakiś kretyn z przerośniętym ego cię podrywa, o, choćby jak ten twój ex, Ernesto, dajesz się nabrać i myślisz, że to wielka miłość... – Danilla zrobiła wielkie oczy. Dawno jej nikt tak nie podsumował.

– Ja... ty... Może masz rację, Savio – przyznała w końcu. I zaraz pomyślała o Masato. – Dziękuję ci za rozmowę. Pomyślę o tym nagrywaniu rozmów w biurze. Dzięki za pomysł i... za uświadomienie mi paru spraw. – Pocałowała Savia w policzek. – Trzymaj się i nie daj się plotkom. A przede wszystkim dbaj o żonę. Gratuluję. Będziesz ojcem, to wielka rzecz.

– Dziękuję, Danillo – Savio uścisnął przyjaciółkę i wyszedł. Danilla znowu pomyślała o Masato, przyjacielu od kiedy się poznali. O ich niezwykłej kompatybilności. O jego uroczym uśmiechu, niezwykłej inteligencji i nietypowym poczuciu humoru... Przyzwyczaiła się już do jego codziennej obecności. Minęło kilka dni, od kiedy zobaczyli się ponownie po pięciu latach, a czuła się z nim tak dobrze, jakby nigdy się nie rozstawali. Pomyślała też o Savio. I o tym, że gdyby nie była taka ślepa, być może ten przystojny policjant, byłby dzisiaj jej mężem. Zaraz jednak otrząsnęła się z tych myśli. Doszła do wniosku, że nie mogłaby się w nim zakochać. Był przyjacielem i nikim więcej. Savio i Elena pasowali do siebie idealnie. Tak jak... ona i Masato.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro