Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II.6.

Diego zaprowadził ich do stolika i podał im karty, a potem poszedł do kuchni i obiecał, że niedługo wróci po zamówienie.

– Co to za restauracja? – spytał Masato, kiedy zostali sami. – Kim jest ten Diego?

– Tak jak ci mówiłam, pochodzi z tej samej wioski w górach, co moi dziadkowie od strony matki. Jego matka była Indianką, a ojciec Japończykiem.

– Skąd jego ojciec wziął się w górach w Chile?

– Był lekarzem i badaczem. Ożenił się w wiosce i tam został. Mieli dwoje dzieci. Siostra Diego została w górach. Jest lekarką, jak ich ojciec. Była najlepszą przyjaciółką mojej mamy w dzieciństwie.

– A skąd Diego wziął się tutaj?

– Kiedy ludzie zaczęli wyjeżdżać z wioski do Oresta, przyjechał tu z nimi i założył tę restaurację. Jest niezwykła. Od lat cieszy się popularnością wśród potomków Indian w mieście.

– Co w niej niezwykłego?

– Zaraz zobaczysz – odparła Danilla. Masato uśmiechnął się do niej. Właściwie to wszędzie mu się podobało... z nią. – Danillo, jak mam ci to powiedzieć, żeby dotarło? – zastanawiał się.

Tymczasem do ich stolika podszedł Diego i spytał konspiracyjnym tonem:

– Nie przeszkadzam?

– Skądże – zaśmiała się Danilla. – Czekaliśmy na ciebie.

– Chciałbym przyjąć zamówienie – poinformował ich profesjonalnym tonem – ale najpierw chciałbym poznać wasze grupy krwi.

– Grupy krwi? – zdziwił się Masato. – W restauracji?

– Jako Japończyk powinieneś wiedzieć, że grupa krwi ma znaczenie – stwierdził Diego.

– Wiem, że w moim kraju panują przesądy, którymi kierują się prości ludzie...

– To nie przesądy – zaprotestował Diego. – Mój ojciec poświęcił całe życie na badanie tego jak grupa krwi wpływa na nasz charakter i sposób odżywiania.

– Przesądy? – zdziwiła się Danilla, patrząc ja Masato. – Jakie przesądy pokutują w nowoczesnej Japonii?

– Kiedyś ci opowiem... – westchnął Masato.

– Ja mam grupę krwi A Rh-, ale to już wiesz. Bo taką samą ma mój ojciec... – powiedziała wtedy Danilla.

– Naprawdę? – zdziwił się Masato. – Masz taką samą grupę krwi, jak ja?

– A ty jesteś Japończykiem i nie masz czynnika Rh? – zdziwił się jeszcze bardziej Diego. – Wiesz jakie to rzadkie zjawisko poza Europą i bliskim wschodem?

– A Danilla?

– Jej ojciec jest Europejczykiem – przypomniał mu restaurator.

– Rzeczywiście. No cóż, ja nie mam europejskich przodków, a przynajmniej nic o nich nie wiem. Ale jakieś wytłumaczenie się na pewno znajdzie – zaśmiał się Masato. – Chyba, że jestem mutantem – dodał, czym wywołał salwę śmiechu Danilli i Diega.

– No dobrze, co chcecie zjeść? – spytał w końcu restaurator.

– Ryż, najlepiej z grzybami i mięsem z piersi kaczki – wybrał Masato.

– Ja poproszę ryż z wołowiną i sosem pieczarkowym – zamówiła Danilla.

– Widzicie o ilu rzeczach decyduje grupa krwi? – zaśmiał się Diego. – Już idę do kuchni złożyć wasze zamówienie. Zaraz przyniosę wam aperitif i przystawki – dodał i znowu zniknął w kuchni.

– Co on miał na myśli? – spytała Danilla.

– Dani, ponad sto lat temu to był nurt bardzo popularny w Japonii. Ludzie dobierali się pod względem grupy krwi, cenione było jedzenie zgodnie ze swoją grupą. Grupom krwi przypisywano nawet decydowanie o ludzkich cechach charakteru. Powstawały portale randkowe dopasowujące ludzi na podstawie grup krwi. Prawdziwe szaleństwo – zaśmiał się. – Nie wierzę, że to ma jakikolwiek wpływ na nasze życie poza tym, że ludzie po prostu się różnią. To zwyczajna genetyka.

– A ja myślę, że to fajne. Skądś przecież się te grupy wzięły. Ludzie mieli różną historię i dlatego teraz mają różne grupy krwi. Ale czemu Diego tak zareagował na fakt, że oboje zamówiliśmy ryż? Przecież to typowe danie w obu naszych krajach...

– Ryż to typowe danie rolników – odpowiedział Masato. – Grupa krwi A wykształciła się u ludów, które zaczęły prowadzić osiadły tryb życia i żywić się płodami ziemi.

– Dobrze wiedzieć – stwierdziła Danilla. Tymczasem z kuchni wrócił Diego z lekkim białym musującym winem i sałatką z grzankami.

– Danie główne będzie niedługo – zapowiedział. – A teraz już życzę wam smacznego, a przede wszystkim miłego wieczora w mojej restauracji. Dawno nie miałem tak wyjątkowych gości – dodał.

– Dziękujemy, Diego – odparła Danilla z uroczym uśmiechem, a kiedy restaurator odszedł od ich stolika, stuknęli się lampkami i upili po trochę wina.

– Wino jest pyszne – zauważyła Danilla i uśmiechnęła się słodko. Masato powiedział:

– Uwielbiam jak się uśmiechasz.

– Słodzisz mi? – spytała. – Łyk bąbelków i już?

– Danillo, ty chyba nigdy nie nauczysz się przyjmować komplementów ode mnie – zauważył.

– To nie tak... Ja po prostu nie chcę ci nic obiecywać.

– Ale przecież ja cię o nic nie proszę – stwierdził. – A może się czegoś boisz? – spytał.

– Masato, nie widzieliśmy się pięć lat...

– Ale sama zauważyłaś, że nie zmieniliśmy się szczególnie, a ja widzę, że czuję się z tobą tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstali na tak długo. – Danilla zastanowiła się. Musiała przyznać przyjacielowi rację. Musiała też przyznać sama sobie, po cichu, że trochę się boi tego, co sama zaczęła czuć. Że zatęskniła za tamtymi beztroskimi czasami, kiedy jako studenci spędzali razem dużo czasu i za tym uczuciem kompatybilności, które odczuwała tylko z nim. Taka sama grupa krwi... – Zabawne – pomyślała. – A co, jeśli właśnie dlatego się zaprzyjaźniliśmy? – Zamyśliłaś się – zauważył Masato.

– Tak? – udała zdziwienie.

– O czym myślisz?

– O tym jacy byliśmy młodzi i beztroscy na studiach we Francji... – westchnęła Danilla.

– Nie wiem jak ty, ale ja nigdy nie byłem beztroski. Za to nadal czuję się młody – zaśmiał się Masato. – Dopiero niedawno skończyłem trzydzieści lat.

– A ja kończę za kilka dni...

– Dani?

– Tak?

– Przyjechałem tu dla ciebie.

– Jak to?

– Normalnie. Nie umiałem o tobie zapomnieć przez pięć lat, więc doszedłem do wniosku, że nie zapomnę nigdy – wyznał.

Serce zaczęło jej bić trochę szybciej, a na policzki wystąpiły rumieńce.

– A mówiłeś, że spotykałeś się z kimś w Japonii...

– A ty w Chile...

– Mówimy teraz o tobie – przypomniała mu.

– No dobrze, spotykałem się z jedną dziewczyną. Poznałem ją na przyjęciu u rodziców. Przyszła ze swoimi rodzicami. Sympatyczna, inteligentna...

– Piękna?

– Też, ale czegoś mi brakowało. Miałem wrażenie, że to wszystko na niby, że to nie jest prawdziwe życie. Spotykałem się z nią przez rok, rozstałem się pół roku temu. Po prostu wyjaśniłem jej, że zasługuje na kogoś, kto będzie ją kochał, bo ja nie potrafię. I nie chcę udawać, że może być inaczej. Chyba mnie zrozumiała, choć było jej przykro. Nasi rodzice liczyli na to, że się pobierzemy. Trudno to zrozumieć komuś, kto nie pochodzi z Japonii. Są pewne elementy kultury, które ciężko jest wyjaśnić komuś spoza mojego kraju...

– Tylko ci się tak wydaje – zaśmiała się Danilla. – Rodzice są wszędzie tacy sami. Ja też dwa lata temu rozstałam się z chłopakiem, a moja mama do dziś mi to wypomina. Podobałby jej się jako zięć i nie dociera do niej, że mam powody, dla których go nie chciałam.

– Może masz rację, Dani. Rodzice zawsze myślą, że wiedzą lepiej co jest dobre dla ich dzieci, niezależnie od kraju, w którym mieszkają. – W tym momencie z kuchni przyszedł kelner z ich zamówionymi daniami.

– Przesyłam pozdrowienia i życzenia smacznego od szefa – powiedział młody chłopak.

– Proszę mu od nas podziękować – odpowiedziała Danilla. Kelner odszedł w kierunku kuchni, a ona powiedziała wtedy:

– Smacznego, Masato.

– Smacznego, Danillo – odpowiedział, a jego czarne oczy uśmiechały się do niej.

Ich dania były naprawdę pyszne. Oboje musieli przyznać, że restauracja Diego zasługuje na swoją renomę. Kiedy zjedli, zgodnie uznali, że chwilowo nie mają absolutnie miejsca na deser, więc zapłacili rachunek, dzieląc się po połowie, i wyszli na późny letni spacer po parku miejskim.

– To była naprawdę niesamowita kolacja – musiał przyznać Masato. – Nie wiedziałem, że moja grupa krwi decyduje o tym, że jem ryż – zaśmiał się. Danilla mu zawtórowała.

– Rzeczywiście, zważywszy na to, że ryż stanowi podstawę pożywienia dla połowy ludzkości...

– Aż dla połowy? – zdziwił się.

– Tak wychodzi. Pomyśl, kto je głównie ryż? Azja, Afryka, duża część Ameryki... Ale są też tacy, którzy z wyboru go nie jedzą, bo unikają węglowodanów – dodała.

– Nie mów mi o szaleńcach – zachichotał Masato. – Jak można nie jeść cukru, słodyczy?

– Też nie mogę tego zrozumieć – westchnęła Danilla. – Moja matka do takich należy.

– Och, przepraszam...

– Niepotrzebnie. W stu procentach zgadzam się z tobą.

– Uff... ulżyło mi. – W czarnych oczach przyjaciela dostrzegła iskierkę rozbawienia. Spacerowali tak dalej po Parku Centralnym w Oresta i w końcu zaczęło się robić ciemno.

– Chłodno się robi, nie zauważyłeś? – spytała Danilla, pocierając sobie ramiona dłońmi.

– Nie zauważyłem – odparł ze śmiechem. – W Japonii jest teraz środek zimy. Jak tu przyjechałem, przeżyłem szok temperaturowy – zaśmiał się. – Ale jeśli ci jest zimno, trzeba wracać – zreflektował się. – No chyba, że... sam cię trochę ogrzeję – zaryzykował.

– Jak to? – Danilla nie spodziewała się takich słów ze strony przyjaciela.

– Tak – odpowiedział, obejmując ją ramieniem. – Trochę cieplej?

– Tak, cieplej – odparła, już rozbawiona, bo właśnie wyobrażała sobie nie wiadomo co. – Ale ty jesteś głupia, Danillo – powiedziała do siebie w myślach. Zdążyła już zauważyć, że Masato jest bardzo dosłowny. Nie wiedziała czy to kwestia kultury czy charakteru, ale on zawsze mówił to, co myślał, a myślał tylko to, co powinien myśleć. Nie umiał jej niczym zaskoczyć, kiedy byli na studiach. Był idealnym przyjacielem, ale Danillę w tamtych czasach pociągali tylko niegrzeczni chłopcy z diabelskim błyskiem w oku. Dopiero po latach przekonała się, że to wcale nie tak dobrze. Ernesto był tego najlepszym przykładem. A jej jednorazowe przygody? Jeszcze gorzej...

Nawet własna przyjaciółka powoli traciła do niej zaufanie w sprawie doboru facetów. Kiedyś nawet powiedziała, że sama jej kogoś znajdzie i Danilla nie będzie już wtedy miała wyboru. Stanowczo relacje damsko-męskie w wykonaniu Danilli coraz bardziej schodziły na psy. Jako jedno z postanowień noworocznych zaleciła sobie nawet czasową abstynencję od przygodnych romansów. Inez oczywiście nie wierzyła, że to możliwe. – Ale co ona wie? – pomyślała Danilla, mocniej wtulając się w Masato, bo naprawdę było jej już zimno. Nie zauważyła nawet niezwykłego uśmiechu, który pojawił się wtedy na twarzy przyjaciela. Nie mogła zauważyć, bo szli w tym samym kierunku i patrzyli w tę samą stronę. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro