XXXIII
W MOJEJ SAMOTNI
Drogi Ojcze, czy każda dziewczyna oczekuje kasiastego chłopczyka z furą u boku i apartamentem w wieku kilkunastu lat?
Gdy dojechaliśmy na miejsce, była chyba trochę rozczarowana. Oczekiwała restauracji, uroczej randki na plaży, a może to ja, miałem ją zabrać na najnowsze romansidło? Jeśli tak, to chyba ją zawiodłem.
Weszliśmy do domu i zaczęliśmy rozmawiać. Było naprawdę luźno. Zainteresowania, głupkowate historie z wieku przedszkolnego...Było śmiesznie, lecz do czasu. Do czasu, kiedy dobrnęliśmy do tematu jej ojca. Chciała go uniknąć i w pełni to rozumiem. Nie dziś, to kiedy indziej. Gorzej ponieważ zapytała o moich rodziców. Co jej mam powiedzieć? Przecież nie prawdę.
W szkole powiedziałem, że mieszkam z matką, bo było to konieczne. Nie wiem czy o tym wie, czy też nie, ale myślę, że lepiej zachować tą samą wersję. Na wszelki wypadek.
Potem zeszliśmy na temat wywoływania duchów. I doszedłem do pewnych wniosków. Im bardziej się w niej zakochuję, tym słabszy jestem. Kiedy zaczęła opowiadać, jak to mdlała, czuła strach, miała zaniki pamięci...Czułem się źle, udając, że nic nie wiem i przytakując na każde, wypowiedziane przez nią zdanie. Zawsze miałem tik nerwowy - tarcie końcówki bluzy, koszuli lub czegokolwiek innego, co miałem na sobie. Ona już go poznała. Zacząłem trzeć koszulę i niestety wydobył się z niej dym. Malutka strużka, która zaraz wypełniła całe pomieszczenie. Moje nadprzyrodzone moce, często dają o sobie znać, w najmniej odpowiednim momencie. Okna się zatrzasnęły, na niebo wstąpiły czarne obłoki, a świat zdawał się umilknąć. Tylko drzewa...One gięły się na wszystkie strony i zdawały się tańczyć w szaleńczym, samobójczym balecie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. I dzięki Ci za to.
Może wyczułeś, że coś się dzieje, może się zmartwiłeś. Tego nie odgadnę, jednak dzięki Twojemu wysłannikowi, uniknęliśmy katastrofy. Chociaż nie jestem pewien, czy ta katastrofa, nie byłaby lepsza od tego, co się stało.
Kiedy wyszedłem, przypomniałem sobie, że gdzieś w domku znajduje się ulotka. I może być ona w widocznym miejscu. Niestety, było za późno.
Nie wiem co się stało, ale wiem jedno. Olivia przeczytała ulotkę. Miała ją w dłoni, kiedy leżała nieruchoma na moim łóżku. Nie mam pojęcia, co działo się w jej umyśle, jednak sądzę, że zaplanowałeś to ty. Chciałbym, żebyś mi to wyjawił. Podbiegłem do niej zmartwiony i zacząłem nią trząść. Nie miała umrzeć, nie w takim momencie. Nie tak!
Powoli otworzyła swe śliczne oczęta. Ujrzałem blask. Zaczęło się.
Proszę, bym mógł zrozumieć dogłębnie, co się wtedy stało i co jej groziło, napisz.
Na zawsze Twój, Barty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro