XXX
MOŻE INNĄ DROGĄ?
Drogi Ojcze, mam nowy plan, który zajmie więcej czasu niż tamten, ale na pewno będzie skuteczniejszy. Bardziej niż na strachu, opiera się na pozytywnych emocjach. I jest mi bardziej na rękę.
Nie pamięta mnie. W nocy, resztkami sił wymazałem jej wszystkie wspomnienia ze mną związane. Nie zamierzam jej już straszyć. Zbyt dużo strachu się najadła...biedulka...
Przez te cholerne szczeniaki, większość sobie przypomniała, ale nie mnie. Na szczęście tym razem byłem silniejszy. W jej głowie jest mały pokoik naznaczony pytajnikiem, który nie daje jej spać i ciągle woła: ,,Hej! Ty tam! Może wrócisz do przeszłości i napełnisz mnie, jak resztę moich przyjaciół?" Ale ona nie chce tego zrobić. Nie chce już ryzykować i żyć pod presją. Pragnie zapomnieć i kontynuować swój żywot, jak przeciętna nastolatka. Tak jednak nie będzie. Za bardzo się w niej zadurzyłem, by odpuścić, choć tak bardzo mi jej szkoda. Jednak te dni, dzielące ją od śmierci, będą najlepszymi dniami w jej życiu. To mogę zagwarantować.
Przepisałem się do jej szkoły. Ciut wcześniej, by nie wydawało się to podejrzane. Nie będę nawiązywał z nikim znajomości. Zależy mi tylko na niej. Ostrożny i tajemniczy - tak jak zawsze mnie uczyłeś. Może w najbliższym czasie nadarzy się okazja, bym porozmawiał z nią w cztery oczy? Jak na razie żywię się tylko nadzieją i myślami o jej pięknym ciele, które za niedługo zagości w mej pościeli.
-Na zawsze Twój, Barty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro