Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

*Olivia*

-Nath... - Wyszeptałam cicho. W pomieszczeniu zrobiło się całkowicie ciemno. Bazowałam tylko na zmyśle słuchu i dotyku. Przyjaciel pogładził moją dłoń i nakazał rozmowę z naszym przybyszem.

-Tato... Jeśli to ty... Daj jakiś znak. - Powiedziałam donośnie, ale nic się nie stało.

-Panie Stone, proszę usiąść i z nami porozmawiać. - Szturchnęłam Natha. Nie podobało mi się, że używał formy ,,z nami''. Tata, miał porozmawiać ze mną. Pomimo upływu czasu, bardzo za nim tęsknię i chciałabym mieć go na jakiś czas, tylko dla siebie. Popatrzyłam w ciemność i usłyszałam cichy szelest koca, rozłożonego na skórzanych fotelach. Mimowolnie uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że to pomieszczenie jest wypełnione światłem, a na owym fotelu, naprawdę siedzi mój tata. Odpoczywa po ciężkim dniu, w swojej ulubionej granatowej koszuli w kratę i jeansach z naszywkami, które dostał ode mnie na święta. Widziałam, jak patrzy na mnie i szeroko się uśmiecha. Wyciąga dłoń, tak jak wtedy, gdy przychodził z pracy, a ja biegłam mu pokazać nowy strój mojej lalki. Wyobrażałam sobie, jak mnie woła. Nie słyszałam jego głosu. Widziałam tylko, jak porusza ustami, próbując wypowiedzieć moje imię. Nagle usłyszałam głośny krzyk Meg. Otworzyłam oczy i ujrzałam, że rolety szybko opadły na dół, a świece dawały dwa razy więcej światła, niż poprzednio. Widząc planszę, mogłam ze spokojem zadać pytanie.

-Tato, tak się cieszę, że wreszcie mogliśmy się spotkać. Bardzo za tobą tęskniłam. - Łzy zaczęły ściekać mi po brodzie.

-Liv... - Emily uśmiechnęła się do mnie serdecznie.

-Tato, mam pytanie. Wiesz, że zawsze mnie to ciekawiło. Jak jest tam? Po tamtej stronie? -Wskaźnik utknął w miejscu i nie drgnął nawet centymetr.

-Tato, słyszysz mnie? - Nasze ręce poruszały się z litery na literę.

-G O R Ą C O. - Wyczytaliśmy i mój uśmiech natychmiast zniknął.

-Jak to gorąco? Tak jak u nas, w lato?

-P I E K I E L N I E. - Mina całkowicie mi zrzedła.

-Tato, czy... Czy na pewno mówisz prawdę? Może jesteś na mnie zły, że używam tej tablicy i nie chcesz ze mną rozmawiać? Jeśli tak, daj mi znak, jak mogłabym się z tobą porozumieć. -powiedziałam, a szybka przy wskaźniku zaparowała. Wystraszona, popatrzyłam z niedowierzaniem na moich towarzyszy, którzy zaraz zabrali palce z planszy. Obróciłam się w kierunku fotela i przystawiłam szkiełko do oka. Tam, siedział młody chłopak, do złudzenia przypominającego tatę z lat młodości. Gdyby nie to, że to mój tata, powiedziałabym, że nawet niezłe z niego ciacho. Rozpięta czerwona koszula, podarte spodnie i nonszalancko zaczesane włosy robiły swoje. Nagle duch spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Czarne włosy zaczęły rozjaśniać się do koloru rudości, a brązowe oczy zamieniły się w zgnity zielony. Twarz obsypały dziesiątki piegów. Cała sylwetka nagle się wydłużyła i znacznie wyszczuplała. Na widocznej klatce piersiowej malował się jakiś znak. Dotychczas miły uśmiech, zamienił się w diaboliczny i złowrogi. Nagle, duch wstał i zaczął podążać w moim kierunku. Miał około dwa metry wzrostu, a postawiona czupryna, dodawała tylko centymetrów. Szedł powoli, a na jego twarzy dalej widniał szeroki uśmiech. Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy moje ręce zostały sparaliżowane tak, że nie mogłam odłożyć szkiełka. Postać szła dalej, cały czas obserwując każde drgnięcie mojej twarzy. W pewnym momencie teleportowała się i jej twarz była tuż przed moją. Nie słyszałam krzyków przyjaciół czy świstu wiatru. Tylko jego głośny oddech i moje bicie serca. Nagle cały obraz mi się rozmazał, a ja poczułam jak coś ciepłego spływa po moim czole.

-Krew! Boże, to krew! - Usłyszałam wrzask Meggie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro