Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Budzę się czując oplatające mnie ciepło. Mruczę zadowolona i obracam się na drugi bok. Po chwili ciepły wydech owiewa mój policzek. Otwieram oczy i krzyczę na widok nosa. Odskakuję od idioty lądując na tyłku na ziemi i przy okazji trącając lapme, która upada z hukiem obok mnie na co wilkołak zrywa się z łóżka, a na mój widok mrszczy brwi.

- Czemu śpisz na ziemi?- pyta głupio.

- Spadłam przez ciebie- podnoszę się i siadam na łóżku.

Idiota zaczyna się śmiać.

- Jak przezemnie mała?

- Nie jestem mała grubasie- obrażona zakładam ręce na piersi.

- Oj, malutka, nie fochaj mi tu. Gruby dla ciebie jedynie w spodniach mogę być.

Sięga po mnie i bierze w ramiona, na co próbuję się mu wyrwać, jednak po chwili kładzie mnie z powrotem na łóżku.

- Puszczej zboczeńcu!- szybko wyskakuję z pościeli

- Aj tam od razu zboczeniec- kręci głową.

- Nie dodtykaj mnie- wyciągam ręce przed siebie.

- Daj spokuj mała, przecież cię nie gwałce.

- Masz mnie więcej nie tykać- przecieram oczy ręką, a potem kieruję się w stronę drzwi.

- Gdzie idziesz?- pyta ciekawy.

- Do Niala, chcę się umyć, a dzisiaj już nie jestem zmęczona na tyle, by ci zaufać, że nie wtargniesz mi nagle do łazienki.

- Albo moja łazienka, albo będziesz chodzić w piżamie cały dzień, chociaż tu też możesz się przebrać- uśmiecha się.

- No to pa- szybko otwieram drzwi i zamykam za sobą.

Schodzę na dół. Postanawiam poszukać Nialla.

W domu go nie ma więc pewnie jest na łące. Gdy tam dochodzę wilki już biegają. Niall stoi na drugim krańcu polany. Gada z jakąś brunetką. Po chwili całują się. Marszczę brwi i mrugam kilka razy niedowierzając. Niall nigdy nie mówił mi, że ma dziewczynę.

- Hej nowa - ktoś macha mi ręką przed twarzą. Odskakuję wystraszona i zerkam na chłopaka o bląd włosach z różowymi pasemkami. Jest bez bluzki w samych sportowych spodenkach. - Wiem że jestem śliczny ale nie musisz mnie pieprzyć wzrokiem, nie jesteś w moim typie - mówi śmiejąc się pogardliwie.

- C... co ? - mrugam szybko zdziwiona.

- Kobiety - prycha, kręcąc oczami- zgaduję, że dopiero się dowiedziałaś, kim jesteś- kręci głową.

- Nie rozumiem cię- marszczę brwi patrząc nad jego ramię na biegające wilki.

- Kotku, to jest trening. Więc na treningu trzeba ćwiczyć. Na początku za spóźnienie dwadzieścia okrążeń biegiem. No już, już!- klaszecze dłońmi, ale ja nie ruszam się. O co mu chodzi. Idiota nic mi nie mówił, że mam trenować. - Głucha jesteś? Ruchy! - krzyczy, a ja powoli biegnę, przez co zaczynam żałować, że nie przebrałam mojej piżamy. Chłodny, poranny wiaterek powoduje gęsią skórkę na mojej mocno odkrytej skórze, a piersi kołyszą się bez stanika.

Blondyn śmieje się rzucając koślawą uwagę na temat mojego stroju, a ja czerwienię się ze wstydu za krzywe spojżenia wilków.

Po dwóch kółkach mam dosyć robienia z siebie pośmieliska i siadam na trawę.

Blondyn zauważa dopiero po chwili mój mały protest. Podbiega i podnosi mnie z ziemi.

- Co z tobą! Żarty ze mnie sobie robisz! - krzyczy na mnie. - Dziesięć dodatkowych okrążeń!

- Nie chce mi się- wyrywam się z jego uścisku.

- Wymiękasz. Słaba dziewczynka!? Biegaj mi tu bo jak nie to ci zaraz wipierdolę sto pąpek!

Obracam głowę, a wtety widzę śmiejące się ze mnie wilki. Zaciskam zęby ze złości. Mam dosyć. Obracam się i jak najszybciej biegnę w stronę budynku.

Jednak nie zauważam, że przebiegam przez środek toru przeszkód dla wilkołaków. Rozpędzone biegną na mnie.

Cholera, zginę.

Zamykam oczy i osłaniam głowę rękoma. Słysze głośny ryk i ktoś odpycha mnie na bok. Otwieram oczy. Nade mną stoi czarny kudłacz. Idiota. Warczy na mnie.

-No co? - pytam robiąc zirytowaną minę. Wilkołak cofa się i biegnie do lasu. Po chwili wraca jako człowiek. Ma zaciśnięte pięści. Uroczo wygląda kiedy się wściekły. Ma na sobie tylko spodenki, tak jak wszyscy chłopcy tutaj.

- Co ty robisz na tym cholernym torze w samej piżamie?! - krzyczy na mnie.

- Nie wrzeszcz tak bo robisz widowisko. A dla twojej wiadomości sam kazałeś mi tak chodzić- wskazuję na siebie- No i jeszcze jakiś kutas wrzeszczy na mnie, że mam biegać.

- Jaki kutas? - jego oczy pociemniały. - Nikt nie ma prawa mówić ci co masz robić. Tylko ja.

- Nie jesteś moją mamą. Nie będę się ciebie słuchać- prycham.

- Jeszcze zobaczymy, a teraz chodź. Musisz się ubrać, bo zaraz wymorduję wszystkich, którzy na ciebie patrzą.

- Jesteś głupi- mówię, gdy ciągnie mnie za rękę do swojego pokoju, gdzie dostaję od niego jego koszulkę i moje czarne dżinsy.

- Teraz mi powiesz, który idiota śmiał ci rozkazywać- z powrotem wracamy na zewnątrz.

Akurat część wilkołaków ma przerwę. Wśród nich jest Niall. Ignorując idiotę podchodzę do niego. Patrzy na mnie, a po chwili wybucha śmiechem.

- Czego się tak chichrasz głupku - uderzyłam go w ramię. - Może mi przedstawisz swoją dziewczynę?

- Wybacz baby, ale w tej koszuli wyglądasz jak upasiony byczek- chwyta się za brzuch wycierając łzy z oczu.

- Bardzo śmieszne- kręcę oczami.

- Niall zachowuj się. Jak możesz obrażać biedną dziewczynę. Pamiętaj, że to twoja Luna. - podchodzi do nas brunetka, z którą się całował.

- Luna? - myślałam, że Nestor się wygłupiał z tą ksywką.

- Przeznaczona alfie- tłumaczy brunetka.

- Okey- odpowiadam niepewnie i zerkam na Nialla z pytaniem w oczach. Chwyta się za głowę.

- To jest moja kuzynka. Juliette Fersh.

- Hej słodka - przytula mnie.

Zaskoczona stoję jak słup. Dziwne, że całują się w usta a są rodziną, ale zostawiam to bez komentarza. Juliett ściska mnie mocniej gdy niepewnie odwzajemniam uścisk.
Nagle słyszę za sobą zazdrosny i zirytowany głos idioty.

- Lesby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro