Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Jechaliśmy około dwanaście minut. Nie znałam drogi. Dziwne.

- Gdzie jedziemy?- spytałam.

- Muszę załatwić pewną sprawę po drodze.

- Dlatego się tak śpieszyłeś?

- Tak.

- Jaką sprawę?

- Nie twoja sprawa.

- Czemu ciągle mówisz sprawa?

- Musisz być taka denerwująca?

- Ja denerwująca!? To ty jesteś gburem i zrzędą.

- Możesz się przymknąć?. Nie lubię cie. Nie mam ochoty z tobą gadać.

- Dupek - prychnęłam pod nosem i wróciłam do oglądania krajobrazu za szybą, który zmieniał się w leśny. Zaczęłam się powoli niepokoić, jak po trzydziestu minutach zatrzymał się w środku lasu.

- Na co czekamy?

- Na mojego kolegę.

- Nie mogłeś tego załatwić zanim przyjechałeś do domu głównego?

- Nie. - burkną.

Coś mi nie pasowało. To dziwne. Wyjęłam z torebki telefon.

- Co robisz?- spytał Niko.

- Zadzwonię do alfy. Kazał mi się meldować- skłamałam, ale musiałam się dowiedzieć.

- Nie ma tu zasięgu.

- Żartujesz sobie?!

- Jesteśmy w środku lasu. Czego ty się spodziewałaś.

- Nie będę tu siedzieć z tobą. Miałeś mnie zawieść do sklepu. Zawracaj - powiedziałam groźnie.

- Siedź na tym zasranym tyłku i poczekaj jeszcze chwilę.

- Nie. Masz zawrócić. Już!- krzyknęłam zdenerwowana. Coś tu nie gra.

- Nie będziesz mi rozkazywać suko!

- Dosyć tego - otworzyłam drzwi i wyszłam.

- Co ty kurwa robisz?! Wracaj tu - też wyszedł.

- Nie mam zamiaru. Poszukam zasięgu. Alfa po mnie przyjedzie - wyciągnęłam rękę do góry by znaleźć zasięg.

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział i wyrwał mi telefon.

- Co robisz?

- To co powinien.

Odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się szybko. Stał tam wysoki i napakowany brunet.

- Czyli co?

- Gówno - warknął. Zmarszczyłam brwi.

- Kim jesteś?

- Jestem Grappe Nazuki, alfa watahy wygnańców i buntowników.

- Głupia nazwa.

- Zamknij się.

- Już setny raz mi to ktoś mówi.

- To będzie sto jeden jak się nie uciszysz.

- Załatwiaj sprawę z Nikiem i kurwa jedziemy.

- Ostra jesteś.

- Wow. Wczas zauważyłeś. Kurwa pośpieszcie się.

- Za to ty nic nie widzisz - wtrącił Niko i podszedł do Gappea. Pocałował go w usta, a mnie zatkało. Właśnie patrzę jak dwójka facetów się liże. Aw. Jakie to słodkie.

- Ja tu stoję. Nie wypieprzcie się - oderwali się od siebie.- Okej, ja rozumiem, że się kochacie, ale po co ja mam to kurwa wiedzieć.

- Grappe jest moim chłopakiem. Jest alfą na terenie alfy Fabiena. Inaczej buntownikiem. I ja mu pomagam. Teraz ogarniasz?

- To po co ci ja?- nie jestem głupia, ale może jak ja będę udawać będą mniej ostrożni. Nie wiem co chcą ze mną zrobić, ale na pewno nic dobrego.

- Jesteś najsłabszym punktem alfy. Jak cię porwiemy zdechnie. I wtedy on zostanie alfą - wskazał na Gappea.

- Cicho kotku. Nie musi tego wiedzieć - chłopak objął Nika w pasie i liznął jego szyje.

- Bierzcie ją - powiedział głośno alfa.

Nagle zza drzew wyłoniło się kilku facetów. Szybko odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Wiem, że z nimi nie mam szans, ale warto spróbować.

Tak jak myślałam, nie zdążyłam uciec daleko, a jakieś ręce oplotły mnie w pasie i uniosły do góry. Zaczęłam kopać i drapać, ale nic to nie dawało.

- A mówią, że to wilki są drapieżne - zaśmiał się Grappe, który doszedł do nas. W ręce miał jakąś strzykawkę z przeźroczystym płynem. Przestraszyłam się.

- Co to?

- Jaka ciekawska - podszedł bliżej i chwycił moje ramie. Próbowałam się wyszarpać, ale to było niemożliwe. Poczułam ukłucie w ramieniu i zaczęłam się robić coraz bardziej senna.

- Dobranoc mała.

- Tylko jedna osoba może tak do mnie mówić!- krzyknęłam, a potem widziałam już tylko ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro