Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sekrety Krwiopijców #12 (Pocałunek)

Pocałunek tylko wzmocnił moje uczucie do niego. Wiedziałam wtedy, że zawsze będzie przy mnie. Poczułam jak policzki mnie mrowią, a pocałunek robi się coraz bardziej namiętny. Nagle odkleiłam się od blondyna.

-Dość tych iluzji.- powiedziałam na co chłopak się uśmiechnął. Po chwili przemienił się za pomocą magii, a przede mną nie stał już Rupert tylko Loki.

-Skąd wiedziałaś?- zapytał.

-Po pierwsze bez obrazy, ale Rumpert lepiej strzela.- odparłam przypominając sobie sytuację jak blondyn strzelił do Victora z dachu i trafił idealnie między oczy. Loki pod postacią blondyna zaś nie umiał trafić z odległości kilku metrów.
-Po drugie zawodowo walczysz sztyletami, a on fatalnie.- odpowiedziałam z uśmiechem co zielonooki odwzajemnił. Tym razem przypomniała mi się scena w klasie gdy Rupert walczył z Victorem.
-Po trzecie Rumpert został postrzelony w nogę, a po czwarte nie wiedział o tym, że jestem kotołakiem i o tym, że rany mi się leczą.- powiedziałam.

-I właśnie za to cię kocham.- oznajmił dotykając mojego policzka.
-Jesteś niezwykła.- przejechał kciukiem po miejscu gdzie przed chwilą była rana.

-Też cię kocham Loki. Dlaczego tak długo się nie odzywałeś?- spytałam patrząc mu prosto w oczy.

-Miałem z Thorem do załatwienia kilka spraw na Jotünheim.- odpowiedział. Kątem oka zauważyłam jak Creed wstaje z ziemi. Loki jedynie objął mnie ramieniem i patrzał na szatyna wrogim wzrokiem. Victor popatrzył ze zdziwieniem na Lokiego. Chciał coś powiedzieć lecz przerwały mu syreny radiowozów i karetek. Creed kiedy tylko usłyszał syreny zaczął uciekać. Pobiegłam za nim lecz go zgubiłam za zakrętem...

Nie widząc zagrożenia pobiegłam do Lokiego.

-Uciekł?- zapytał.

-Niestety. Myślisz, że wróci?- spytałam.

-Miejmy nadzieję, że nie. Jakby co pamiętaj, że zawszę ci pomogę.- powiedział, po czym mnie znowu pocałował...

Po chwili się ode mnie odkleił.

-Na Midgardzie już nie jest dla ciebie bezpiecznie. Wróć ze mną do Asgardu.- zaproponował Loki.

-Dobrze wiesz, że nie mogę.

-Dlaczego?

-Mam szkołę, rodzinę...

-I kilka osób na karku, które chcą ciebie zabić. Posłuchaj chcę dla ciebie jak najlepiej.

-Rozumiem to, ale nie mogę wszystkiego od tak rzucić.- wytłumaczyłam. Spojrzałam na dach budynku gdzie ostatnio widziałam Ruperta. Poszłam w kierunku szkoły, po czym wspięłam się na maskę auta. Przeszłam na jego dach, a następnie przeskoczyłam na dach szkoły. Wspięłam się na szklany łącznik, a to co zobaczyłam po drugiej stronie sprawiło, że zastygłam w bezruchu. Na krawędzi dachu leżał blondyn. Chłopak był nieprzytomny. Podeszłam bliżej i zobaczyłam kałuże krwi. Nie czekając dłużej podbiegłam do niego.

-Rupert?- spróbowałam go ocucić, ale chłopak stracił za dużo krwi. Krzyknęłam po policjanta który rozmawiał z redaktorami. Mężczyzna nie czekając dłużej wbiegł na dach tak jak ja, po czym sprawdził puls chłopaka.

-Co z nim?- zapytałam.

-Stracił dużo krwi.- oznajmił uciskając ranę na jego nodze.
-Trzeba zrobić opaskę uciskową. Przyciśnij ranę.- rozkazał. Kiedy ja próbowałam zatamować krwawienie policjant odpiął pasek, po czym zacisnął go chłopakowi na nodze pięć centymetrów nad raną.

-Wyjdzie z tego?- spytałam patrząc na chłopaka.

-Nie mam pojęcia. Jest w ciężkim stanie.- oznajmił, po czym zawołał kolegów z pracy gestem dłoni i całą grupą zaczęli zdejmować Ruperta z dachu. Ja jedynie usiadłam na ziemi, po czym spojrzałam na moje dłonie od krwi...

Zeszłam powoli z dachu zastanawiając się czy Rupert z tego wyjdzie. Polubiłam go. Nagle zaczepiła mnie policja.

-Przepraszam pani.- podszedł do mnie młody chłopak w mundurze.
-Co tu się dokładnie stało?- zapytał.

-Do końca sama nie wiem. Siedziałam jak codziennie na lekcji. Zauważyłam dziwną postać na boisku szkolnym. Nie przejęłam się nią. Nagle drzwi od naszej sali zostały wyważone do środka weszło kilku mężczyzn z pistoletami. Potem przyszedł ten sam mężczyzna co był na boisku, a dalej nie wiem, bo wszystko działo się tak szybko.- odpowiedziałam.

-Mężczyzna którego widziałaś na boisku jak wyglądał?

-Był wysokim brunetem z brązowymi oczami. Miał brązowy kilkudniowy zarost. Ubrane miał czarny płaszcz z kapturem, a zamiast paznokci miał długie szpony.

-Szpony? Tak jak orzeł?

-Nie... Bardziej jak Tygrys.- odparłam.
-Więcej nie jestem w stanie powiedzieć.- westchnęłam. Poczułam czyjeś dłonie na ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam Lokiego. Młody policjant widocznie bał się bożka

-Dziękuję bardzo za informacje.- powiedział, po czym szybko udał się do reszty glin. Po niecałej minucie podeszła do mnie reporterka.

-Dzień dobry. Czy bym mogła zadać pani kilka pytań?- zapytała.

-Udzieliłam już wywiadu z policjantem. Jak będą chcieli to opublikują pani to co uważają za słuszne.- odpowiedziałam jej nie chcąc przechodzić tego znowu.

-Wole odpowiedzi na te pytania usłyszeć z pani ust.- powiedziała.

-Nie chce odpowiadać.- westchnęłam.

-Prosimy. To tylko kilka pytań.- oznajmiła.

-Powiedziała coś.- warknął Loki stając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Zaczął mordować reporterkę wzrokiem, która po chwili zostawiła nas w spokoju i odeszła. Posłałam chłopakowi wdzięczne spojrzenie.
-Powinnaś być bardziej stanowcza.- powiedział zielonooki.

-Tylko, że ją nie umiem być niemiła.

-Ja nie jestem niemiły tylko asertywny.

-Chyba agresywny.- zaśmiałam się.

-Nie jestem agresywny. Naprawdę masz mnie za potwora bez uczuć?- zapytał smutno chociaż widziałam, że nie może wytrzymać ze śmiechu.

-No sama nie wiem co się kryje za tym uśmiechem.- zaśmiałam się.

-Lepiej dla ciebie, żebyś tego nie wiedziała.- odparł tajemniczo, po czym zaczął się śmiać.


Po chwili do nas podbiegł pan od historii.

-Nic ci nie jest?- zapytał mnie.

-Wszystko dobrze.- odpowiedziałam. Historyk spojrzał na Lokiego.

-A ty kim jesteś?- spytał mierząc chłopaka wzrokiem. Bożek spojrzał na mnie.

-''Mogę mu powiedzieć?''- spytał w mojej głowie. Ja tylko lekko kiwnęłam głową, że tak.

-Loki bóg kłamstw i psot. Jestem prawowitym królem Asgardu.

-Loki?- zapytał historyk na co chłopak przytulił mnie i wypiął klatę dumnie do przodu.
-Jak to możliwe?- widać było, że historyk nie wszystko rozumie.

-Przecież wie Pan, że byłam w królestwie Asów, dlaczego więc dziwi Pana widok boga?- zapytałam z uśmiechem.

-Bo to niecodzienny widok widzieć nordyckie bóstwo na własne oczy.- odparł nauczyciel.

-Ale i tak mnie dziwi Pana zachowanie, tym bardziej, że nawet na lekcji opowiadałam o Lokim.

-Opowiadałaś o mnie?- zapytał bożek z flirciańskim uśmiechem.

-O tobie, Thorze, Asgardzie, Odynie i wielu innych rzeczach.- odparła szybko widząc wzrok zielonookiego.

-Czyli mówiłaś o mnie.- uśmiechnął się radosny.
-Tęskniłaś za mną przyznaj się.

-No dobrze… przyznaję się, że tęskniłam za twoim wkurzającym ja.- odparłam.

-Oj, aż taki zły nie jestem.- powiedział patrząc mi w oczy. Nagle się do mnie przychylił z chęcią pocałowania mnie.

-Więc widzi pan Asgard i bogowie istnieją naprawdę.- zmieniłam temat i spojrzałam na historyka który nam się przyglądał.

-Wiem, że to nie mój interes, ale czy was coś łączy?- zapytał nauczyciel na co się bardzo zdziwiłam.

-Sandra jest moją narzeczoną.- odparł Loki z dumą. Historyk nie ukrywał zdziwienia.

-To tak można?- zapytał nauczyciel.
-Wiecie nie mam nic do was tylko, czy bogowie pochwalają związek boga i ziemianki.

-Mój ojciec sam podpowiedział nam pomysł ze ślubem.- powiedział czarnowłosy.

-Dobra, miło mi się rozmawia, ale muszę iść do uczniów. Może książę by kiedyś zaszczycił nas swoją obecnością na lekcji i opowiedział o sobie i swojej rodzinie, żebyśmy mogli porównać prawdę z nordyckimi mitami?- zaproponował Historyk.

-Chętnie wpadnę.- odparł bożek z uśmiechem. Nauczyciel jedynie się uśmiechnął, po czym pobiegł w kierunku szkoły.

Nagle koło nas pojawił się strumień światła z którego wyszedł Thor.

-Bracie, tu jesteś! Na Odyna wszędzie cię szukałem! - wykrzyczał uradowany blondyn, po czym podbiegł do Lokiego i go mocno przytulił. Widziałam zażenowanie na twarzy zielonookiego przez co zaczęłam się śmiać.

-Em... Hej Thor.- przywitałam się czym zwróciłam uwagę blondyna.

-Sandra!- krzyknął radosny i tym razem przytulił mnie. Czułam jak brakuje mi powietrza. Po chwili blondyn podniósł mnie nad ziemię i zaczął kręcić wokół własnej osi.

-Help...- szepnęłam do czarnowłosego nie móc zaczerpnąć powietrza. Loki od razu podszedł do nas i wyswobodził mnie z uścisku boga piorunów.

-Czego chciałeś?- zapytał zielonooki.

-Po prostu ojciec zaczął się martwić, bo nikt nie wiedział gdzie jesteś, ale teraz widzę, że masz co robić więc może nie będę wam przeszkadzać.- powiedział Thor na co czarnowłosy wywrócił oczami.

-Coś jeszcze?- warknął Loki.

-W sumie to nie.- powiedział z uśmiechem.
-To może ja już pójdę?- zapytał i już chciał odejść lecz złapałam go za rękę.

-Ej Thor? Masz czas?- zapytałam.

-Tak, a co?

-Mam przyjaciółkę, która z miłą chęcią, by ciebie poznała.- powiedziałam na co blondyn się uśmiechnął.

-Chętnie poznam twoją przyjaciółkę. Prowadź. - odparł z ogromnym uśmiechem…


Do sali od historii weszłam w towarzystwie bożków. Wszyscy na ich widok się zdziwił. Widzę, że nauczyciela nie zdziwiła tak ich obecność, ale pewnie i tak nie rozumiał kim był Thor i z kąd się wzioł. Po chwili podbiegła do mnie Zuzi, Ola i Magda i mnie mocno przytuliły. Widać było, że się o mnie martwiły.

-Nic ci nie jest?- zapytała zmartwiona Zuzka.

-Wszystko okej.

-Nie kłam. Widziałyśmy jak zostałaś zraniona w twarz.- powiedziała Magda.

-Na prawdę nic mi nie jest. Zamiast się o mnie martwić pozwólcie, że wam kogoś przedstawię.- oznajmiłam pokazując kiwnięciem głowy na Asgardczyków, po czym się odsunęłam.

-Witaj niewiasto. Nazywam się Thor Odinson. Bóg piorunów i prawowity władca Asgardu.

-Zuzia.- odparła szatynka. Na jej słowa blondyn pocałował ją w dłoń na co dziewczyna zachichotała. Poczekałam grzecznie z boku aż skończą się witać, po czym podeszłam do czarnowłosego.

-Fajne masz przyjaciółki.- szepnął mi do ucha.

-Dzięks- odparłam szeptem, po czym spojrzałam na chłopaka. Loki mi się bacznie przyglądał. Po niecałej minucie chłopak wyjął chusteczkę, po czym zaczął wycierać mi zaschłą krew z mojego policzka. Kiedy to robił był bardzo skupiony i poważny. Był to dla mnie niecodzienny widok więc zaczęłam się śmiać.

-Co?- zapytał czarnowłosy.

-Pierwszy raz widzę żebyś był tak skupiony.

-Często tak wyglądam.

-Ale rzadko przy mnie.- odparłam.

-Mam być poważny przy tobie?- zapytał podnosząc brew.

-Nie... Wolę ciebie uśmiechniętego.- odparłam z uśmiechem. Zauważyłam, że prawy kącik ust chłopaka powędrował lekko do góry.
-Ej, a tak w ogóle gdzie jest Thor i Zuzia?- zapytałam zauważając, że nie ma ich w sali. Loki na me słowa rozejrzał się po uczniach, którzy nam się uważnie przyglądali.

-Nie mam zielonego pojęcia, ale współczuje twojej przyjaciółce.

-Dlaczego?

-Nie ważne gdzie jest. Pewnie i tak nudzi się na śmierć, bo Thor jest sztywny i przynudza.- zaśmiał się.

-Wiesz co? Czasami wydaje mi się, że ty i Thor nie jesteście braćmi.- zaśmiałam się.

-A czemuż to?

-Bo ty jesteś rozrywkowy, żartobliwy i wolisz dyplomację, a Thor jest poważny, nudny i tylko by się bił. Jesteście jak ogień i woda.- zaśmiałam się w czym chłopak mi zawtórował. Skończył ścierać mi krew z policzka, po czym podał mi dłoń.

-Choć poszukamy Thora i twoją przyjaciółkę.- zaproponował na co chwyciłam jego dłoń i razem ruszyliśmy na misję ratunkową...


Po kilku minutach chodzenia przez korytarze usłyszeliśmy śmiech. Wymieniłam pytające spojrzenia z Lokim, po czym poszliśmy w kierunku dźwięku. Za zakrętem była aula na której środku była scena. Zaczęłam błądzić wzrokiem po ogromnej przestrzeni. Nagle zauważyłam Zuzię i Thora. Siedzieli na scenie i śmiali się w niebo głosy. Blondyn miał koka więc domyślam się, że szatynka już dobrała się do jego włosów. Dziewczyna ma słabość do mężczyzn w długich włosach i uwielbia jak mają koczki. Kiedy zaczęliśmy iść w ich kierunku spojrzeli na nas.

-Tu jesteście. Wszędzie was szukaliśmy.- powiedziałam na powitanie.
-Ej Thor widzę, że Zuzia już dobrała się do twoich włosów.- zaśmiałam się. Następnie zaczęliśmy opowiadać sobie żarty, a Thor okazał się nie być takim nudziarzem jak opowiadał mi Loki. Szczerze mówiąc blondyn był nawet żartownisiem. Gadaliśmy tak do końca dnia gdyż lekcje zostały odwołane z powodu afery. Wieczorem chłopcy wrócili do Asgardu, a ja z Zuzanną do swoich domów...

Kiedy weszłam do pokoju przywitała mnie Luna. Pogłaskałam szczeniaka, po czym wzięłam piżamę. I poszłam do łazienki. Odświeżona i przebrana w piżamę postanowiłam, że coś zjem. Wiem, że nie je się na noc, ale cały dzień nic nie jadłam i musiałam coś zjeść, bo umierałam z głodu. W kuchni natknęłam się na mamę.

-Mówili w wiadomościach, że zaatakowano waszą szkołę.- powiedziała.

-Nie jesteś zła?

-Nie mam o co. To przecież nie twoja wina.- odparła, a ja nie wierzyłam własnym uszom. Czy mi się wydawało czy pierwszy raz w życiu matka nie zrobiła mi kłótni o nic?

-Cieszę się, że nie jesteś zła.- odparłam biorąc kawałek chleba, po czym chciałam wyjść z kuchni.

-Kim był ten chłopak z czarnymi włosami?- zapytała, a ja zatrzymałam się w pół kroku.

-To długa historia.- powiedziałam, po czym wyszłam. Po drodze do pokoju zjadłam chleb, po czym rzuciłam się na łóżko i zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro