Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odkrycie

Już od tygodnia Żmijowe Oko była w legowisku medyka. Szklisty Pęd uważa, że po nowiu kotka opuści jego jaskinie. Jednak z powodu choroby będzie musiała dołączyć do starszyzny.

Po mimo niezbyt ciekawej atmosfery panującej w obozie trójka kociaków w najlepsze bawiła się przed żłobkiem.
- To koniec Karmelowy Pazurze! Zaatakowałeś swoją siostrę i medyczkę, Rude Serce. Ja Figowa Gwiazda wyganiam cię! Nie jesteś wojownikiem Klanu Blasku. - krzyczała stojąc nad kocurkiem
Jednak ten zaczął się tylko śmiać, a razem z nim jego siostra i ich przyjaciółka. W końcu była to tylko zabawa.
- Widzę, że bawicie się bezpiecznie, więc czy możecie obiecać, że zostaniecie w obozie jak ja się trochę zdrzemnę? - do kociaków podeszła najstarsza z karmicielek, Drozdowy Ogon
- Jasne mamo. - miałknęła Ruda
Na słowa córki uśmiechnęła się i wróciła do żłobka.

Jednak kociaki nie posłuchały. W udawanej gonitwie za Karmelem-borsukiem, wybiegli z obozu. Zatrzymali się dopiero przy jakiejś jaskini.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała przestraszonym głosem Ruda
- To chyba ta jaskinia do której przychodzi Szklisty Pęd po zioła. - mruknął Karmel
- Skoro są tam tylko zioła to chyba możemy tam wejść, co? - miałknęła Figa po czym weszła do środka, a za nią jej przyjaciele

W pewnym, przez pochyły grunt, zaczęli schodzić. W końcu zobaczyli wyjście prowadzące na klif. Gdy na nim stanęli, oniemieli. Pod ziemią był... Las. Drzewa były tak ogromne, że nikt nigdy nie wydział większych.
- Co to jest?! - wykrzyknęła cała trójka
- T..to c..chyba l..las. - zająkała się Ruda
- I do tego liściasty. Podczas jesieni musi tu być tyle liści. - zadziwiła się Figa
- Ej! Patrzcie, tu są schodki. - wykrzyknął Karmel
Następnie cała trójka zeszła na dół.

Na dole było dużo trawy, strumieni i jezior. Szli dalej aż doszli do „legowisk" zrobionych z liści i gałęzi przy korzeniach dębów. Na końcu polany była jaskinia. Jednak ominęli to miejsce i poszli dalej.

Po wielu minutach chodzenia przez las zobaczyli kamienny mur.
- Dobra. Nic ciekawego tu nie ma. - mruknął najstarszy z przyjaciół
- Poczekajcie. Tam jest chyba jakieś przejście! - wykrzyknęła najmłodsza
- Gdzie?
- No chyba za tym murem. Może nic nie widać, ale tak mi podpowiada intuicja.
- I tak tego nie sprawdzimy, bo mur jest zbyt duży, a obok jest krzew malin przy którym latają pszczoły. - Ruda odskoczyła gdy jeden z owadów podleciał zbyt blisko
- Ale przecież na dole te krzaki są przeżedzone. - upierała się pręguska
- Nie Figa, Ruda ma rację. To nie bezpieczne.
Rodzeństwo zaczęło wracać.
- No dobra. Figa, ty szłaś z przodu, więc czy pamiętasz drogę?

Karmelowo oki zatrzymał się nie słysząc odpowiedzi.
- Figa? - odwrócił się - Figa?!
- Może zamiast krzyczeć pójdziecie za mną, co? - mruknęła córka Jastrzębiej Gwiazdy wychylając głowę z krzewu
- Figa! Wiesz jakie to niebezpieczne?!
- Ruda! Nie marudź, tylko chodź. I ty Karmel też. - wróciła w krzaki
Karmel, choć nie chętnie, poszedł za przyjaciółką
- Ej! - westchnęła i podeszła do krzewu - Ale jak coś mnie użądli to wasza wina!

Po przejściu przez krzew, dotarli na ścieżkę zarośniętą trawą. Niedługo po tym przecisnęli się przez blisko rosnące iglaki, wchodząc do... Jaskini. Była dość spora. Na jej środku było jeziorko z skałą. Wokół stawiku rosły trzciny. Po ścianach wił się bluszcz, a na wąskich półkach i ziemi był mech. W środku panowała przyjemna atmosfera. Dzięki swojemu niezwykle czułemu węchowi, pręguska wyczuła zwietrzały zapach kotów sprzed kilku lub nawet kilkunastu księżycy. Chociaż mogła to też być jej imaginacja.
- Figa! Figa!! - krzyczała Ruda chcąc wybudzić przyjaciółkę z zamyślenia
- Słyszę cię. Nie musisz się drzeć.
- Zastygłaś, więc myślałam, że coś się stało.
- Po prostu... Mam wrażenie, że kiedyś tu żyło wiele pokoleń kotów.
- Czy ty myślisz, że te koty mogą być tu p..pochowane?
- Na pewno nie. - wtrącił się Karmel - To miejsce jest za świetne na grobowisko. Nadaje się na kryjówkę dla wielu kotów.
Kotki tylko kiwnęły głowami.

Po kilku uderzeniach serca postanowili wracać. Powrót zajął im jakąś godzinę. Na miejscu od razu podbiegła do nich Mulista Łapa.
- Gdzie wy byliście?!
- Na spacerku. - odpowiedziała cała trójka
- Dobrze, że nic wam nie jest. Wzgórzysta Łapa i Zielona Łapa złapali więźnia.
- Co?! Kogo? - tym razem zapytała tylko Figa
- Jakąś błękitnooką, jasno szaro futrą uczennice z Klanu Mchu.

______________________________________

Podejrzewam, że już wiecie co się stało z Szarikową Łapą.

Po tym rozdziale zaczynam pisać nowy z Dwóch Klanów.

Jak na razie najdłuższy rozdział ma 695 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro