Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Choroba Żmijowego Oka (część 3)

To już ostatnia część choroby, więc serdecznie zapraszam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Była noc. Księżyc w pełni. Koty zamieszkujące las spotkały się na kolejnym zgromadzeniu. Rozmawiają, słuchają, siedzą spokojnie albo, jak to czasami robią nowo mianowani uczniowie, biegają korzystając z wielkości polany i mniejszej uwagi mentorów.
Jednak tutaj, na jałowej ziemi, koty Klanu Jastrzębia spały lub pilnowały wejścia.

Nagle z jednego legowiska dobiegło dyszenie i charczenie. Blado brązowa kotka otworzyła swoje miedziane oczy. Podniosła głowę i spojrzała na kotkę obok niej. Jej była mentorka dusiła się przez sen!
- Żmijowe Oko! Żmijowe Oko!! - próbowała ją obudzić
- Brązowy Kwiat! Daj nam spać! - krzyknął Martwe Echo pierwszy uczeń granatowo-okiej
- Ale ona się dusiła, a teraz nie mogę jej obudzić!
Po tych słowach obudziła się dwójka kocurów. Ciemny Szept czyli drugi uczeń najstarszej strażniczki oraz Biały Skok starszy brat Brązowego Kwiatu.
- Co się dzieje? - zapytał młodszy z nich przecierając łapą zaspane oczy
Zastępca nic nie powiedział. Od razu pobiegł do byłej mentorki.
- Żmijowe Oko! - krzyknął i lekko potrząsnął żeby ją obudzić
Strażniczka uchyliła powieki i zwymiotowała. W ohydnej mazi było trochę krwi! Musieli zabrać ją do Szklistego Pędu. Jednak gdy ją podnieśli, znowu zwymiotowała.

Przez to zamieszanie obudziła się też Zdradnicza Śmierć. Widząc tą okropną scenę, wybiegła z legowiska.

Jednak nie wybiegła z obrzydzenia. Pobiegła prosto do jaskini medyka.
- Em... Szklisty Pędzie! - zawołała niepewnie
Pomimo tego iż kocur był jej wujkiem, ona nie lubiła z nim rozmawiać. Jej matka, Owsiany Obłok, zmarła przy porodzie jej siostry. Ale to nie dlatego nie chciała rozmawiać z uzdrowicielem. Po prostu miedziano-brązowo-oki był bratem bliźniakiem zmarłej strażniczki, więc zastępczyni rozmawiając z nim przypominała sobie, że jej matki już z nią nie ma. Jasno-szaro pręgi to szanował i nie traktował jej jak siostrzenicę.
- Szklisty Pęd jeszcze nie wrócił z zbierania ziół. - odezwała się zaspanym głosem Mulista Łapa
- Kiedy wyszedł?
- Jakieś pięć sześć godzin temu. Ale to nic dziwnego. Oprócz zwykłego uzupełniania zapasów widziałam, że brakuje nam mchu i mięty, a to prawie nie występujące zioła na jałowych ziemiach.
- Ach...
- A coś się stało?
- Chodź!

Chwilę później obie były w legowisku wojowników w którym nikt już nie spał. Uczennica podbiegła do co chwila wymiotującej kotki. 
- No nie! Potrzebne zioła to mech i mięta, których pra... -
- Co tu się dzieje?! - rozległ się krzyk jej mentora
Żmijowe Oko wymiotuje. - oznajmiła najmłodsza w tym legowisku

Zaraz po tym medyk i jego uczennica zajęli się strażniczką.

______________________________________

Uff... Na reszcie po tym długim czasie bez weny, napisałam rozdział.
Oby pisanie kolejnego zajęło mi mniej czasu.

Rozdział - 414 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro