Rozdział 68. Oko za oko.
- To zły pomysł. - westchnęła Lily. Wszyscy, po raz kolejny zgromadzili się w dormitorium chłopców. Huncwoci zwołali nadzwyczajne zebranie, aby ustalić plan zemsty. - Ta cała sytuacja była odpowiedzią na nasz żart z Wielosokowym.
- On prawie otruł Jamesa. - powiedział oburzony Syriusz. Lily zamknęła oczy.
- Wiem. Ale to jest błędne koło, później on będzie się mścił i tak do końca roku.
- Lily ma trochę racji. - odezwał się Remus. - Uwierzcie, za to co zrobił, sam najchętniej bym mu coś uszkodził ale jak myślicie jak to się skończy?
Łapa wstał z krzesła i zaczął chodzić po sypialni, James przeczesał dłonią swoje włosy.
- Nie możemy mu odpuścić. - mruknął okularnik. - Tu chodzi o nasz honor.
- Więc co planujecie? - zapytała Laura. Chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się w jednakowy sposób.
- Mamy kilka pomysłów.
- Już się ich boję. - mruknęła rudowłosa dziewczyna podciągając kolana do klatki piersiowej.
- A szkoda. - uśmiechnął się do niej Black. - Bo przydadzą się nam twoje zdolności w dziedzinie zaklęć.
~*~
Księżyc przypominający kształtem rogalik oświetlał ciemne zamkowe korytarze, które szybkim krokiem przemierzał Syriusz Black. Chłopak bawił się kawałkiem pergaminu, uderzając nim o dłoń. Na pierwszy rzut oka każdy powiedziałby, że to nic nie warta karta, jednak wystarczyły odpowiednie słowa połączone ze stuknięciem różdżki, a pokazywał się jeden z największych skarbów Huncwotów.
- Jest cisza nocna! - wychrypiał męski głos zza pleców chłopaka. Łapa szybko się odwrócił i stanął twarzą w twarz z woźnym. Przeklął pod nosem swoją głupotę, że nie użył mapy, ale był pewny, że uda mu się pokonać ostatnie dwa korytarze w spokoju.
- Dlatego spieszę się do wieży. - odparł chłopak. Wzrok woźnego wędrował po sylwetce chłopaka. - Jest dokładnie 6 minut po 22, proszę pana...
Woźny prychnął mrużąc przy tym oczy.
- Co masz w ręce? - syknął wskazując głową na pergamin. Black zamrugał i rozłożył kartę.
- Pergamin. - odparł swobodnie, obracając wyczyszczona mapę. - Na zajęcia.
Mężczyzna wyciągnął dłoń w stronę chłopaka.
- Daj mi go. - zażądał. - No już.
- Ale po co panu mój pergamin? - zdziwił się chłopak, starając się wyglądać swobodnie chociaż w środku czuł, że ogarnia go panika.
- Black. - syknął woźny. - Za dobrze cię znam, oddawaj pergamin i won do wieży.
Syriusz miał ochotę wyciągnąć różdżkę i miotnąć w mężczyznę jakąś klątwą. Westchnął cicho i czując jak coś zaciska mu się w brzuchu podał mu największy wynalazek Huncwotów. Woźny złapał pergamin w dłoń i schował go do kieszeni.
- A teraz do wieży, Black! Łapa zacisnął wargi, żeby czegoś nie odpysknąć. Odwrócił się na pięcie i szybko oddalił się w stronę Pokoju Wspólnego.
~*~
James co jakiś czas prychał pod nosem rzucając Blackowi zawiedzione spojrzenie. Utrata mapy była dla każdego Huncwota wielkim ciosem, gdyż teraz nie czuli się już bezpiecznie wędrując po zamku. Okularnik zerknął na lusterko w którym pojawiła się twarz Petera.
- Na drugim i trzecim już rozwieszone. - poinformował pulchny chłopak. James spojrzał na Łapę, który kończył przyklejać zdjęcia do ściany.
- Dobra Łapa, zmywamy się. - Czarnowłosy spojrzał na przyjaciela i pokiwał głową ostatni raz machając różdżką. Cała ściana była obklejona zdjęciami znienawidzonego przez nich ślizgona - Gideona. Każde z nich przedstawiała Averego w dziwnych sytuacjach z innymi chłopakami z domu węża. Huncwoci postanowili iść za ciosem, tak aby społeczność uczniowska jeszcze bardziej zaczęła wątpić w jego orientację. Oczywiście zdjęcia nie były prawdziwe, zostały zaczarowane przez Lily, Remusa oraz Jamesa.
Rogacz i Łapa szybko oddalili się od miejsca zbrodni, nie oglądając się za siebie. Teraz tylko musieli czekać na reakcję mieszkańców zamku.
- Zawaliłem z mapą. - westchnął Black drapiąc się po brodzie. James przytaknął poprawiając okulary, na jego twarzy zagościł uśmiech i zaproponował:
- Spróbujmy ją odzyskać.
- Teraz? - zdziwił się Black. - Sami?
- Tylko zerkniemy do gabinetu woźnego. - powiedział James. - A jak go nie będzie...
- To się rozejrzymy. - dokończył za przyjaciela gryfon. - Podoba mi się ten plan.
Chłopcy przyspieszyli kroku i ruszyli w stronę piętra, na którym urzędował woźny. Gryfoni zakradli się do drzwi i przystawili do nich uszy. Z wnętrza nie docierał żaden dźwięk.
- Może zapukajmy? - zaproponował Black. - Jak się zapyta czego chcemy to powiemy, że zobaczyć listę zakazanych przedmiotów.
Okularnik pokiwał głową i zapukał do drzwi. Nic się nie wydarzyło, więc wyciągnął dłoń w stronę klamki i nacisnął.
- Zamknięte. - powiedział na co Syriusz zrobił głupią minę.
- Nie zauważyłem. - odparł, wyciągając różdżkę. Zanim stuknął nią w zamek rozejrzał się po korytarzu, jednak nikt się na nim nie pojawił. Chłopcy weszli po cichu do środka, James przymknął drzwi i powiedział:
- Może ja się rozejrzę, a ty stań na czatach? - Łapa pokiwał głową i stanął przy drzwiach pilnując czy nie zbliża się woźny. Okularnik przeszukał biurko, szafki i komodę, jednak nigdzie nie znalazł drogocennej mapy. Nie miał pojęcia gdzie woźny mógł ją schować.
- Nie ma jej. - rzucił w stronę Łapy otwierając wysoką szafę z dokumentami.
- Musu być. - Syriusz odszedł od drzwi i zajrzał przez ramię przyjaciela na półki wypełnione pudłami. - Gdzieś...
- Może równie dobrze mieć ją przy sobie. - westchnął chłopak przeczesując dłonią włosy. - Zmywajmy się zanim ktoś tu wpadnie.
~*~
Gideon czuł na sobie wzrok innych uczniów. Nie miał pojęcia czym to jest spowodowane, ponadto wydawało mu się, że ludzie szepcą za jego plecami i chichoczą. Zaciskał pięści. nie dając po sobie poznać, że zdaje sobie sprawę z ich zachowania. Prędzej czy później dowie się o co chodzi. Wyjaśnienie tej zagadki czekało na niego tuż przy wyjściu z Zamku. Cała ściana była wyklejona zdjęciami. JEGO zdjęciami, na których całował się lub przytulał z chłopakami!
Poczuł jak krew z jego twarzy najpierw odpływa, a później na nowo wypełnia jego policzki. Zamrugał kilka razy rozglądając się po zgromadzonych, którzy obserwowali go z kpiącymi uśmieszkami. Ślizgon na sztywnych nogach podszedł do ściany i spróbował oderwać pierwsze zdjęcie. O dziwo dokonał tego bez trudu, dlatego zrobił kilka kroków do tyłu i przywołał wszystkie zaklęciem po czym zniszczył jednym machnięciem różdżki. Chciał już odejść kiedy zza jego pleców dobiegł go głos:
- To nie wszystkie.
Avery odwrócił głowę i uniósł brwi. Przed nim stała Jessie, dziewczyna która pomogła mu podać eliksir Potterowi.
- Te zdjęcia są w różnych częściach zamku, na błoniach też. - poinformowała go. Chłopak zacisnął pięści, że aż pobielały mu kostki. Nie sądził, że Huncwoci zdążą ze swoja zemstą. Do końca roku został nieco ponad miesiąc, poza tym przecież nie chciał otruć Pottera! Skąd miał wiedzieć, że ta głupia dziewczyna nie odmierzy dokładnie składników?
- Świetnie. - warknął w jej kierunku. - Jesteś z siebie dumna?
- Aaaaaaaaaaavery! - usłyszał jak ktoś woła jego nazwisko w zabawny sposób przeciągając pierwszą jego literę. Nie musiał się odwracać, żeby poznać ten głos. Syriusz Black. - Stary, tego się po tobie nie spodziewałem!
- Zamknij się. - powiedział ślizgon odwracając się w kierunku Łapy. Gryfon uniósł ręce do góry w obronnym geście.
- Ej, ej! - zaśmiał się Black. - My gryfoni jesteśmy tolerancyjni, więc jakby coś masz nasze wsparcie.
Gideon zacisnął usta i zrobił kilka kroków w stronę drwiącego z niego chłopaka.
- Bawi cię to? - zapytał uczeń domu węża. Łapa uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową Tego było już dla Avery'ego za dużo. Wyszarpnął różdżkę z kieszeni spodni i wycelował w pierś chłopaka. - To też cię bawi?
- Jego może mniej, ale mnie bardzo. - rozległ się głos Jamesa. Gideon odwrócił głowę i zobaczył celującego w niego Pottera. - Bądź grzecznym wężykiem i schowaj różdżkę.
Avery nie zdążył opuścić różdżki, bo rozległ się pełen oburzenia głos:
- Co tu się dzieje?
Jak na komendę wszystkie osoby obserwujące tą sceną zaczęli się oddalać. Nikt nie chciał denerwować Minerwy McGonagall bardziej niż to było konieczne.
Dawno nie było dłuższego rozdziału, więc łapcie! Jak wam się podoba zemsta chłopaków?:>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro