Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 62. Pierwsze dni wiosny.

Zima powoli mijała. Śnieg całkowicie zniknął z rozległych błoni, a na jego miejsce pojawiła się zielona trawa, której kolor przybierał na intensywności z każdym dniem. Uczniowie piątych i siódmych klas zaczynali odczuwać to, że egzaminy zbliżają się wielkimi krokami. Każdy z wykładowców starał się zrobić wszystko, aby ich podopieczni wypadli jak najlepiej podczas testów sprawdzających ich umiejętności.

 - Co było dalej? - mruczał do siebie Black na zajęciach eliksirów, gdzie musieli uwarzyć wywar Słodkiego Snu. Remus spojrzał w kierunku przyjaciela, który nerwowo rozglądał się po swoim stanowisku. 

- Na czym skończyłeś? - szepnął do niego zerkając czy profesor nie patrzy w ich kierunku. Syriusz podrapał się po brodzie.

 - Na siekanych liściach Bławatka. - odparł równie cicho. Lupin pokiwał głową i dorzucił oczy żuka do swojego kociołka. 

- Teraz musisz obrać figę i pociąć ją w kostkę. - poinstruował Lunatyk, Łapę. - Ale dodawaj po trochę i mieszaj w kierunku wskazówek zegara. Syriusz odetchnął i pokiwał głową szybko postępując zgodnie z poleceniami  przyjaciela. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech kiedy przyrządzany przez niego wywar przybrał odpowiednią barwę.

Slughorn który sprawdzał postęp uczniów, pokiwał z aprobatą głową widząc jego eliksir. Pod koniec zajęć, gdy wszyscy podpisane fiolki złożyli na biurku nauczyciel oznajmił: 

- Na kolejnych zajęciach napiszemy malutki teścik, obejmujący materiał z pierwszych trzech lat waszej nauki. - Salę wypełnił jęk niezadowolenia. - Bez narzekania! Eliksir wielu z was był daleki od perfekcji, a wszystkim zależy na dobrym zdaniu egzaminów! 

- Świetnie. - jęknął James wychodząc z sali. - Nie dość, że szykuje się finałowy mecz to jeszcze muszę powtórzyć cały ten materiał. 

- Dasz radę. - pocieszyła go Lily splatając ich dłonie. - Mam porobione notatki z SUM-ów więc Ci je powielę. 

Potter spojrzał na swoją dziewczynę z czułością i pocałował ją w czoło. 

- Jesteś wspaniała. - Lily zaśmiała się i pokiwała głową.

 - Wiem. 

- Lily ja też uważam, że jesteś wspaniała. - wtrącił się Łapa trącając ją ramieniem. - Mogę liczyć na pomoc? 

Rudowłosa gryfona udała, że się zastanawia. 

- No nie wiem. - powiedziała w końcu. Black zrobił smutną minę, wydymając dolną wargę. Evans zaśmiała się ponownie cicho i trąciła chłopaka łokciem. - Podzielę się z tobą. 

Black już miał coś powiedzieć, kiedy nagle przed nimi pojawiło się kilka osób. Wszystkie ubrane były w barwy Slytherinu. Po ich twarzach było widać, że są zdenerwowani. 

- Koniec z tym. - warknął Crabbe. James i Syriusz wymienili zaskoczone spojrzenia. Okularnik przesunął się do przodu stając przed Lily. 

- Masz na myśli coś konkretnego? - zapytał Łapa. Jego dłoń przesunęła się w kierunku różdżki. - Bo nie wiem czy chce nam się na ciebie tracić czas. 

- Myślisz, że możecie panoszyć się po zamku jakby należał do was? - warknął Avery. - Doskonale wiem kto stoi za historią ze stycznia. 

- Jakiś dowód? - rzucił w jego stronę Potter z bezczelnym uśmiechem. Lily chwyciła go za łokieć. Nie chciała, żeby chłopcy wdawali się w awanturę, bo ostatnio nauczyciele byli bardzo drażliwi na tym punkcie. 

- Pożałujesz tego. - syknął Gideon robiąc krok w jego stronę. - Ty i ta twoja szlama. 

Rogacz szarpnął się do przodu i chwycił Ślizgona za szatę. 

- Jeszcze jedno słowo na temat mojej dziewczyny, a przysięgam że urządzę ci takie piekło, że twoja matka cię nie pozna. 

Wszyscy wyciągnęli różdżki, ale nikt nie użył żadnego zaklęcia. Chłopcy mierzyli się wzrokiem. 

- James, daj spokój. - poprosiła Lily chwytając chłopaka za rękę. - Nie warto. 

~*~ 

Trzech chłopców ostrożnie stawiało kroki na schodach, nie chcąc narobić zbędnego hałasu. Cisza nocna już trwała i nie powinni się wymykać z wieży o tej porze o czym wiedzieli, ale czego nie robi się dla przyjaciół?

 Kiedy byli już w Pokoju Wspólnym James wyciągnął pelerynę i już miał coś powiedzieć, kiedy z kanapy rozległ się tak dobrze znany mu głos: 

- Gdzie idziecie? - Lily poniosła się ze swojego miejsca i założyła ręce na piersiach. Chłopcy zbledli. Wiedzieli, że Lily została poinformowana o comiesięcznej przypadłości Remusa, ale nie wiedziała o nich. 

- Kochanie... - zaczął Potter niepewnie. - Musimy coś załatwić? 

- W nocy? - zapytała Evans chłodno. - Nie rozśmieszaj mnie. Co kombinujecie? 

- Lilka przestań się pieklić. - westchnął Łapa. - Nie planujemy żadnego dowcipu. 

- Więc mi wyjaśnijcie, gdzie i po co wychodzicie. - zażądała coraz bardziej zła dziewczyna. Chłopcy spojrzeli błagalnie na Jamesa, który nie miał pojęcia co robić. 

- Nie możemy. - powiedział w końcu okularnik. Rudowłosa zmrużyła oczy. 

- Masz przede mną tajemnice? - zapytała cicho patrząc prosto w oczy swojego chłopaka. James nerwowym gestem przeczesał włosy dłonią.

- To nie tak. - odezwał się po chwili. - Lily ja na prawdę nie mogę.

Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem czując, że w gardle rośnie jej gula. Do tej pory mówili sobie o wszystkim. Nie mieli przed sobą tajemnic i sekretów. 

- Świetnie. - rzuciła w jego kierunku i zabrała koc z kanapy. Zegar zaczął wybijać godzinę 23. - Miłej zabawy.

 - Lily, proszę cię... - zaczął chłopak, ale dziewczyna tylko prychnęła kierując się na schody prowadzące do dormitorium. 

- Rogacz musimy już iść. - szepnął Peter patrząc na wskazówki zegara. Okularnik wypuścił z płuc powietrze i odwrócił się do przyjaciół. 

- Chodźmy.


Drama? :D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro