Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50. Pełnia słodyczy.

Na początku, gdy ich usta się zetknęły Lily poczuła się dziwnie. Jeszcze jakiś czas temu nie myślała nawet o tym, żeby z nim normalnie porozmawiać, a teraz sama go pocałowała. Usta chłopaka były miękkie i smakowały winem. Dłoń Jamesa znalazła się na policzku Lily i chłopak przechylił głowę pogłębiając pocałunek, zmuszając dziewczynę do rozchylenia warg. Kiedy ich języki zetknęły się ze sobą, Lily poczuła jak przez jej ciało przechodzi dreszcz. Zacisnęła palce na koszuli chłopaka i westchnęła. Ich usta poruszały się w wolnym tempie co jakiś czas odrywając się od siebie, żeby zaraz znowu wrócić do przerwanej czynności. Po chwili odsunęli się od siebie czując dziwną niezręczność.

- Ja... - zaczęła Lily wypuszczając z ręki koszulę chłopaka, ale James nie dał jej dokończyć. Nachylił się i wcisnął na jej usta kolejny pocałunek. 

- Nic nie mów. - poprosił odsuwając się o kilka centymetrów. Rudowłosa dziewczyna pokiwała głową, nie wiedząc jak ma się teraz zachować. James, którego ręka cały czas spoczywała na policzku Lily, przesunął ją w dół na szyję dziewczyny. Nachylił się i zetknął swoje czoło z jej czołem. Lily zamknęła oczy, rozkoszując się tą chwilą. Nie spodziewała się, że bliskość tego chłopaka będzie napawać ja takim spokojem. - Nie mam zamiaru cię przepraszać za ten pocałunek. - odezwał się po chwili. 

Na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech. 

- I dobrze. - powiedziała równie cicho. 

- Nie będzie ataku złości? - zdziwił się chłopak odsuwając się, tak żeby mógł spojrzeć jej prosto w oczy. Evans pokręciła głową przygryzając wargę. Na ustach Rogacza pojawił się szeroki uśmiech. Palce delikatnie gładziły szyję dziewczyny, co wywoływało u niej ciarki na plecach. 

- Chyba musimy już iść. - powiedziała po chwili milczenia. 

- Chyba tak. - przyznał chłopak. - Ale zanim wrócimy do Pokoju Wspólnego, chcę cię o coś zapytać. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale powiedziała : 

- Pytaj.

- Umówisz się ze mną raz jeszcze?

~*~

James wszedł uśmiechnięty do dormitorium chłopców, nucąc coś pod nosem. Trzy pary oczy od razu zostały na niego skierowane, kiedy tylko zamknął drzwi. 

- No i jak? - zapytał Łapa obserwując jak przyjaciel podchodzi do swojego łóżka i kładzie się na nim z głupkowatym uśmiechem. 

- No fajnie było. - powiedział wzdychając cicho. 

- Tylko fajnie? - oburzył się Syriusz. - Od kilku lat starasz się o dziewczynę i jedyne co powiedziałeś to "było fajnie"?

James spojrzał na niego, a jego twarz rozświetlił jeszcze większy uśmiech. 

- Było genialnie. - przyznał. - Świetnie i niesamowicie i... 

- I zaraz zabraknie ci przymiotników. - dopowiedział Remus. - Czyli randka się udała? 

Potter pokiwał energicznie głową, tak że okulary zsunęły mu się na koniec nosa. Peter zaśmiał się siadając prosto na swoim łóżku. 

- No to opowiadaj! - zachęcił go pulchny chłopak. 

- Na początku było trochę dziwnie. - relacjonował chłopak, nie zmieniając pozycji w jakiej leżał. - Ale po chwili jakoś tak rozmowa zaczęła się rozkręcać, potem otworzyłem wino... 

- Po alkoholu zawsze lepiej się rozmawia. - wtrącił Łapa z miną znawcy. Remus zachichotał przypominając sobie jak jego pijany kolega kiedyś próbował poderwać kilka lat młodszą dziewczynę.

- No wino trochę rozładowało atmosferę. - przyznał okularnik. 

- Pocałowałeś ją? - przeszedł do konkretów Syriusz.

- Łapo to było pierwsze spotkanie! - oburzył się Remus. - Nie wymagaj od niego... 

- W sumie to tak. - przerwał im Potter z głupawym uśmieszkiem. A kiedy Lupin posłał mu zaskoczone spojrzenie szybko zaczął się tłumaczyć. - Tak jakoś wyszło samo z siebie! 

- I Evans nic Ci nie zrobiła? - zdziwił się Peter. Rogacz pokręcił głową. Z jego twarzy nie znikał szeroki uśmiech, pierwszy na prawdę szczery od czasu śmierci jego taty. 

- Coś ty! - roześmiał się okularnik. - Znaczy się no wiesz... Brała w tym udział tak samo jak ja. 

- Dobra, dobra. - powiedział Remus unosząc do góry dłonie. - Umówiliście się na kolejną randkę? 

Dłoń Jamesa powędrowała w stronę włosów. 

- Tak. - odparł. - Tylko teraz ona ma wszystko zaplanować. 

- Co? - zdziwił się Glizdogon. - Jak to ona? 

- Tak to. Po prostu Lily chce pokazać mi to co jej się podoba i co ona lubi. 

- Oj stary! - jęknął Black ukrywając twarz w dłoniach. Potter uniósł do gry brwi, a Syriusz widząc jak jego przyjaciele nie rozumieją o co mu chodzi, wyjaśnił. - Będziecie siedzieć w bibliotece. 

~*~ 

Remus Lupin przemierzał samotnie korytarze zamku, głowę miał smętnie spuszczoną a dłonie wciśnięte w kieszenie ciemnych spodni. Wracał z patrolu ale nie chciał jeszcze udać się do Pokoju Wspólnego. Ostatnio nie czuł się zbyt dobrze. Zbliżała się kolejna pełnia i ma dodatek sytuacja z Dorcas nie poprawiła się ani trochę. Kilka razy próbował do niej podejść i pogadać, ale dziewczyna zawsze go zbywała albo uciekała zanim się zbliżył. Ciche westchnienie wyrwało się z ust Lupina kiedy pokonywał kręte schody. Jasne brwi chłopaka podjechały do góry kiedy przy jednym z okien wychodzących na błonia zobaczył stojącą dziewczynę o której myślał.Podszedł do niej i chrząknął cicho stając w pewnym oddaleniu aby jej nie przestraszyć. Dorcas wyrwana ze swoich myśli spojrzała w jego kierunku. 

 - Porozmawiamy? - zapytał cicho Remus zbliżając się do dziewczyny. Pojedyncze kiwnięcie głową od strony brunetki niezwykle ucieszyło chłopaka. 

- Może chodźmy gdzieś gdzie nikt nas nie będzie mógł usłyszeć. - zaproponowała dziewczyna zakładając ręce pod biustem. Tym razem to Remus pokiwał głową. 

- Wieża Astronomiczna? - Brunetka zgodziła się na ten pomysł i już po chwili szli w ciszy w stronę wskazanego miejsca. Kiedy już tam się znaleźli Dorcas podeszła do okna. 

- Niedługo pełnia. - odezwała się cicho patrząc się na księżyc. 

- Tak. - mruknął chłopak. - Za dwa dni. 

- To boli? - zapytała dziewczyna odwracając się w stronę Lupina. - Przemiana. - dodała widząc, że chłopak nie rozumie o co jej chodzi. 

- Tak. - przyznał. - Przez pierwsze kilkanaście sekund czuję coś pomiędzy łamaniem kołem a podpalaniem. Ale potem tracę świadomość. 

Oczy Dorcas zaszły łzami. 

- To musi być okropne. - szepnęła idąc wolno w jego stronę. 

- Najprzyjemniejsze nie jest. - odparł cicho. - Ale człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić do bólu też.

Brunetka stanęła tuż obok chłopaka unosząc głowę, żeby móc patrzeć mu prosto w oczy. 

- Od teraz obiecaj, że nie będziesz nic przede mną ukrywał. - zażądała chwytając skraj jego szaty. - Żadnych tajemnic Remusie. 

- Jeżeli to będzie dotyczyło tylko mnie. - powiedział Lunatyk unosząc dłoń do policzka dziewczyny. - Nie mogę rozpowiadać o sekretach innych. 

Dorcas pokiwała głową, a z jej oczu popłynęły łzy kiedy stanęła na palcach żeby złączyć ich usta w pocałunku. Remus przyciągnął dziewczynę bliżej i wpił się w jej wargi z zachłannością której nikt by się po nim nie spodziewał. 

- Kocham Cię Dorcas. - powiedział cicho przyciskając swoje czoło do czoła dziewczyny.

Obiecałam na weekendzie, więc jest. Ten rozdział jest dedykowany jednej z najbardziej aktywnych czytelniczek marylive1, która w dniu jutrzejszym obchodzi swoje urodziny

( Przepraszam, że dodaję go dziś ale jutro nie będę miała czasu).

marylive1 Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń, nie ważne czego dotyczą, dużo radości i uśmiechu każdego dnia, tego abyś zawsze była sobą niezależnie od okoliczności. Życzę Ci prawdziwych przyjaciół na których będziesz mogła zawsze polegać i taki słodki dziś rozdział więc duuużo miłości:*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro