Rozdział 38. Pożegnanie
Szósty rok nauki dobiegał powoli końca. Szkolne błonia skąpane były w czerwcowym słońcu, które sprawiało że większość uczniów przebywała na zewnątrz. Po feralnym szlabanie, z którego Lily, James, Olivia i Gideon zostali odebrani przez Hagrida w asyście nauczycielki Transmutacji, zapanował spokój.
Cztery Gryfonki leżały na rozłożonym obok jeziora kocu.
- Lily czy ty nawet w taki dzień, musisz czytać? - zapytała Anna zerkając zza półprzymkniętych powiek na rudowłosą dziewczynę, która leżała na brzuchu podparta łokciami, a przed nią spoczywała oprawiona w brązową skórę książka.
- Słyszałaś kiedyś o czytaniu dla przyjemności? - zapytała Lily nie podnosząc wzroku znad tekstu. Blondynka prychnęła jedynie nie komentując tego. Laura spojrzała ukradkiem na Annę. Nie dawało jej spokoju to co zobaczyła nie tak dawno idąc korytarzem. Czemu dziewczyna nie przyznała się, że spotyka się z nauczycielem? Przecież żadna z nich by jej nie potępiła, ani nie rozpowiedziała tego całej szkole.
- Będąc w szkole, czekałam na wakacje ale teraz nie chcę opuszczać Zamku. - odezwała się po chwili milczenia Dorcas.
- Ja w tym roku się cieszę na wakacje. - powiedziała Norton. - W końcu jadę do mojej cioci!
Lily zamknęła książkę i przekręciła się na bok spoglądając na przyjaciółki.
- Nie mam pojęcia co w tym roku będę robiła w domu. - westchnęła. - Pewnie cały czas spędzę w uroczym towarzystwie mojej siostry.
- Zawsze możesz przyjechać do mnie. - powiedziała Dorcas. - Moi rodzice pracują, więc ja będę skazana na opiekę nad młodym.
Lily uśmiechnęła się z wdzięcznością do przyjaciółki, chociaż wiedziała że tego pomysłu nie uda wcielić się w życie. Jej mama będzie chciała aby te dwa wolne miesiące spędziła w domu, tym bardziej że nie widziały się w ostatnie Święta.
- Przyszły rok będzie okropny. - westchnęła Anna. - Nie dość że będą egzaminy, to jeszcze pożegnanie z Hogwartem.
- Ktoś tu strasznie marudzi - rozległ się gdzieś z boku głęboki głos Syriusza Blacka. Chłopak stał oparty ramieniem o pień drzewa, który zapewniał dziewczynom trochę cienia.
- Nie wierzę! - powiedziała Evans udając zdziwienie. - Jesteś sam! Gdzie twoja druga połówka?
Łapa roześmiał się i podszedł do wolnego skrawka koca obok Laury.
- Stęskniłaś się za Rogaczem? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Rudowłosa dziewczyna prychnęła, wracając do poprzedniej pozycji w jakiej czytała książkę.- Poszedł na spacer z jakąś Krukonką - dorzucił po chwili chłopak, cały czas bacznie obserwując dziewczynę czytającą książkę, aby dostrzec jaka będzie jej reakcja na tę nowinę.
Lily poczuła dziwny uścisk w żołądku, zacisnęła usta aby się nie odezwać a wzrok wbiła w tekst chociaż nie potrafiła ułożyć z liter słów, a słów połączyć w sensowne zdania. Gryfon o ciemnych kręconych włosach, uśmiechał się do siebie widząc reakcję ukochanej przyjaciela.
- Jakie plany na wakacje? - przerwała milczenie Meadowes, przyglądając się Łapie. Black wzruszył ramionami i odchylił się do tyłu.
- Jadę do Jamesa to pewne, potem może odwiedzę moją kuzynkę, która jest jedyną normalną w tej powalonej rodzince.
- Masz na myśli Andromedę? - zainteresowała się Anna, która znała niemal całą rodzinę Syriusza. Chłopak w odpowiedzi jedynie kiwnął głową. Cały czas czuł dziwną niechęć do tej pięknej blondynki. I z tego co wiedział nie tylko on miał takie odczucia. Remus i James też patrzyli na nią z pewnym dystansem.
- Chyba jestem głodna. - odezwała się Laura, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. - Idę na obiad.
Lily zamknęła książkę, przekręciła się na plecy i przeciągnęła się.
- Pójdę z Tobą, zresztą i tak muszę się dopakować. Dorcas roześmiała się.
- Jedziemy dopiero jutro Lily. - przypomniała przyjaciółce. Evans wstała i otrzepała spódnicę.
- Nie chcę zostawiać tego na ostatnią chwilę, wystarczy że ty i Anna będziecie rano robić zamieszania w dormitorium.
~*~
Tak jak przewidywała Lily, duet Meadowes i Berns biegał po dormitorium od samego rana, szukając poszczególnych części swojej garderoby. Rudowłosa prefekt gryfonów z uśmiechem obserwowała poczynania swoich przyjaciółek, mając jednocześnie przed oczami moment w którym je poznała. To właśnie przebojowa Anna odezwała się jako pierwsza, kiedy wszystkie znalazły się w dormitorium. Była taka radosna i podekscytowana, że jej entuzjazm udzielał się pozostałym dziewczętom.
Dorcas od razu zaczęła rozmyślać o tym jak można urządzić ich pokój aby był ładniejszy i bardziej przytulny. Natomiast Laura na początku prawie wcale się nie odzywała, tak bardzo zestresowana była nową sytuacją w jakiej się znalazła.
- Ziemia do Lily. - krzyk Dorcas wybudził dziewczynę ze wspomnień. Bruneta trzymała w rękach długi sweter w kolorze ciemnoszarym.
- Zamyśliłam się. - odparła Evans uśmiechając się do przyjaciółki. - O co chodzi?
Dorcas rzuciła w stronę dziewczyny trzymane przez siebie ubranie, a Lily odruchowo je złapała.
- Weź go. - powiedziała brunetka. - Ja go nie lubię i zdecydowanie to nie jest mój kolor. Za to ty wyglądasz w nim świetnie.
Evans przez chwilę siedziała bez słowa wpatrując się w Meadowes.
- Ale to Twój sweter. - powiedziała rudowłosa nie za bardzo rozumiejąc co się dzieje. Pozostałe dziewczęta wybuchnęły śmiechem
- Już jest Twój. - Dor wzruszyła ramionami i miała wrócić do pakowania, ale Lily zerwała się ze swojego łóżka i przytuliła przyjaciółkę, jednocześnie całując ją w policzek. W tym samym czasie Anna stała przed na wpół opróżnioną szafą co jakiś czas przenosząc wzrok na pełny już kufer.
- Skąd ja mam tyle ubrań? - zapytała. - Przecież ja tego nie zmieszczę.
- Po świętach przywiozłaś trochę nowych rzeczy. - przypomniała jej Laura podchodząc bliżej blondynki. - Może użyj różdżki? - zaproponowała Norton opierając się o nią.
Anna zamrugała kilka razy, po czym ze śmiechem uderzyła się dłonią w czoło.
- No tak. - westchnęła. - Znowu zapomniałam o najprostszym wyjściu.
~*~
Podróż pociągiem Hogwart - Londyn zawsze niosła za sobą pewien smutek. Co prawda uczniowie narzekają w ciągu roku na naukę i prace domowe, ale każdy z nich kocha zamek i nie chce się z nim rozstawać. Cztery Gryfonki zajęły przedział mniej więcej w połowie pojazdu, ale żadna z nich nie miała ochoty na rozmowę.
- Co robicie? - W taki sposób przywitał ich Syriusz, który wszedł z uśmiechem na twarzy do ich przedziału. Za nim podążała reszta Huncwotów.
- Siedzimy. - mruknęła Lily podkulając pod siebie nogi, tak żeby zrobić chłopcom miejsce na podłodze. Przedział był przeznaczony dla czterech może pięciu osób, dlatego nie wszyscy mogli rozsiąść się na siedzeniach. Remus wcisnął się obok Dorcas, a dziewczyna szybko splotła razem ich dłonie. Syriusz i James usiedli na podłodze przy oknie, a Peter przysiadł obok Anny.
- Tak sobie myśleliśmy. - zaczął Potter z uśmiechem. - Że fajnie byłoby zorganizować jakąś kameralną imprezkę.
- Zdefiniuj proszę twoje znaczenia słowa kameralna? - poprosiła Lily nachylając się w jego stronę. Rogacz uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Kilka najbliższych osób. - wytłumaczył okularnik. - Poza nami może Frank, moja kuzyna.
- Olivia. - zaproponowała Laura, która bardzo polubiła nową koleżankę. James pokiwał głową na tą propozycję. Lily przez chwilę milczała po czym odparła:
- To całkiem dobry pomysł.
- Tylko ja będę w Anglii dwa pierwsze tygodnie lipca i dwa ostatnie sierpnia. - poinformowała Laura. - Już się nie mogę doczekać tego Rzymu!
- Nie ma z tym problemu. - stwierdził Syriusz. - Zorganizujemy wszystko tak, żeby każdy mógł przybyć. Musimy jeszcze znaleźć odpowiednie miejsce.
Pociąg zaczął powoli hamować wydając przy tym wysoki, nieprzyjemny dla uszu dźwięk.
- Już dojechaliśmy? - zdziwił się Peter. - Ale szybko zleciało.
Chłopcy szybko się zebrali, aby zabrać bagaże ze swojego przedziału. Dziewczęta za pomocą różdżek ściągnęły z półek swoje kufry i po chwili stały już na zatłoczonym peronie.
- Do zobaczenia. - powiedziała Dorcas obejmując ramionami Annę i Lily, Laura szybko do nich podeszła obejmując cała trójkę.
- My też chcemy! - krzyknął James przytulając się do grupki Gryfonek, od strony Evans. Lily poczuła zapach jego perfum, a zaraz potem w uchu usłyszała jego głęboki szept.
- Będę tęsknił. - Zielone oczy dziewczyn odnalazły orzechowe. Delikatny uśmiech pojawił się na jej ustach, stanęła na palcach i odszepnęła:
- Ja też. - Pocałowała chłopaka w policzek i nim ten zareagował machała już wszystkim na pożegnania kierując się w stronę barierki, gdzie po drugiej stronie czekała na nią mama. James stał nieruchomo dotykając palcami miejsca gdzie jeszcze przed chwilą spoczywały jej usta.
- Wow. - powiedział do siebie. - Nareszcie.
I mamy #Jilymoment! <3 I mogę zapewnić, że to dopiero niewinny początek! Kolejne rozdziały przedstawiać będą wakacje!
Miłego czytania ! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro