Rozdział 63
Życie przepełniało mnie ciepłem i miłością. Mijały lata. Zapominałem pomału o swojej przeszłości wszystko dzięki Laurze stało się jasne i przejrzyste. Pokochałem życie nie wierząc, że może mnie jeszcze spotkać tyle dobra.
Nie interesowało mnie już życie moich dawnych znajomych.
Rita urodziła mi córkę. Ma już 2 latka i nazwałem ją Ellie. Jestem szczęśliwy. mamy piękne mieszkanie. Opłacało się całe życie postawić na jednej decyzji. Nie boję się żyć,m chce mi się chodzić do pracy, patrzeć jak moja córka dorasta i cieszyć się z każdego dnia. Czy można chcieć czego więcej?
jestem szczęśliwy bo zaufałem mojej miłości. Tak naprawdę pierwszej miłości, prawdziwej miłości. Zrezygnowałem nawet z zemsty na Miltonach. Mam gdzieś ten cały majątek. Najważniejsze skarby mam ze sobą.
- Jesteś szczęśliwy?- Zapytała mnie Laura kiedy usiedliśmy razem na sofie w naszym saloniku.
- Ja? oczywiście kochanie. Stałaś się moim największym skarbem Ty i Ellie jesteście dla mnie najcenniejsze, i za nic w świecie nie chciałbym zamienić swojego życia na inne.
Byłem gotowy. Tak to był ten moment. Mamy już córkę, Laura to kobieta mojego życia i jestem o tym przekonany.
- Skarbie... - Zszedłem z sofy i uklękłem przy kobiecie mojego żucia. Ręce trzęsły mi się jak nigdy. Laura wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem odstawiając kieliszek czerwonego wina na stolik.
- Liam...- Cieszyło mnie to jak szybko nauczyła się do mnie mówić nowym imieniem. Widziałem w jej oczach łzy. Była wzruszona za to ja byłem kompletnie zestresowany...
- Lauro? Kocham Cię nad życie, i wiem, że tylko z Tobą chcę się zestarzeć. Uwielbiam Ciebie i naszą kochaną córeczkę. Dałaś mi szansę żyć normalnie w domu przepełnionym miłością i spokojem. Szukałem tego długie lata i bez skutku... Ale kiedy pojawiłaś się w moim życiu... Świat stał się kolorowy. Jestem Ci za to wdzięczy i... i...
- Tak. Tak głuptasie- Odpowiedziała drżącym głosem mocno obejmując mnie za szyję. Miała takie wspaniałe słodkie pefumy.
Tuliła mnie mocno i czułem, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki...
Ślub odbył się po dwóch miesiącach, było skromnie, zaprosiliśmy znajomych, których mieliśmy niewiele. Moja żona była piękna i szczęśliwa a ja byłem taki spokojny jak chyba nigdy w życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro