Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48

Rano otworzyłem oczy.

- Dzień dobry śpiochu.- Usłyszałem zachrypnięty głos Bena. Chciałem wyskoczyć z tego łózka, ale wiedziałem, że z moja nogą jest to nie możliwe, a do tego przypomniałem sobie o planie. Musiałem spróbować. To była gra.

- Cześć...

- Słodko śpisz... Denis...- zaczął głaskać mnie po głowie.

-Dlaczego tu jesteś...?- Spojrzałem na niego, a on zaczął się uśmiechać dodając:

-Bo mogę...

-Ale...- musiałem się uspokoić... „Denis dasz rade" ...

- No? Co?- Ben uniósł brew.

- Nic... Cieszę się, że tu jesteś...- Wtuliłem się w jego nagi tors, było mi niedobrze, ale on musiał uwierzyć... Musiał.

- Zmieniłeś zdanie kochanie?

- Tak. Zrozumiałem. Dziewczyny... One... Powinny w ogóle nie istnieć...

Chyba uwierzył, pocałował mnie w głowę, był taki ciepły...

- Wierze ci Denis... Wierze, że nam się uda... Kiedyś ktoś... Bardzo mnie zranił. Długo nie potrafiłem się pozbierać. To bardzo bolało...

-Co takiego się wydarzyło?- Byłem ciekaw, co mi powie, wiedziałem, że chodzi o Danny'ego.

- Oszukiwał mnie. Był ze mną dla pieniędzy. Pomogłem mu wyjść z więzienia. Mieliśmy tyle wspólnych planów. Zaczął mnie oszukiwać. W ogóle, to oszalał. Stoczył się. Ćpał i pił. Musiałem go zostawić w zakładzie psychiatrycznym. Biedak. Stało się. Tak to jest, kiedy za dużo pieniędzy chce się komuś dać...

Robił mi się niedobrze. Nie wierzyłem w to. Danny przez niego się leczył, bo znęcał się nad nim psychicznie. Potwór. Musiałem się pospieszyć z realizacją swojego planu...

- Jak miał na imię?

- Artur.

Kłamał. Nie wierzyłem mu. Uwierzyłem siostrze Danny'ego.

- Ładne imię...

- Zmieńmy temat. Pocałuj mnie mocno Denis, na znak, że będziemy razem.

Zrobiłem to, o co prosiłem, to nie był pierwszy mężczyzna, którego całowałem... „Matt"... To przeszłość był moim buntem, próbą, szaleństwem. Nie chce o nim już nawet myśleć.

- Jesteś cudowny Denis...

- Ty również...

I razem postanowiliśmy zejść na śniadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro