Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37

- Skąd ty...- Przerwałem, ale ona znowu zaczęła kontynuować...

- Mój brat został niesprawiedliwie oskarżony o kradzież wielkich pieniędzy. Siedział w więzieniu trzy miesiące. Zostało mu jeszcze półtora roku. Źle go tam traktowali. Co odwiedziny było tylko gorzej. Po jakimś czasie, ujrzałam go w swoich drzwiach. Był taki zadowolony.

Byłem ciekaw tej historii.

- Danny miał marzenia. Zawsze chciał grać w zespole, grać ciężką muzykę. I nagle w jego życiu od tak pojawia się bogacz, który go wyciąga z więzienia. I co chce w zamian?- Spojrzała na mnie, czekała, czy odpowiem jej na to pytanie. Było mi wstyd. Ze spuszczoną głową powiedziałem cicho:

- Posłuszeństwa...

- Właśnie... Na początku niby nic wielkiego. Ale za każde jakieś wykroczenia potrafił wymyślać różne kary. Od bicia, do przypalania papierosem.- Na sama myśl przeszedł mnie deresz..., Co ten chłopak mógł przejść?

- Nie wspominając już o groźbach i znęcaniu się psychicznym.- Dodała.

-Co było dalej?

- Danny grał w zespole. Podbijali sceny, byli świetnym zespołem. Danny rzadziej mnie odwiedzał, kiedy dzwoniłam był smutny, przeczuwałam, że coś było nie tak. Zaczynałam się o niego bać. Nic nie chciał mi mówić. Później Danny się wygadał, że Artur, bo tak wtedy miał na imię kazał mu być z nim razem. No wiesz...

- Parą? – Dokończyłem.

- Tak, dokładnie. – Widać było, że się zawstydziła. Jej brat był dokładnie tak manipulowany jak ja. Wiedziałem, co przeżył. Zaczynałem czuć to samo.

- Jak się nazywał ten zespół?

- We are Harlot? Jakoś tak? Chyba nie wiem...

-Co się działo później?

- Danny zaczynał mieć tego dość, Artur Sendersen był strasznie zazdrosny o wszystko, a mój brat miał tego dość. Było ich chyba trzech czy czterech w zespole. Każdym złym zachowaniem usprawiedliwiał się, że to przez złe wychowanie jego rodziców. Nic bardziej mylnego. Wciskał mu bajeczki, a on się nad nim litował.

Byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem jak ja to wszystko poukładam w głowie. Dopiero, co wychodziła nasza płyta, trasa koncertowa miała być już za chwilę. Stawałem się częścią Asking Alexandria, o co w tym wszystkim chodziło. Chciałem, żeby to nie była prawda. Ale słowa dziewczyny pokrywały się z dowodami, które sam miałem z Benem.

Patrzyłem na jej zaszklone oczy, kiedy mówiła. Było mi jej żal, ona tez musiała wiele przeżyć. Była taka zmarnowana. Jej smutne oczy przypominały mi jedną dziewczynę w zakładzie, w którym byłem. Elizę. Dziewczynę, o zawsze smutnym spojrzeniu...

Zaczynałem wierzyć Laurze...    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro