Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14


- Ben, o co ci chodzi?- Byłem w stanie rozpaczy.

Chłopak ciągle siedział patrząc w przednią szybę. Milczał, i słyszałem tylko jego nierówny oddech.

- M, może? Nie zjem kolacji?- Byłem już zdesperowany.

- Mało. – Odparł obojętnie.

- I... śniadania?

- Wyjdziemy teraz z tego auta i posłusznie pójdziesz ze mną na górę Stoff.

- Jasne. Zrobię, co zechcesz, tylko się nie gniewaj.

Nie byłem przekonany, ale nie miałem innego wyjścia. Brunet zachowywał się dziwnie. Jakby cały jego humor nigdy nie istniał.

Poszliśmy do jego pokoju. Kiedy otwierał drzwi do pokoju, miałem myśl, żeby uciec, ale w końcu pomyślałem, że może nie będzie tak źle, w końcu, co on mi może zrobić? Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka rzucając klucze i kurtkę na podłogę.

- Zdejmij koszulkę i połóż się na łóżku- nakazał, a ja nie wierzyłem własnym uszom.

-Co proszę?- Rzekłem zdezorientowany.

- Kładź się! TERAZ!

Zdjąłem niepewnie tą koszulkę, zdjąłem buty, i położyłem się na brzuchu. Czekałem. Bałem się. Niepewność dawała się we znaki... Ben szukał czegoś po szufladach. Podszedł do mnie i związał mi ręce i nogi do łóżka, a także założył mi opaskę na oczy. Chciałem się uwolnić, zakończyć te grę, ale Ben był o wiele silniejszy niż przypuszczałem.

- Ben?! Co ty wyprawiasz?! Wypuść mnie!

- Nie skończyłem jeszcze.

-Co ty wyprawiasz? Kurwa mać!

Wyszedł.

Chciałem się uwolnić, ale za mocno mnie związał. O co mu chodzi? Zacząłem gorączkowo zastanawiać się, kiedy wróci i co ze mną zrobi? Naprawdę o te jedną scenę w teatrze chciał mnie ukarać...? Nie wiedziałem, co się będzie działo, ale miałem tego dosyć.

Po piętnastu minutach wrócił.

Nie wiedziałem, że jest zdolny do czegoś takiego.

Kiedy już było po wszystkim wróciłem do swojego pokoju i złapałem za zeszyt...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro