***
Dziesięć godzin wcześniej
Draco siedział właśnie przy stole Slytherinu i przysłuchiwał się rozmowie kolegów. W jadalni panował gwar. Zapachy potraw subtelnie się ze sobą mieszały. Chłopak nudził się okropnie przez prostolinijność towarzyszy, ale mimo wszystko starał się tego nie okazywać.
Ślizgoni rozmawiali ze sobą na całkowicie nieistotne tematy. Ktoś wspominał o nowej miotle. Ktoś inny przekazywał zasłyszane po łazienkach informacje. To wszystko było zwykłą codziennością, która przypominała blondynowi, że od dawna nic się tutaj nie działo. Takie dni nie zwiastowały niczego dobrego.
W pewnym momencie do Malfoya podszedł pomrukujący Severus. Mężczyzna miał swoją zwykłą, nie zdradzającą emocji minę. W jego oczach błyszczała iskierka zainteresowania. Ten oryginalny widok zaintrygował blondyna, ale że nie był on pewien jakie są tego przyczyny, postanowił poczekać na rozwój wypadków.
- Masz gościa Malfoy - powiedział po prostu, kładąc dłoń na ramieniu chrześniaka - Czeka na Ciebie w pokoju wspólnym.
Ślizgon uniósł brwi. Nie spodziewał się żadnej wizyty (tym bardziej znienacka). Rodzina zawsze wysyłała mu listy. Znajomi prosili o zapowiedź tylko ludzi w ich wieku. Mimo wszystko wstał od stołu i skierował kroki do wskazanego miejsca.
W pomieszczeniu było niemal zupełnie ciemno. Jedyne światło pochodziło oświetlanego księżycowym blaskiem okienka. Płonący w kominku ogień zgasł pewnie jakiś czas temu. Draco miał już zawrócić i zgłosić pomyłkę, ale zanim to zrobił coś ciężkiego spadło mu na głowę, zanurzając w mroku jego umysł. Chłopak wiedział czyja to sprawka.
Teraz
Hermiona szła korytarzem, niosąc przed sobą wielki stos lektur. Była spóźniona na lekcje u Severusa, dlatego w duchu przygotowywała się już na śmierć z jego ręki. Tak naprawdę to od jakiegoś tygodnia traciła w bibliotece poczucie czasu. Musiała przekopywać się przez stosy informacji. Gdy coś znalazła zawsze poświęcała chwilę, aby upewnić się czy to na pewno to. Miała dość pracowania za przyjaciół i ratowania ich przed poprawką, ale te leniwe durnie zamykały oczy po zaledwie dwunastu stronach arkusza!
W pewnym momencie dziewczyna potknęła się, rozsypując cały swój księgozbiór. Artykuły o potworach zmieszały się z tymi z eliksirami. Roślinoznawstwo wylądowało tuż obok pozycji z zaklęciami. Hermiona zaklęła cicho chcąc ulżyć sobie w cierpieniu, ale że nic jej to nie dało, przystąpiła do zbierania swojej własności.
- Może ci pomogę? - znajomy głos odezwał się tuż za jej plecami, a ostatnie dwie lektury wylądowały natychmiast na szczycie ustawionej wieżyczki.
- Dziękuję - powiedziała z lekkim uśmiechem. Gdy jednak zdała sobie sprawę kto postanowił jej pomóc, natychmiast spochmurniała.
- Coś nie tak? #
Brunetka otworzyła szerzej oczy. Draco Malfoy stał tuż obok niej. W jego niecodziennym uśmiechu kryła się przyjazna nuta. Był niespotykanie wesoły, co nie wróżyło niczego dobrego, ale tym razem nie wyglądał jakby zamierzał ją dręczyć.
Chłopak podtrzymał stertę, gdy dziewczyna podnosiła się z kolan, a gdy ta podziękowała, skierowali się w stronę lochów. Szli ramię w ramię, nie odzywając się ani słowem. Przez całą drogę gryffonka przypatrywała się blondynowi podejrzliwie. Powiedzenie, że było to nadzwyczajne byłoby sporym niedomówieniem, ponieważ jak wszyscy wiemy, Draco Malfoy nie potrafi być przyjacielski.
- Panno Granger i panie Malfoy? - mruknął zaskoczony Snape - Mogę wiedzieć, dlaczego się spóźniliście?
- Byłam w bibliotece profesorze - wymamrotała zawstydzona brunetka - Bardzo pana przepraszam.
Nauczyciel przewrócił oczami. Słyszał, że Hermiona jest ostatnio dość rozkojarzona, ale na jego lekcjach takie rzeczy nie mogły przejść bez echa.
- 5 punktów mniej - oznajmił beznamiętnie - Może to panią obudzi panienko Granger.
Dziewczyna jęknęła cierpiętniczo. Nie chciała, by gryffoni jeszcze bardziej ucierpieli, ale w przypadku mistrza eliksirów nie było mowy o jakiejkolwiek uldze. Zajęła swoje miejsce. Przyjęła współczujące spojrzenie od Harrego. Myślała, że to koniec i że wszystko wróci niedługo do normy. Po następnej wypowiedzi straciła jednak co do tego pewność.
- A pan panie Malfoy? - ciągnął niezadowolony mężczyzna - Czy pan również ma dla mnie jakąś wymówkę?
- Zatrzasnąłem się w toalecie - zażartował rozbawiony ślizgon - Wydaje mi się, że nawet pan, miewał w szkole takie przygody.
Klasa zachichotała, a czarnowłosy uniósł brwi jeszcze wyżej. Malfoy zwykle się tak nie zachowywał i po każdym spóźnieniu niechętnie go przepraszał. Gdyby się tak jednak zastanowić, to już poprzedniego wieczoru mężczyzna dostrzegł w nim jakąś zmianę.
Draco wrócił ze spotkania w niesamowicie dobrym humorze. Ignorował zaczepki kolegów. Przepuszczał w drzwiach zawstydzone ślizgonki. To było niezwykłe, biorąc pod uwagę, że nie należał nigdy do rasy dżentelmenów, ale po tamtym dniu zachowywał się jakby się nie znali.
- 10 punktów mniej - mruknął, obiecując sobie, że będzie miał na niego oko - Może to cię nauczy nie żartować sobie ze wszystkiego.
W części po której siedzieli uczniowie Sliterinu dało się słyszeć pomruki niezadowolenia. Tracili u czarnowłosego bardzo dużo punktów. Reszta nauczycieli również nie była nastawiona do nich przychylnie. Gdyby się tak zastanowić, to poza postępami na lekcjach, nie było opcji żeby ktoś dawał im punkty dodatnie. Musieli trzymać się na baczności.
Snape zignorował ślizgonów i wrócił do prowadzenia lekcji. Draco tymczasem wysłał swojej koleżance od kary szeroki i rozbrajający uśmiech. Coś tu nie pasowało.
***
Następnego dnia Malfoy dalej zachowywał się dziwnie i powoli zaczęli to zauważać nawet jego tępi koledzy. Był dla wszystkich diabelnie miły. Z Granger praktycznie flirtował. Cały Hogwart szeptał po kontach, snując domysły co się mogło wydarzyć, ale nikt by nie odgadł co faktycznie mu się przytrafiło.
Obmawiany czekał właśnie przed wejściem do jadalni, trzymając dłonie w dżinsowych kieszeniach. Dobrze wiedział, że znajoma gryffonka ponownie utknęła na zbyt długo w bibliotece i postanowił to wykorzystać, aby pobyć z nią chwilę sam na sam. Patrzył jak biegnie korytarzem. Obserwował promienie słońca odbijające się na jej włosach. Hermiona już od roku uchodziła wśród uczniów za naturalną piękność, a zazdrość wynikająca ze zmiany statusu, pochłonęła bez reszty dotychczasowe mistrzynie.
- Co tam Granger? - spytał z szerokim uśmiechem - Znowu się spóźniłaś jak widzę.
Dziewczyna nie odpowiedziała i próbowała go wyminąć. Harry i Ron czekali na nią w środku. Natarczywość blondyna powoli doprowadzała ją do szału. Rok temu oddałaby wszystko, aby ślizgon dał jej w końcu spokój, ale odkąd zaczął z nią flirtować, wydawał się jeszcze gorszy.
- Co się tak śpieszysz cukiereczku? - zachichotał, łapiąc ją za rękę - Pięć minut w tę czy w tę nie zrobi dużej różnicy.
- Przepuść mnie Malfoy - warknęła, przepychając się do drzwi - Niczego od ciebie nie chcę.
Wyszarpała dłoń otwierając wrota i widząc przyjaciół odetchnęła z ulgą. Była wręcz przekonana, że Draco zostawi ją teraz w spokoju, ale na jej nieszczęście on nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Chwycił ją za ramię, mocno przyciągając. Pomiędzy ich twarzami nie zostawił odstępu. Brunetka była tak zaskoczona, że przez chwilę nie mogła oddychać. Nie mówiąc już nawet o próbowaniu ucieczki.
W tej właśnie chwili drzwi jadalni ponownie się otworzyły i stanął w nich nie kto inny tylko kolejny Draco Malfoy?
Spojrzenia wszystkich przeskakiwały od jednego do drugiego. Zaskoczona brunetka wykorzystała moment i cofnęła się na bezpieczną odległość. Różnice między blondynami były praktycznie niezauważalne i każdy kto by je dostrzegł mógłby uchodzić wśród ludzi za świetnego obserwatora. Od drugiego biła jednak niepochamowana furia.
- Ty nędzny! - warknął, ruszając ku sobowtórowi - Jak śmiesz podszywać się pode mnie i to na moim terytorium! Zginiesz za to charłaku!
Przyłożył różdżkę do gardła bliźniaka, a tamten jedynie się uśmiechnął. Był widocznie rozbawiony. Kompletnie nie przejął się niedawną groźbą. Ta absurdalna sytuacja wydawała się przez to jeszcze zabawniejsza, bo różnica w ich nastawieniu wywołała szeptany rozmowy.
- Widzę, że się obudziłeś braciszku - prychnął starszy - Myślałem, że jeszczę trochę cię poudaję, ale najwyraźniej pora przejść do sedna. Daruj sobię te nędzne groźby. Obaj wiemy, że nikogo byś nie zgładził.
Oryginał cofnął się nieco, ale dalej mierzył różdżką w przemądrzałego charłaka. Powiedzenie, że był wściekły byłoby sporym eufenizmem. Pragnął przelać jego krew.
- Czego ty chcesz Cord? - wysyczał, ignorując otaczający ich tłum - Co ci to dało, że przez chwilę byłeś mną? To nie ma najmniejszego sensu!
- Czego ja chcę? - warknął tamten - Tego co zawsze mój drogi bracie. Myślałeś, że jak ojciec odeśle mnie do internatu to się mnie pozbędziesz? Zawsze byłeś tym najlepszym! Cholernym ulubieńcem! To niesprawiedliwe, że ty zostałeś w domu, a mnie się wszyscy wyrzekli! Czemu zawsze musisz mieć lepiej?!
Draco przetarł dłonią zmęczoną twarz i opuścił wreszcie zdrętwiałą rękę. Spędził w schowku 40 godzin. Nadgarstki piekły go od zadrapań. Zanim dotarł do sali musiał wpierw wyplątać się z liny i włamać kopniakiem zardzewiały zamek. Był padnięty, a głowa dalej bolała go od uderzenia. W takim stanie powinien już dawno leżeć u pielęgniarki, ale dopiero teraz odpływała mu z ciała adrenalina.
- Ty cholerny idioto - jęknął, podpierając się o ścianę - Powinieneś się cieszyć, że ojciec cię odesłał. Nie masz nawet pojęcia...
Urwał niespodziewanie, zdając sobie sprawę, że słucha ich cała szkoła. Nauczyciele obawiali się im przerwać. Uczniowie byli zbyt zszokowani. Gdyby prawda o Malfoy Manor wyszła teraz na jaw chłopak nigdy nie pokazałby się już w Hogwarcie dobrowolnie.
Od kilku miesięcy ich dom nawiedzali śmierciożercy. Jego rodzina musiała znosić ciągłe bijatyki. Wrzaski torturowanych osób docierały do nich mimo zamkniętych drzwi. Plotki o powrocie Voldemorta obiegły świat szybciej niż przypuszczali, a Lucjusz jako dawny zastępca, nie chciał by ktoś inny pozbierał całą armię. Byli w sytuacji bez wyjścia
- Nie wiesz co tam się działo - dokończył już nieco ciszej.
- Nic mnie to nie obchodzi! - warknął Cord, ponownie łapiąc za rękę Hermionę - Bycie tobą przez te 2 dni, było spełnieniem moich marzeń. Skoro jednak nie mogę już tak żyć, to sprawię, że sam nie będziesz chciał być sobą. Nawet nie wiesz jak przyjemnie było ci odbierać wszystko co tak cenisz.
Chłopak spojrzał na gryffonkę, a ta wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Czy blondyn mówił o niej? Uznanie Draco Malfoya? Miała wrażenie, że to sen i chętnie by się uszczypnęła, ale problem polegał na tym, że klon nie zamierzał jej puścić.
Ślizgon uniósł różdżkę i ponownie przystawił ją do gardła bliźniaka. Nie wiedział czy chłopak mówił poważnie, ale był pewien, że zbierał informacje bardzo rzetelnie. Wdarł się do zamku nie wzbudzając podejrzeń. Podszedł go w miejscu, które nie było często odwiedzane. Jeśli ktoś miałby odkryć jego sekret nie zamieniając z nim ani słowa, zdecydowanie byłby to Cord.
- Ani się waż! - wysyczał, próbując zapanować nad własnym strachem - Niczego jej nie powiesz!
- To może zrób to za mnie - zakpił drugi - Powiedz, że jesteś w niej zakochany od pierwszej klasy, ale za bardzo boisz się ojca, żeby to przyznać. Przecież nic się nie stanie.
Draco drgnął, a gryffgonka wlepiła w niego niedowierzające spojrzenie. Spodziewałaby się po nim dosłownie wszystkiego. Przynależności do bandy Voldemorta. Szpiegostwa na rzecz nauczycieli. Ukrywanie uczuć do szlamy było jednak ostatnią rzeczą, którą by obstawiała, bo razem z blondynem byli w tym świecie naturalnymi wrogami.
- No co? Nie powiesz jej, że za każdym razem, gdy uprzykrzałeś jej życie - ciągnął dalej sobowtór - To tak naprawdę chciałeś jedynie ukryć swoje uczucia? Nie zdradzisz jak bardzo pękało ci wtedy serce? A może ktoś to już za ciebie zrobił mój drogi braciszku?
W tej chwili oryginał nie wytrzymał i rzucił się na brata, przygniatając go do ziemi. Nauczyciele podnieśli się z krzeseł. Uczniowie wstrzymali oddechy. W powstałym kłębowisku kończyn trudno było cokolwiek zobaczyć, ale dźwięki bijatyki wystarczały w zupełności.
- Ty przeklęty charłaku - warknął górujący z Malfoyów - Zabiję cię za to!
Uniósł różdżkę w znajomym dla wszystkim śmiertelnym geście, ale właśnie wtedy ktoś stanowczo złapał go za rękę. Spojrzenia zebranych wróciły do Hermiony. Zaskoczony blondyn otworzył szerzej usta. Nie miał pojęcia jak dziewczyna odgadła, który z nich jest prawdziwy, ale jej wzrok zdecydowanie o tym świadczył.
- Nie rób tego Draco - powiedziała z powagą - Nie pozwól, żeby zrobił z ciebie mordercę.
Malfoy zagryzł wargi. Chciał pozbyć się problemu, który powinien być załatwiony już dawno, ale coś w oczach dziewczyny skutecznie mu to uniemożliwiało. Na jej rękach znajdowały się ślady po paznokciach. Gęste włosy rozczochrały się podczas szamotaniny. Nie wyglądała najkorzystniej w zaistniałej sytuacji, a mimo to emanowała prawdziwą determinacją. Musiał jej posłuchać.
Odsunęli się razem pozostawiając bliźniaka na ziemi, a chwilę później pochwycili go otępiali nauczyciele. Ruch gryffonki był sygnałem i żaden dorosły nigdy by go nie przegapił. Charłak był niebezpieczny.
***
Hermiona znalazła blondyna w bocznym skrzydle zamku, gdy stał na tarasie oparty o balustradę. Patrzył nieobecnym wzrokiem w przestrzeń. Zmieniał co chwilę pozycję podczas zakładania bandarzy. Razem z bratem mocno się posiniaczyli, ale to miało na obecną chwilę zdecydowanie najmniejsze znaczenie.
- Twój brat został przewieziony do więzienia w Turcji - powiedziała cicho, stając po jego prawej - Niemagiczny podszywający się pod czarodzieja to bardzo poważne przestępstwo.
Chłopak skinął głową, ale nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia. Nigdy nie byli blisko. W dzieciństwie starszy często mu dokuczał. Z jego strony nie przerodziło się to w nienawiść, czy obrzydzenie, ale bliźniak miał mu za złe kompletny absurd. Obwiniał go o brak mocy.
- Zawsze chciał być mną - wyznał, podnosząc wzrok na bezchmurne niebo - Odkąd tylko odkrył, że nie ma mocy robił wszystko, aby się na mnie zemścić. Niby jesteśmy bliźniakami, ale jakimś cudem całą mu ukradłem. Nienawidził mnie za to do szaleństwa. Gdy ojciec odkrył, że Cord jest charłakiem, od razu wysłał go do internatu, żeby nie narobić rodzinie wstydu. Wtedy widziałem go po raz ostatni. Naprawdę nie sądziłem, że jest do tego zdolny!
Brunetka skinęła głową i podeszła odrobinę bliżej. Do tej pory zachowywała bezpieczną odległość, ale tym razem Malfoy nie wyglądał jakby zamierzał się wyżywać. Czuł się niemożliwe upokorzony. Jego największy sekret odkryła cała szkoła. Wiedział jak Lucjusz go za to ukarze i naprawdę nie chciał o tym teraz myśleć.
Przęłknął w zdenerwowanie ślinę i opuścił wzrok na buty. Bliskość dziewczyny nie działała na niego najlepiej, więc gdy tylko ją widział starał się być agresywny. W obecnej sytuacji, ta strategia na nic by mu się jednak zdała.
- Draco czy to co mówił Cord to prawda? - spytała, uważnie mu się przyglądając - Ty naprawdę nie myślisz tak jak mówiłeś?
- Gdyby to było takie proste to chętnie bym odpowiedział - westchnął - Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Nie wiedziałem tylko jak mam sobię poradzić. Gdy ojciec dowie się prawdy wścieknie się nie na żarty. Mogę nie wracać do domu.
Skrzywił się nieznacznie, a Hermiona pokiwała głową. Ci szlachetnie urodzeni czarodzieje mieli nieograniczoną liczbę zakazów. Nie jedz po prostu rękami. Nie wykrzywiaj zbytnio swoich pleców. Gdyby jednak dać jedną zasadę na okładkę ich świętego kodeksu, zdanie "nie zakochuj się w szlamie" byłoby pierwszym wyborem.
- Czy to w ogóle coś zmienia? - mruknął, spoglądając w stronę gryffonki - Przecież nie wybaczysz mi od razu tych wszystkich lat okrucieństwa.
- Od razu może nie - powiedziała z uśmiechem - ale zmienia to bardzo dużo.
Postanowiłam poprawić tą historię, bo mój styl pisania bardzo się zmienił odkąd powstała. Jest teraz dłuższa i moim zdaniem o wiele przyjemniejsza w czytaniu. Co myślicie? 😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro