Czas wszystko wyjaśnić
Kariya siedział w kącie swojego pokoju, jego słone łzy spływały mu po policzkach. Co ma teraz zrobić? Przecież nikt mu nie wieży, nawet jego ukochany Kirino. Musi przecież to wszystko wyjaśnić, nie może tak siedzieć, problemy się same nie rozwiążą.
Powoli wstał i przetarł oczy ręką. Nie chciał by jego ''rodzice'' się dowiedzieli o sprawie, a tym bardziej się w nią mieszali. Musiał to załatwić sam....
Wyszedł z pokoju i z sztucznym uśmiechem usiadł na kanapie obok Hiroto. Mężczyźni popatrzyli po sobie zmieszani. Siedzieli chwilę w ciszy do puki zielonowłosy się nie odezwał.
-Wszystko dobrze słonko?
-Tak, tylko trochę źle się czułem, ale już jest okej. - Skłamał, nic nie było okej.
- To dobrze, trochę się martwiliśmy- powiedział czerwonowłosy- Odrobiłeś lekcję?
- Skarbie, nie męcz teraz go lekcjami. Daj dzieciakowi odpocząć.
- Jeśli chce coś w życiu osiągnąć musi się uczyć!
- Powiedział ten, który był kosmitą.
- Mido! Mieliśmy o tym zapomnieć! - Hiroto był czerwony jak jego włosy po okresie.
Zielonowłosy wstał i znów uciekł do swojego pokoju, nie miał ochoty słuchać kłótni dwóch kochanków. Usiadł na łóżku z telefonem w ręku. 45 wiadomości od drużyny? Mógł się tego spodziewać. Większość była w stylu ''umrzyj ty gnido'', ale było kilka takich emm....mniej groźnych? Nie zamierzał odpisywać, ani iść jutro do szkoły, jedynie pójdzie na trening by spróbować wszystko wyjaśnić.
TIME SKIP <3
Masaki stał przed szatnią i zastanawiał się czy wejść, a może nie? Jednak musi to zrobić....Złapał za klamkę i popchnął drzwi, wszedł bez słowa. Drużyna popatrzyła się na niego z ciekawością i z mordem w oczach.
- O proszę, kogo ja widzę? Pan złodziejaszek - rzucił Tsurugi
- Przyszedłem wszystko wyjaśnić. Nie traktujcie mnie jak jakiegoś bandytę.
- Ale nim jesteś!- Shindou podszedł do niego i złapał za koszulkę.
- Skarbie zostaw go..- Kirino podszedł do nich i odciągnął Takuto na bok.
- Skarbie? Czyżby kapitan dobrał się do naszego obrońcy?- Chociaż wydawał się niewzruszony to tak na prawdę jego serce pękło na pół.
- Jesteś złodziej i tyle! Zawiedliśmy się na tobie...- wtrącił Amagi
- Mogę udowodnić swoją niewinność....
Tak, Masaki miał plan tylko ciekawe czy wyjdzie mu to na dobre, a może na złe? Stanął na ławce i szukał czegoś ręką na górze szafki. Reszta przyglądała mu się z ciekawością, Takuto czuł stres, gdyż jeśli Kariya ma dowody na swoją niewinność to pewnie będzie miał też dowody na wine kapitana i wszystko co osiągnął pójdzie w błoto...Szacunek drużyny do niego, zaufanie, przyjaciół, status kapitana i Kirino...Ciszę panującą w szatni przerwał Masaki zeskakujący z ławki z małym urządzeniem w ręku.
- Co to? - spytał Tenma zabierając przedmiot koledze.
- Kamera mój drogi, kamera...
- COOOO?!?!? - cała drużyna bez wyjątku popatrzyli na zielonowłosego.
- Po co kamera w szatni?- spytał Hikaru
- Podglądałem kogoś, ale teraz to nie ważne. Sprawdźmy czy się nagrał prawdziwy sprawca - zabrał kamerę brązowowłosemu i zaczął szukać odpowiedniego nagranie.
Takuto nie mógł uwierzyć, że w szatni była kamera. Zrobiło mu się słabo, wiedział, że to już koniec, jego koniec. Jednak miał cichą nadzieję, nadzieję , że kamera wtedy była wyłączona...Starał się nie okazywać strachu i stresu by jeszcze bardziej się nie pogrążyć.
- Chyba mam. Kapitanie poznajesz tego osobnika? - Kariya z niecnym uśmieszkiem podszedł do Shindou i pokazał mu nagranie.
Kirino, który stał za nim zbladł strasznie i popatrzył na Takuto szklanymi oczami, reszta drużyny zaniemówiła. Nikt nie wiedział co ma zrobić lub powiedzieć oprócz Tsurugiego, który przeprosił zielonowłosego. Masaki zabrał kamerę i bez słowa wyszedł. Hikaru i Tenma popędzili za nim. Kirino też chciał iść, ale Takuto go zatrzymał. Zaczeli się przebierać, nikt się nie odezwał, byli w szoku...Wszyscy wyszli, w szatni jedynie został kapitan z Ranmaru.
- Dlaczego to zrobiłeś? Jak mogłeś wrobić Kariye w kradzież?!
- To wszystko dla ciebie skarbie
Takuto złapał różowowłosego za nadgarstki i powalił na ziemię, usiadł mu na miednicy i zaczął całować. Ranmaru wił się pod nim, walił nogami o kafelki, próbował go zrzucić. Niestety te starania były na marne, brązowowłosy był od niego wyższy i silniejszy. Kirino był tego pewny, żądza pożądania zapanowała nad Shindou, a nad nim strach. Co jego przyjaciel chce mu zrobić? Zgwałcić?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro