W Siudmym Niebie
Patrzyłam to na chłopaków to na ludzi stojących przed nami
-Umarlismy-powiedziałem a Hugo spojrzał na mnie a potem złapał mnie za ramiona i spojrzał w moje oczy
-Wyjdziemy z tego...mama jakoś wyszła więc my też damy radę-przytulil mnie a potem spojrzał na Louisa-Razem...
"Marinette*
Siedziałam koło nich cały czas nawet nie spuszczalam ich z oczu. Do pomieszczenia wszedł Adrien
-Doktor mówi że nie wróży nic...-zmarszczyl brwi i spojrzała na dzieci. Gdy ja na nich spojrzałam święcili jak żarówki unosząc się w powietrzu.
-Co się dzieje?-wstalam. Na dosłownie sekundę na ich plecach pojawiły się skrzydła a oni opadli na łóżka budząc się.
"Emma"
Po kilku minutach nagle pojawiliśmy się w jakimś pomieszczeniu. Od razu podniosłam się i rozejrzałam.
-Mamo!- uśmiechnęłam się i od razu wstałam i ją przytuliłam. Poczułam jak mnie też przytula. Po chwili dołączyli do mnie chłopacy.
-Mówiłem że damy radę!- zawołał Hugo, a ja pokiwał głową.
-Co się...stało? Jak wy...-tata zaczął zadawać nam pytania ale mama go uspokoiła
-Ważne że nic im nie jest i są cali i zdrowi...-powiedziała na co tata pokiwał głową-Tylko jak to wytłumaczyły lekarzowi.-zaśmiał się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro