Cztery kwiaty
Adrien
Próbowałem jakoś zabrać wszystkie kamienie sterty mebli i innych rzeczy. Próbowałem ich znaleźć...po kilku chwilach zobaczyłem jakąś rękę z bransoletką z piórem. Od razu zacząłem kopać szybciej jak kilku innych strażaków a po chwili zobaczyłem kawałek materiał który przykryewał twarz
-O mój boże...
Marinette
Byliśmy w szpitalu i czekaliśmy aż Lekarze nam coś powiedzieć co z dziećmi...bransoletka miała ich chronić...miało nic im nie być...
-Marinette...-podbiegłą do mnie Alya i mnie przytuliła-Wiadomo już coś?-pokiwałam tylko głową przecząco i usiadłam
-Wiadomo co spowodowało ten wybuch?-zapytał Nino stojąc koło Aly
-Nie jeszcze nie..sprawdzają co...ale gdy przeszukiwałem gruzy zobaczyłem to...-Adrian pokazał kawałek jakiegoś materiału na którym wyhaftowany był koń który płonie a koło niego kilka szkieletów
-Myślicie że to...-Marinette wzięła materiał w swoje ręce
-Regulus...wrócił....chce pewnie zemsty za to że pokonaliśmy go kilka lat temu...
-I że jego żona nie żyje...-dodała Chloe podchodząc do nas-Spotkałam go jakieś pięć minut temu i kazał przekazać że to nie koniec...próbowałam z nim walczyć ale bez naszych mocy jesteśmy zbyt słabi...
-No to chyba...
-Nie ma mowy..są za młodzi i za mało wiedzą żeby teraz...
-Marinette to jest jedyne wyjście...tylko oni mogą pokonać go.
-Był z nim ktoś jeszcze...Matt Hugo Soler...powiedziała a wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni
-A on przypadkiem nie miał siedzieć w Meksyku?-powiedział zły Nino
-Wrócił...-westchnęła Marinette
Emma
Siedziałam z chłopakami w poczekalni. Była bardzo długa
-Myślicie że długo nam tu zejdzie? Jestem umówiony z chłopakami-powiedział Huga siedząc koło mnie
-Nie zaraz my będziemy...-westchnęłam i spojrzałam na numerek w mojej dłoni „014" a potem na tabliczke na drzwiach. „Dr.Śmierć "
Wow...napisałem rozdział...
Kto tęsknił?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro