9
Gdy tylko Lisa przyjechała odebrać Bena, Dean poprosił ją o rozmowę. Nie zamierzał tego tak zostawić. Nie po tym, co usłyszał od syna.
- Jeśli chcesz do mnie wrócić... - zaczęła arogancko Lisa, na co Winchester parsknął.
- Nawet w twoich snach tego nie zrobię.
- Mów o co chodzi - niemal warknęła.
- Ben powiedział, że dałaś mu szlaban na słodycze, bo nie chce być homofobem. Do reszty cię pojebało? To dziecko, Lisa. Nie rób z niego bandyty. Co jeśli zakocha się w biseksualnej dziewczynie? Albo jeśli on okaże się biseksualny albo gejem? Pomyślałaś, jak to może wpłynąć na jego związek i samoocenę?
- Nie okaże się gejem, jeśli będzie dobrze wychowany.
Dean parsknął po raz kolejny. Naprawę - co on w niej widział? Czemu nie zostawił jej po powrocie z wojska?
- Naprawdę myślisz, że wychowanie ma cokolwiek do tego? Orientacja jest uwarunkowana genetycznie, Lisa. Poczytaj na ten temat, zamiast pierdolić głupoty.
- Może mam przypomnieć, że to ty pieprzyłeś się z przyjacielem na moich oczach? To, że z Castielem ci nie wyszło, nie znaczy, że Ben ma być gejem. Charlie wie, że przespałeś się z facetem?
- Pozwól Benowi mieć własny pogląd na świat. Jest tolerancyjny, w szkole ma kolegę, którego wychowuje para homoseksualna. Nie niszcz jego świata i przyjaźni tylko dlatego, że ty widzisz ten świat inaczej.
Zignorował część o Castielu i Charlie, bo nie widział najmniejszego celu w odpowiadaniu na to pytanie.
- Ben nie będzie tęczowym, koniec kropka.
- Nie ty o tym decydujesz.
- A kto? Ty?
- On i jego uwarunkowania. Jeśli dowiem się, że znowu próbowałaś narzucić mu swoje poglądy, więcej nie pozwolę mu do ciebie jechać. W ogóle nie pozwalałbym mu do ciebie jeździć, gdyby nie to, że uważam, że dziecko powinno mieć kontakt z matką.
- Mam ustalone widzenia.
- Które nie powinny służyć do budzenia w nim nienawiści. Możesz sobie być konserwatywna, mam to gdzieś, ale nie pozwolę, abyś zamieniła w siebie naszego syna. I albo to zrozumiesz, albo złożę odwołanie od widzeń. Tym razem tylko ostrzegam, Lisa. I lepiej dla Bena, żeby na ostrzeżeniach się skończyło - powiedział stanowczo, po czym ruszył w stronę salonu, gdzie Charlie zajmowała się Benem.
Dean podszedł do nich i przytulił syna.
- Pora się pożegnać.
- Muszę jechać? - spytał smutno Ben.
Winchester zmarszczył brwi.
- Nie chcesz jechać?
Chłopiec pokręcił głową, a Dean zagryzł wargę, bo nie wiedział, co robić. Tego nie przewidział.
- Na mnie nie patrz - powiedziała Charlie. - Ale jeśli nie chce jechać, nie powinieneś go zmuszać.
- Porozmawiałem z mamą - poinformował go Dean. - Jeśli nie zmieni zachowania, więcej do niej nie pojedziesz, dobrze?
Chłopiec skinął słabo głową.
- Myślisz, że mama się zmieni?
- Wątpię - przyznał. - Ale zawsze warto spróbować.
Ben przytulił się mocniej do taty, nie chcąc się żegnać.
- Kocham cię, tato.
- Ja ciebie też, synku.
Kiedy Lisa stanęła obok, Dean odsunął się od syna i dał byłej żonie jego rzeczy.
- Pamiętaj, co ci mówiłem.
- Pamiętaj, że mam takie samo prawo do opieki jak ty.
- Ben nie chce jechać, albo obiecasz tutaj przy wszystkich, że się zmienisz, albo ten weekend zostaje u mnie.
Kobieta spojrzała na syna niemal z rządzą mordu w oczach.
- Wolisz jego? - spytała oburzona, wskazując na byłego męża.
- Tata mnie kocha, ty nie - powiedział chłopiec, na co wszyscy na moment zamarli. To były dość mocne słowa jak na dziecko.
Po chwili Lisa rzuciła torbę syna na podłogę.
- Zmanipulowałeś go - powiedziała ostro, wskazując na Deana. - Zobaczymy się w sądzie. Ja tak tego nie zostawię - zagroziła, po czym wyszła.
Winchester natychmiast przytulił syna, który zaczął płakać.
- Jak można być aż tak podłym? - spytała Charlie.
- Nie wiem, ale wiem, że nie wygra - powiedział Dean, starając się uspokoić Bena. Wiedział jednak, że to nie będzie aż takie proste, bo od rozwodu, chłopiec stał się bardzo wrażliwy.
N/A
Okej, wracam tu do nieco dłuższych rozdziałów, skoro będę dodawać tylko raz w tygodniu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro