Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Charlie umówiła spotkanie z Jo na sobotę, bo Lisa miała zabrać Bena na weekend, co po prostu ułatwiało życie. Deanowi powiedziała o tym dopiero w sobotę, gdy Jo potwierdziła przyjazd

Nie zrozumcie jej źle - lubiła Bena, ale chłopak był naprawdę bardzo energiczny i potrafił dać w kość. Nie chciała na dzień dobry przestraszyć Jo, szczególnie, że to nawet nie jej dziecko (chociaż faktem było, że dla Bena była jak druga mama i nazywał ją najlepszą ciocią na świecie). Jeśli spotkanie z Deanem i Casem wypadnie dobrze, wówczas zaryzykuje zapoznanie Jo z Benem.

- Dzisiaj? - spytał widocznie zaskoczony tą informacją Dean.

- Tak - potwierdziła Charlie.

- Twoja dziewczyna będzie tu dzisiaj?

- To jeszcze nie jest moja dziewczyna. Nie oficjalnie.

- Ale zmierzacie w tym kierunku. I to bardzo szybko skoro widzicie się dwa dni z rzędu.

Charlie wywróciła oczami.

- Po prostu nie palnij przy niej czegoś głupiego jak to czasem potrafisz.

Dean zmarszczył brwi.

- Kiedy ostatnio coś palnąłem?

- Wczoraj. W sklepie.

Dean chciał zaprotestować, ale przypomniał sobie tą żenującą sytuację i wolał milczeć.

Stali przy kasie, kiedy Dean zobaczył alejkę z lubrykantami i zaciągnął tam Charlie. Uświadomił sobie, że z Casem została im końcówka lubrykantu, więc to był dość potrzebny zakup.

- Myślisz, że który zapach jest najbardziej pociągający? - spytał.

- Nie wiem, nie używam tego.

- Ale spróbuj pomóc - poprosił, podsuwając jej żalach truskawkowy i brzoskwiniowy. - Powąchaj i pomyśl, który bardziej pociągnie tego przystojniaka, z którym się umawiam... - wraz z tymi słowami poczuł na sobie oskarżycielski wzrok staruszki stojącej obok i w spokoju starającej się wybrać żel pod prysznic spośród tych ustawionych po drugiej stronie alejki. - ...my... umawiamy na trójkącik...

Kobieta mimo podeszłego wieku przyspieszyła krok do niemalże biegu, aby tylko uciec od nich jak najdalej. Dean spalał się ze wstydu przez kolejne kilka minut, a Charlie śmiała się z niego. Po prostu nie mogła się powstrzymać.

- To było przy obcej staruszce, nie liczy się - zaprotestował.

- Straumatyzowałeś biedną starszą panią - powiedziała pół żartem, pół oskarżycielsko Charlie.

- Nie moja wina, że ona najlepsze lata ma już za sobą.

- Dean!

- Wybacz. O której będzie Jo?

- Popołudniu.

- Czyli już po tym jak Lisa zabierze Bena?

- Tak.

- Okej, to dobrze. A teraz wybacz, ale powinien iść go obudzić, bo jest po jedenastej - stwierdził, ruszając w stronę pokoju syna.

N/A

Rozdział 8 dodam mam nadzieje dość szybko (max 1 dzień)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro