5
- Dean, nie - zaprotestował po raz kolejny Charlie.
- Ale czemu nie? - spytał rozbawiony Dean. Bawiła go już ta kłótnia. Nie ma opcji, aby odpuścił. I tak postawi na swoim.
- Bo to dopiero druga randka.
Winchester zaśmiał się cicho.
- Aż druga randka, Charls. Widzę jaka szczęśliwa jesteś, to jest poważny związek. Chyba mam prawo ją poznać.
Charlie wywróciła oczami.
- A ja mam prawo do spokojnego randkowania.
- Ah tak? Czyli tobie można mówić, jacy to jesteśmy z Casem słodcy, ale mi tą przyjemność odbierasz?
- Kiedy jesteście słodcy.
- A ja jestem pewien, że ty i Jo też.
- Wyślę ci nasze zdjęcie.
- Ustawię je na tapetę.
Charlie spojrzała na niego spode łba, a Dean wybuchnął śmiechem, za co oberwał poduszką.
- Au, za co? - spytał żartobliwie.
- Za niewinność.
- Sama przyznałaś właśnie, że jestem niewinny.
- Normalnie jak aniołek...
- Aniołkiem jest Cas - stwierdził z szerokim uśmiechem, na co Charlie westchnęła.
- Czasem cię nienawidzę.
- Kochasz mnie.
- Jak to rozgryzłeś?
Dean udał, że się zamyśla, po czym podszedł do Charlie, stając dosłownie kilka centymetrów od niej.
- Jestem zbyt uroczy, żeby mnie nie kochać.
- Ah tak?
- Yhm.
- Może za wysoko siebie cenisz?
- Wątpię - stwierdził Dean, opadając głową na jej ramię.
- Co ty kombinujesz?
- Jo będzie zazdrosna jak zobaczy u ciebie malinkę?
Charlie wytrzeszczyła oczy, ale Dean nie miał prawa tego zobaczyć.
- Nie zrobisz tego...
- Mam wprawę, spytaj Casa - stwierdził, prowokacyjnie chuchając ciepłe powietrze w jej szyję.
Dziewczyna odepchnęła go i spojrzała na niego groźnie, wskazując na niego palcem.
- Spróbuj, a cię zabiję - zagroziła.
- I kto wtedy będzie cię denerwował? Płakałbyś po mnie.
- Taki pewny jesteś?
- Charls, płakałaś przez telefon, że tęsknisz, jak wyjechaliśmy z Casem na weekend.
- To nie fair... - jęknęła zrezygnowana.
- Nie proszę o wiele. Chcę tylko poznać Jo. Zaproś ją do nas na następny raz. Posiedzimy we czwórkę z Casem.
- Podwójna randka?
- Nie do końca, nie randkujemy z Casem. Po prostu przyjacielskie spotkanie.
- Kiedy Cas może przyjść?
- Codziennie, jeśli będzie wymówka, że będzie ktoś jeszcze, bo wtedy nikt niczego nie podejrzewa.
Charlie westchnęła zrezygnowana. Dean był zbyt przekonywujący.
- Zapytam Jo, kiedy może do nas przyjechać i ci przekażę po powrocie, a teraz ruszaj swój biseksualny tyłek i zawieź mnie na randkę, bo się spóźnię.
- Się robi, najlepsze przyjaciółko - powiedział żartobliwie, za co oberwał kuksańca w ramię. - Au! Przemoc domowa no.
- Przemoc domowa to dopiero będzie, jak zrobisz coś głupiego - zagroziła mu.
- Przecież powiedziałaś, że jestem niewinny jak aniołek - powiedział z niewinnym uśmieszkiem.
Charlie wywróciła oczami i zaczęła się zastanawiać, po co ona pojechała wtedy do tego warsztatu.
N/A
Przepraszam, zapomniałam o tym ff. Obiecuję poprawę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro