Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Dean, nie - zaprotestował po raz kolejny Charlie.

- Ale czemu nie? - spytał rozbawiony Dean. Bawiła go już ta kłótnia. Nie ma opcji, aby odpuścił. I tak postawi na swoim.

- Bo to dopiero druga randka.

 Winchester zaśmiał się cicho.

- Aż druga randka, Charls. Widzę jaka szczęśliwa jesteś, to jest poważny związek. Chyba mam prawo ją poznać.

Charlie wywróciła oczami.

- A ja mam prawo do spokojnego randkowania.

- Ah tak? Czyli tobie można mówić, jacy to jesteśmy z Casem słodcy, ale mi tą przyjemność odbierasz?

- Kiedy jesteście słodcy.

- A ja jestem pewien, że ty i Jo też.

- Wyślę ci nasze zdjęcie.

- Ustawię je na tapetę.

Charlie spojrzała na niego spode łba, a Dean wybuchnął śmiechem, za co oberwał poduszką.

- Au, za co? - spytał żartobliwie.

- Za niewinność.

- Sama przyznałaś właśnie, że jestem niewinny.

- Normalnie jak aniołek...

- Aniołkiem jest Cas - stwierdził z szerokim uśmiechem, na co Charlie westchnęła.

- Czasem cię nienawidzę.

- Kochasz mnie.

- Jak to rozgryzłeś?

Dean udał, że się zamyśla, po czym podszedł do Charlie, stając dosłownie kilka centymetrów od niej.

- Jestem zbyt uroczy, żeby mnie nie kochać.

- Ah tak?

- Yhm.

- Może za wysoko siebie cenisz?

- Wątpię - stwierdził Dean, opadając głową na jej ramię.

- Co ty kombinujesz?

- Jo będzie zazdrosna jak zobaczy u ciebie malinkę?

Charlie wytrzeszczyła oczy, ale Dean nie miał prawa tego zobaczyć.

- Nie zrobisz tego...

- Mam wprawę, spytaj Casa - stwierdził, prowokacyjnie chuchając ciepłe powietrze w jej szyję.

Dziewczyna odepchnęła go i spojrzała na niego groźnie, wskazując na niego palcem.

- Spróbuj, a cię zabiję - zagroziła.

- I kto wtedy będzie cię denerwował? Płakałbyś po mnie.

- Taki pewny jesteś?

- Charls, płakałaś przez telefon, że tęsknisz, jak wyjechaliśmy z Casem na weekend. 

- To nie fair... - jęknęła zrezygnowana.

- Nie proszę o wiele. Chcę tylko poznać Jo. Zaproś ją do nas na następny raz. Posiedzimy we czwórkę z Casem. 

- Podwójna randka?

- Nie do końca, nie randkujemy z Casem. Po prostu przyjacielskie spotkanie.

- Kiedy Cas może przyjść?

- Codziennie, jeśli będzie wymówka, że będzie ktoś jeszcze, bo wtedy nikt niczego nie podejrzewa.

Charlie westchnęła zrezygnowana. Dean był zbyt przekonywujący.

- Zapytam Jo, kiedy może do nas przyjechać i ci przekażę po powrocie, a teraz ruszaj swój biseksualny tyłek i zawieź mnie na randkę, bo się spóźnię.

- Się robi, najlepsze przyjaciółko - powiedział żartobliwie, za co oberwał kuksańca w ramię. - Au! Przemoc domowa no.

- Przemoc domowa to dopiero będzie, jak zrobisz coś głupiego - zagroziła mu.

- Przecież powiedziałaś, że jestem niewinny jak aniołek - powiedział z niewinnym uśmieszkiem.

Charlie wywróciła oczami i zaczęła się zastanawiać, po co ona pojechała wtedy do tego warsztatu.

N/A

Przepraszam, zapomniałam o tym ff. Obiecuję poprawę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro