14
dwa miesiące później
Cas i Dean zamieszkali razem, regularnie widując się z Amelią. Dean wciąż robił za przykrywkę Charlie przed jej rodziną, chociaż wiedzieli, że to zbliża się do końca wielkimi krokami. Między Charlie i Jo było już bardzo poważnie i Bradbury miała coraz większy problem, aby kłamać przed rodziną. Szczególnie, że myślały z Jo nad wspólnym mieszkaniem. Rodzina Jo wiedziała o nich i przyjęli ją niemalże jak własną córkę. To ją wykańczało i nawet wsparcie ze trony Deana, Jo i Casa, a nawet Bena niewiele jej pomagało. Z każdym dniem coraz bardziej chciała się przełamać.
W końcu Dean rzucił pomysł, że na kolejny obiad, na który dostaną zaproszenie, Charlie powinna przyjść z Jo, a on poczeka w samochodzie, aby w razie czego je bronić. I na tym stanęło dzisiaj - w dniu urodzin Charlie.
- Na pewno sobie poradzicie? - spytał, bojąc się o dziewczyny. Znał ojca Charlie i bał się, że mógłby im coś zrobić w napadzie złości.
- Chyba nie zrobią nam krzywdy, co? - spytała niepewnie Jo.
- Mój ojciec jest zdolny do wszystkiego - westchnęła Charlie.
- Mogę iść z wami, jeśli chcecie - zaproponował. - Obronię was, albo przynajmniej przytrzymam go, aż uciekniecie.
- Mógłbyś? Czułabym się pewniej.
- Jasne. To idziemy we trójkę?
- Tak będzie chyba lepiej - stwierdziła Jo. - Boję się, że same się nie obronimy.
Dean skinął głową i pokazał dziewczynom, że wysiadają.
- Jak to robimy? - spytał. - Wy wchodzicie trzymając się za ręce, a ja obok, za wami, czy ja obejmuję Charlie i potem mówimy prawdę. Albo mam objąć was obie?
- Może wejdziemy normalnie? Żadnego trzymania się za ręce, ani obejmowania? Posiedzimy spokojnie i powiemy im, kiedy będzie dobry moment. Może uda się pominąć awanturę na początek i polubią Jo zanim się dowiedzą. Może wtedy lepiej to zniosą.
Dean znowu skinął głową.
- Dobra, to mamy plan. Obyśmy wrócili żywi i tak dalej... - Charlie dała mu kuksańca w ramię. - Au! - pomasował to miejsce, udając, że go boli. - Żartować już nie można... Gotowe?
Dziewczyny skinęły głową.
- No to lecimy - odparł Dean, ruszając w stronę drzwi. Szczerze miał nadzieję, że rodzice Charlie będą w stanie normalnie o tym z nimi porozmawiać. Chciał tego ze wzgląd na Charlie. Nie chciał, aby straciła rodzinę przez coś takiego. Nie zasłużyła na to.
N/A
Spotkanie będzie długie, więc będzie w całości w rozdziale 15. Next jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro