Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Ben ucieszył się na przyjście Casa. Novak zresztą również nie ukrywał sympatii do chłopca. Ben przytulił Casa, który poniósł go, aby było to bardziej komfortowe ze względu na dużą różnicę wzrostu.

- Lisa bardzo się wściekła, że chciał zostać? - spytał Novak, kiedy obok pojawił się Dean, całując go krótko na powitanie.

- Chce iść do sądu - stwierdził. - Widać jedna porażka jej nie wystarcza.

- Tylko szkoda nerwów całej naszej trójki, szczególnie Bena.

- Cas, czemu z nami nie zamieszkasz? - spytał Ben, na co obaj mężczyźni spojrzeli po sobie.

- Może za jakiś czas - odparł w końcu Cas. 

- A będę mógł mówić do ciebie tato?

- Czemu nie? 

Dean uśmiechnął się lekko, a Cas postawił chłopca na podłodze. 

- Chciałbyś? - spytał zdezorientowany Winchester. - Zamieszkać z nami?

Novak wzruszył ramionami.

- Myślałem, że to oczywiste. Po wyznaniu Amelii prawdy, wprowadzę się do was.

- A co potem?

- Albo tu zostaniemy, albo przeprowadzimy się gdzieś na stałe. Gdzieś, gdzie ludzie są bardziej tolerancyjni.

- Znowu? - spytał zrezygnowany Ben. 

- Do tego czasu skończysz szkołę, nie martw się - zapewnił go.

- Gdzie Charlie? - spytał Cas.

- Poszła po Jo na przystanek. Chciałem ją zawieźć, ale nie chciała ze wzgląd na Bena.

- Oby tylko nie zrobiły niczego głupiego.

- Charlie jest raczej odpowiedzialna.

- Jak ją znam to tak, ale miłość popycha ludzi do różnych rzeczy. 

Dean westchnął. Ciężko było się nie zgodzić. Pamiętał pierwsze dni z Casem, wtedy, gdy poznali się podczas służby. Pamiętał jak kilka razy prawie ich nakryli, bo poczuli się nieco zbyt pewnie. Bał się, że Charlie też może się tak poczuć. A w tej miejscowości, szczególnie wieczorem, było to niebezpieczne. Ilość homofobów przerażała.

- Myślałeś nad konkretnym miastem? - spytał Dean.

- Chicago. Nie jest zbyt daleko, a ludzie zupełnie inni.

- Wyprowadzimy się do Chicago jak skończę szkołę? - spytał podekscytowany Ben.

Dean spojrzał na Casa.

- Licea w Chicago chyba są lepsze niż tu?

- Tak - przyznał Novak. - Claire próbowała, ale po roku przepisała się tutaj, bo dojazdy za bardzo ją męczyły.

- Chicago nie brzmi źle, może nawet nie będę musiał zmieniać pracy. Zobaczymy.

- Tato, a w Chicago będziemy mogli mieć psa?

Dean zmarszczył brwi.

- Psa? Jakiego psa?

- Charlie obiecała mi kupić na urodziny psa.

Winchester wykonał zirytowany gest, po którym Cas od razu zrozumiał, że mężczyzna ma ochotę udusić Charlie. 

Nienawidził psów. Po prostu ich nie tolerował. Nawet na służbie odganiał od siebie psy współpracujące z wojskiem. 

Problem polegał na tym, że Ben był dla niego ważny, był jego oczkiem w głowie i nie chciał wyjść na tego złego.

- Postaramy się, żeby był tam z nami - zapewnił, w rzeczywistości jednak planując w głowię rozmowę z Charlie.

Jak to się mówi, o wilku mowa - kobieta w tym momencie napisała do niego wiadomość, że odebrała Jo i idą już do domu.

Winchester westchnął i odpisał krótkie ok.

- Cas, zajmiesz się Benem? Muszę dokończyć robić kolację.

- Albo dokończymy ją we trójkę, zawsze milej minie czas - zaproponował.

- Tak! - krzyknął entuzjastycznie Ben.

Dean nachylił się Casowi do ucha.

- Czemu mam wrażenie, że jeśli kiedyś faktycznie weźmiemy ślub, to ty będziesz tym lepszym tatą?

- Też mam wrażenie, że tak będzie - przyznał Novak. - Młody mnie lubi.

- Cas, on cię kocha.

- Obaj mnie kochacie, to chyba u was rodzinne.

Dean szturchnął go i ruszyli do kuchni, aby "rodzinnie" spędzić czas pozostały do przyjścia Charlie i Jo.

N/A

W następnym rozdziale spotkanie z Jo, ale to dopiero (zgodnie z wczorajszym komunikatem) za 3-4 tygodnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro