IX. Czy to już koniec?
Nie spodziewaliście się tego, że Was zaskocze i dodam kolejny rozdział!
Ha! A tu taka niespodzianka. ^^
Chce podziękować, Wam za 5k wyświetleń, jejku jesteście świetni! 💝
Nie obijaj w bawełnę pisz, zaczynaj!
Ale tak nawiasem, przepraszam za drastyczne słowa 😂, ale chciałam jak najlepiej wyrazić to jak czują się nasi bohaterowie, po tej całej sprawie. 🙇
Znowu może być troszkę przygnębiający, ale no chciałam tego nie omijać!
××××××××××××××××××××××××××××××××
Marinette
Po tej całej sprawie z zamieszaniem z Białym Kotem, ja i Czarny Kot... a raczej Adrien, nie odzywami się do siebie... dwa dni? trzy dni? Dobre, to już tydzień.
Oczywiście nie żeby mi to przeszkadzało... lecz odkąd pojawił się znikąd Biały Kot, nasze 'stosunki' jak to tak można nazwać, pogorszyły się jeszcze bardziej.
Przeze mnie? Przez niego? Przez tamtego?
To wszystko moja wina. Gdyby nie fakt, że przez Adriena zrobiłam się inna, na pewno postawiłabym się Białemu Kotu, i do tego by nie doszło. Nie doszło by do tego, czego teraz mi najbardziej brakuje na świecie, jego dotyku, jego spojrzenia, jego pocałunków... a najbardziej brakuje mi... jego.
Czemu Ty tak narzekasz Marinette? Sama tego przecież chciałaś.
Jak zwykle dałaś się omotać komuś innemu, i teraz masz za swoje, idiotko.
Znowu stałam się taka zimna jak kiedyś, zimna nie czuła suka... lubiłam patrzeć na ból innych... dziwne, prawda? Przedtem wolałam na to nie patrzeć...
Czy na prawdę zmieniłam się, ale na gorszą mnie? Przez jakiegoś nie znanego mi dachowca? Czy ja muszę się tak użalać? Przecież inni mają gorzej co nie? Na przykład Adrien... on nie ma mamy, której tak bardzo potrzebuje... oh Adrien... Nie dość, że cierpi przez brak matki, to jeszcze przeze mnie... Jak ja mogłam być taka głupia, no jak?
-Oh Scella, gdybyś Ty tutaj była. Ale nie ma Cię, z mojej winy. *spojrzałam w okno gdzie na niebie świecił księżyc*
Czułam jak łza spływa mi po policzku.
Nie! Muszę być silna. Mieć serce z kamienia.
-Marinette? Dlaczego nie potrafisz wybaczyć Adrienowi? Przecież on powiedział Ci prawdę. A ten Biały Kot, kłamał. Sama widziałaś, jak Adrien to znosi. Do nikogo się nie odzywa, nawet do Nina się już przestał. *powiedziała smutno Tikki*
Tak, to prawda odkąd się do siebie nie odzywamy, on posmutniał... nie dość, że jest smutny, to jeszcze do nikogo się nie odzywa. Zniszczyłam go. Zniszczyłam tego wesołego na codzień chłopca, który był tak rozpromieniony. A teraz? Jego iskierki, zgasły. Na zawsze. Zgasły. Przeze mnie.
-Czemu jesteś taka głupia Marinette? On Cię próbował zmienić, a Ty?
*powiedziałam tuląc Tikki do siebie*
Nie wytrzymałam, zaczęłam płakać.
Jakaś blokada, nie pozwala mi wybaczyć. Dlaczego?
Adrien
Odkąd ja i Marinette... nie odzywamy się do siebie... z wesołego i rozpromienionego chłopaka, stał się pochmurny.
Ile to już tydzień?
Zaczynam wyglądać jak mój ojciec, brakuje tylko garniturka i okularów.
I tego tonu co on ma. W sumie, już powoli go mam.
Czyli jednak syn tatusia, tak?
Jak miło.
Czuję ten ból i tą pustkę, bez niej.
Tak bardzo pragnę, ją teraz przytulić, spojrzeć w te jej fiołkowe oczy, zobaczyć te szczęśliwe iskierki, które już za pewne nie są ani szczęśliwe, ani nie świecą, poczuć tak znany mi smak jej ust...
Tego już nie ma...
Może to dziwne, ale według mnie bardzo. Od tamtej sytuacji, ja i Plagg mamy lepsze relacje niż dotychczas. On bardziej troszczy się o mnie, niż o swój żołądek.
Czyli do tego musiałem się doprowadzić by stał się innym zwierzątkiem?
-Adrien, ja wiem że Ty ją kochasz, lecz nie możesz całe życie wyglądać tak. *powiedział Plagg*
-Tak? Czyli, że jak? Smutny? Zniszczony? Zraniony? Okłamany sam przez siebie? Plagg, Ty nie rozumiesz ja muszę ją odzyskać. Sam widzisz do czego tamten Kocur doprowadził, Marinette stała się inna... bardziej zimna, wszystko w niej się zmieniło, ja ją zmieniłem. A teraz? Nie ma tej słodkiej dziewczyny. Nadal ją kocham.
Nie przestane, i nie spoczne!
A co do tego Kota, skąd on się wziął i skąd o tym wszystkim wiedział?
-Nie wiem skąd się wziął, ale płynęła od niego negatywna energia. Nie dziwi Cię to, że odkąd z nią nie rozmawiasz, nigdzie go nie ma? *spytał Plagg wymachując łapkami*
-Tak wiem, mnie też to niepokoi. A co jeżeli, on serio był z nią, a co jeżeli teraz jest z nią i każe jej zapomnieć o mnie? Dotyka ją całuje. Nie! Plagg, ja muszę to sprawdzić nie wytrzymam!
-Adrien! Uspokój się! Sam widziałeś jak ona się zachowywała przy tym Kocie. Wierzysz jej, prawda? *powiedział*
-Tak. Wierze jej i tylko jej. Mojej księżniczce. Odzyskam ją. Zobaczysz.
Przez całą noc nie spałem... myślałem o tej sytuacji... nadal tego nie mogę wyrzucić, myślałem o niej... o tym jaka teraz jest... kto wie, a może teraz właśnie też myśli o tym samym i patrzy w gwiazdy.
-Kocham Cię Marinette. *szepnąłem*
Plagg nie spał razem ze mną, za bardzo wyczuwał troskę której potrzebuje?
Widziałem jak nademna wisi, i patrzy się na mnie swoimi zielonymi oczami jak las. Co prawda jest Kotem, więc widzi w ciemnościach, tak samo jak ja gdy jestem Czarnym Kotem, co prawda ja teraz widziałem tylko jego oczy, pełne bólu i troski...
Dziwne, że z takiego małego zwierzątka można coś takiego wyczytać.
A może ja to sobie tylko ubzdurałem?
Ja wariuje?
Słyszę głosy?
Marinette czy to Ty?
Adrien co się z Tobą dzieje?
Czy Adrien i Marinette w końcu, porozmawiają i znowu będą szczęśliwi?
A może znowu ktoś będzie próbował stanąć im na drodze i im to uniemożliwić?
Kim jest ten Biały Kot, który niszczy ich przyjaźń?
A może i miłość?
Czy w końcu wyjaśnia sobie wszystko?
A może tylko pogorszą sprawę?
××××××××××××××××××××××××××××××××
Dzisiaj tak bardziej zmierzyłam się z tym, co czują Marinette i Adrien po zajściu niespodziewanego 'gościa'.
Postaram się rodziały wstawiać co dwa dni. 🙅
Jeżeli chodzi o ten rodział z Marichatem, ja na prawdę nie wiem czy go dodam, bo sami widzicie. 😔
Podoba Wam się nowa okładka?
Co o niej myślicie?
Mam ją zostawić, czy zmienić na tą co była?
💝 Piszcie! 💝
💝🐞 Miłego czytania! 💝🐈
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro