IV. Pierwsza miłość.
Z okazji Wielkanocy życzę Wam wszystkiego dobrego! 🐣
I mokrego śmingusa dyngusa! 💧
Ja będę miała, mokrego i to w urodziny. 😂😅
Marinette
Całą noc nie spałam... myślałam tylko o jednym... a właściwie to o tym... pocałunku... co we mnie wstąpiło, ja taka nie jestem... zazwyczaj jestem nie miła, wredna... (jeżeli chodzi o Chloé), oschła, obojętna na wszystko...
Co on mógł sobie wtedy pomyśleć?
On na serio się we mnie podkochiwał od początku?
Mnie nie można przecież kochać...
Nadal będę taka jak byłam, próbując wyrzucić z głowy co się wczoraj zdarzyło... będę obojętna na wszystko... to ja... Marinette...
Nie budząc Tikki, zeszłam na dół po ciastka dla niej, żeby miała energię.
Mimo iż moje serce było jak z kamienia, to i tak ona jako jedyna... była moją przyjaciółką... ale nie taką jak Scella... Scella była najlepsza na świecie... to przez ten wypadek stałam się taka jaka jestem teraz... obojętna, zimna... nie czuła... oschła... to przeze mnie teraz nie żyje... każdego dnia się o to obwiniałam. A moi rodzice? Zawsze mówili to samo, 'będzie dobrze, to nie twoja wina, nic nie możemy na to poradzić'... taka pomoc, że cholera... oni nie wiedzą jak to jest stracić kogoś kogo kochasz jak rodzinę... oni nie... ale Adrien... tak...
Właśnie w tym momencie gdy szłam by dać jedzenie Tikki, moje policzki nagle... zrobiły się... czerwone?
Marinette, przecież Ty nie zasługujesz na nikogo...
Głos w mojej głowie, zawsze mówił to samo... i może miał racje?
Ubrałam się w czarny sweter do pempka z kotem, czarne krótkie spodenki, czarne rajstopy, z dziurami, trampki. I naszyjnik Tattoo Choker (no wiecie, ten co większość dziewczyn nosi.) Jak zwykle nie odbyło się bez zbędnych biżuterii, makijażu i czarnych ust... za to włosy zwiazałam w dwa małe koczki, a resztę rozpuściłam... Czyżbyś w sobie coś zmieniła?
Słyszałam kolejny głos w mojej głowie.
Biorąc plecak, i Tikki poszłam do szkoły.
Adrien
Całą noc myślałem tylko o niej... o jej pięknych fiołkowych oczach... o jej pachnących truskawkami włosach... o pocałunku... właśnie pocałunku...
Co mogła sobie o mnie pomyśleć?
Chociaż to ona mnie pocałowała... fakt, ale ja bardziej wpiłem się w jej usta... nie puszczając jej...
Adrien Ty dupku...
Czemu mój głos w głowie, mówił tylko to... przecież, to ona mnie pocałowała a ja odwzajemniłem... to oznacza że nim jestem?
Nie zastawiając się dłużej, wstałem z łóżka udając się do łazienki, obudziłem jeszcze Plagga, i dałem mu ser by miał siły.
On tylko się ze mną przywitał i czym prędzej poleciał do swojego sera.
Ah ten Plagg. *pomyślałem*
Po 10 minutowym prysznicu, ubrałem się, zabrałem torbę w której juz był Plagg, i udałem się na dół gdzie czekała już na mnie Nathalia i szofer, którzy odworzą mnie do szkoły, i odbierają z niej.
*Przed szkołą*
Wysiadając z limuzyny, pożegnałem się z Nathalią i szoferem, i ruszyłem do witających mnie Nino, i Alyi.
-Siema stary! *przywitał mnie Nino dając mi żółwika*
-Cześć Nino, hej Alya!
-Hej Adrien. *odpowiedziała mi Alya*
-I jak tam z Marinette? *spytał się mnie Nino, wskazując na dziewczynę*
-Podoba Ci się Marinette? *spytała zdziwiona Alya*
-No... tak... od początku było coś w niej, że... coś do niej poczułem. Gadaliśmy wczoraj, i... nie ważne. *powiedziałem przegryzając wargę*
Przypomniał mi się nasz pocałunek... było w nim tyle troski, cierpienia i bólu... z obydwu stron... wiedziałem, że ją złamie wiedziałem... ale potrzebowałem do tego tylko czasu, najwidoczniej ona również.
-Chyba się domyślam o co chodzi. *powiedział Nino puszczając do mnie oko*
A ja tylko się zaczerwieniłem, i poszliśmy do klasy.
Wiedziałem, że na pewno Nino usiądzie z Alyą, a Marinette będzie siedziała sama z tyłu... dlatego przed drzwiami zagadałem do niej by usiadła ze mną a ona tylko odpowiedziała do mnie, że skoro powiedziała mi co ją dręczy to mam się od niej odczepić... ale ja nie mogłem... kochałem ją...
Nie dając za wygraną, by jej nie stracić złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem ją na 'byłe' miejsce Nino. A ona tylko, mruknęła coś pod nosem.
Wiedziałem, że jest zła... ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
Adrien wraca do swojego planu!
Marinette
Nic na niego nie działało, nawet to co do niego mówiłam wczoraj... jednak ten 'nietrafny' pocałunek był błędem.
Skoro był błędem, to dlaczego nadal go pragnęłam?
Pocałunku, go jak i tego by mnie dotykał (BEZ SKOJARZEŃ MI TU, PROSZĘ XD), był mój i tylko mój.
Marinette... Ty idiotko...
Po skączonych lekcjach, miałam się już pakować gdy nagle, ktoś mnie zatrzymał.
-Marinette, możemy pogadać?
Wiedziałam, że to znowu ten idiota.
-Jeżeli to coś ważnego to tak, a jeżeli chcesz niepotrzebnie zawracać mi głowę, to sobie daruj. *probowałam nadal być taka oschła, i zimna*
-Chodzi mi o tą wczorajszą sytuację... z tym pocałunkiem. *powiedział łapiąc się za tył głowy*
-Przeprosiłam Cię za to. To było niefortunne i tyle.
-Skoro było niefortunne jak twierdzisz to dlaczego, ja czuję jakbyś tego potrzebowała, jakbyś potrzebowała mnie, miłości? Marinette daj sobie pomóc. Każdy zasługuje na miłość, nie możesz być zamknięta w sobie całe swoje życie. Wiem, że jest Ci ciężko, ale... proszę zacznij od nowa... zaprzyjaźnij się z kimś. *powiedział*
Słyszałam jak jego głos był pełen cierpienia, pomocy, i troski... ale muszę być twarda.
A może on ma jednak rację... może powinnam w końcu zacząć od nowa... i powiedzieć mu, że po tym pocałunku coś do niego poczułam?
Marinette... ogarnij się... powinnaś być nie czuła na innych... taka jaka byłaś...
Skoro byłam taka nie czuła i w ogóle to dlaczego, nigdy nie byłam pod władaniem akumy? Czy bohaterów to nie dosięga?
-Każdy też zasługuje na ból i cierpienie, ja właśnie zasługuje na to.
*powiedziałam*
-Marinette, proszę Cię. Nie widzisz, że próbuje Ci pomóc? Dotrzeć do Ciebie jakoś? *słyszałam jego drżący głos*
-A Ty nie widzisz, że od tego pocałunku Cię kocham!? *wykrzyczałam*
Czy ja to powiedziałam na głos?
Powiedziałaś...
Co on sobie pomyśli, co ja sobie pomyśle... czy... ja już nie jestem sobą?
Widziałam jak stoi bez ruchu, zdziwiło go to?
-Ty mnie... kochasz? *powiedział po czym spojrzał mi w oczy*
Widziałam te iskierki, były takie szczęśliwe jak u dziecka który dostanie nową zabawkę.
Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam płakać, i przytuliłam go... najmocniej jak potrafiłam, on to odwzajemnił i zaczął głaskać mi włosy...
Zmiękłaś Marinette... zmiękłaś...
Jestem z Ciebie dumna...
Usłyszałam tak znany mi głos w głowie...
Czy ona powiedziała, że jest ze mnie dumna?
Czyli, że ona też... zmiękła... i zauważyła że za dużo wycierpiałam?
Czy nasza bohaterka w końcu znajdzie to czego jej tak od dawna brakuje?
I co się stanie dalej gdy Adrien wie, co ona do niego czuje?
I tak oto tym akcentem kończymy!
Spokojnie nie historię, ale dzisiejszy rozdział. 🙆
Zauważyłam, że bardzo Was zaciekawił, cieszy mnie to. 🙊
Po raz pierwszy napisałam 1124 słówa. Jestem z siebie taka dumna! 😂😂😂😂
Jeszcze raz Wesołej Wielkanocy! 🐣🐣
Miłego czytania! 🐈🐞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro