Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II. Pierwsza przyjaźń.

Adrien

Przerwa! To ten dzień, dzisiaj z nią pogadam.
Wychodząc jako pierwszy z klasy, oczywiście żegnając się z Nino, poszedłem przed szkołę, by zaczekać na Marinette która się jeszcze pakowała...
Idzie, Adrien weź się w końcu w garść i do niej zagadaj. *pomyślałem*
-Cześć Marinette. *powiedziałem przyjaźnie*
-Cześć. Szkolna gwiazdeczko. *powiedziała*
Oh, czuję że to będzie trudna rozmowa.
-Nie mów tak do mnie.
-A co to nie prawda? Przecież widać, że nią jesteś. Więc, po co do mnie zagadałeś, by sobie drwić jak inni? Proszę bardzo, drwij. *powiedziała ze spuszczoną głową*
-Nie chcę sobie z Ciebie drwić. To nie znaczy, że jestem sławny i wszyscy mnie lubią, to będę z Ciebie drwił jak np. Chloé. Chciałem z Tobą pogadać, pomóc Ci, dowiedzieć się co Cię tak dręczy. *powiedziałem podnosząc jej głowę do góry*
-I ja mam Ci w takie brednie wierzyć!? Błagam Cię... Pomóc? Śmieszne, nie da się w tej sytuacji mi pomóc... Cześć. *powiedziała odpychając mnie*
Niezłe ziółko z niej. Ale zrobię wszystko w mojej mocy, by chociaż raz się uśmiechnęła. *pomyślałem*
-Marinette zaczekaj! *krzyknąłem, łapiąc ją za nadgarstek*
-Proszę daj mi szanse. Chcę z Tobą pogadać.
-Co Ci tak na tym zależy co? Żeby mówić innym, co mi jest a potem się z tego śmiać? *powiedziała ze łzami w oczach*
Żebyś wiedziała, że się w Tobie kocham... zaaragowałabyś inaczej...
Nie wiedziałem, że takie obojętne na świat osoby potrafią płakać...
-Marinette, nie płacz. Chodźmy do mnie. Porozmawiamy tam, dobrze? *powiedziałem, ocierając jej łzy*
Oczekiwałem na odpowiedź, która mnie zdziwiła.
-Jeżeli w ten sposób się ode mnie odczepisz to niech Ci będzie. *powiedziała*
W końcu, zgodziła się... nawet nie wiecie jak cieszyłem się z tego...

Marinette

Musiałam się zgodzić, bo by ta rozpieszczona gwiazdeczka z kasą nie dałaby mi spokoju.
Szliśmy tak w ciszy, gdy zobaczyłam tą wielką wille miałam tylko jedno w głowie.
Chcę jak najprędzej być w domu, i nie musieć oglądać tego wszystkiego.
Przeszliśmy przez bramę, w której witała nas jakaś kobieta.
Zapewne służąca. *pomyślałam*
-Witaj Nathalio, przyszedłem z koleżanką. Powiedz ojcu, że już jestem. *powiedział*
Przepraszam, że co!? Koleżanką? Ja nie mam przyjaciół, a już tym bardziej takich rozpuszczonych jak on...
Weszliśmy do jego pokoju... co prawda był strasznie duży, że można by się tu bawić w chowanego co prawda...
-Więc... o czym Ty w końcu chcesz porozmawiać? *powiedziałam, ostro*
-O Tobie. Martwię się o Ciebie. *powiedział wzdychając*
-O mnie? Błagam Cię. Nie musisz mnie brać na litość.
-Marinette, przestań tak mówić, wcale Cię nie biorę na litość. Jeżeli bym Cię brał na litość, to chyba bym od razu z Ciebie drwił, prawda? *powiedział ze smutkiem*
W sumie... on ma rację... Dużo osób tak robiło, ale czuję... że on... on jest inny, niż tamci...
-Może i tak, a może i nie. *powiedziałam*
Tymczasem zapukał ktoś do drzwi.
Była to Nathalia, jak dobrze pamiętam przyniosła nam coś do picia i jedzenia... w sumie miło z jej strony...
Marinette, co z Tobą!? Czy Tobie mięknie serce!? Czy Ty w ogóle masz serce...
-To teraz opowiedz mi co Cię tak dręczy dobrze? Nie wypuszczę Cię póki mi nie powiesz. *powiedział uśmiechając się*
Teraz to już całkowicie zamarłam, nigdy nie reagowałam na te jego wszystkie uśmiechy, oczy... ale w tym momencie coś jakby ukuło mnie w serce, które momentalnie zmiękło...
-Czy to takie ważne? Jak to nie wypuścisz? Rodzice będą się o mnie martwili. *skłamałam*
-Nie wypuszczę. Dopóki nie powiesz co Cię gryzie, Marinette.
-Chcę mieć pewność, że obiecasz iż nikomu nie powiesz. Bo taki jak Ty, z tyloma przyjaciółmi i CHLOÉ u boku...
Specjalnie powiedziałam jej imię... ona była największą udręką...
-Już na sam wstęp mówię, że Chloé i ja to tylko znajomi, możesz mieć pewność... gdyby coś... *powiedział patrząc mi się w oczy*
Gdyby coś? O czym on miał na myśli?
Ale te oczy... skądś je kojarzyłam... te iskierki... Marinette... zmiękłaś...
-Dobrze, więc zaczęło się to...

Czy Marinette powie prawdę Adrienowi?
A może skłamie, by w końcu udać się do domu?

Bardzo cieszy mnie to, że tak Wam spodobało się moje opowiadanie. 🙆

Miłego czytania! 🐈🐞💝

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro