Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII. Wyjawiona tajemnica cz.I

Rozdział z Marichat'em pojawi, się w weekend! 🐞🐈

Marinette

-A teraz opowiadaj. *powiedziałam całując go w usta*
-A panience nie zawygodnie? A pozatym to mógłby być długi pocałunek. *uśmiechnął się*
-Doskonale. I nie, bo byś mi nic nie powiedział. *powiedziałam dając mu pstryczka w nos*
-Ała! To bolało wiesz?
-I miało Kocurku.
-No dobrze. Więc... gdy byłem mały, moja mama zawsze była przy mnie i mnie wspierała... pamiętam jej śmiech, jej roześmiane oczy, gdy tak na mnie patrzyła, gdy nie było przy mnie ojca, to zawsze była ona... Wiesz praca go wciągała, a ona? Bardziej ją interesowałem ja, a nie jej praca... to zamiast mnie, ona zawsze była na różnych sesjach mojego taty, lecz on za każdym razem mówił 'Gdy Adrien podrośnie, to będzie doskonałym modelem', a ja tylko uśmiechałem się do niego, na co on to zawsze odwzajemniał, a ja wtedy czułem się, że mam szczęśliwa rodzinę... Do czasu, aż moja mama... niespodziewanie zniknęła... tak bez żadnego pożegnania, bez żadnego informowania mnie, czy też ojca... *powiedział raniąc łzę*

Widziałam, że chciało mu się płakać, by dodać mu otuchy przytuliłam go jeszcze mocniej, na co on to odzwajemnił. Wiedziałam, że teraz tego potrzebuję, nie chciałam nic mówić... nie chciałam przerywać tej ciszy między nami... widziałam, że gdy w końcu to z siebie wydusi polepszy mu się, co prawda nie w sprawie matki... lecz w sprawie bliskości...

Spojrzałam mu w oczy, były zaszklone, cierpiały, skrywały w sobie ból... chciałam jakoś załagodzić sytuację, przytulić go, pocałować, zatopić się w jego ustach, by poprawić atmosferę, ale wiedziałam... że w takich sprawach, nie ma przelewek, i czasu na takie 'bzdety'. Sama nie wierzę, że takie coś mowię... Tak bardzo chciałam być jego oparciem, jak on wtedy moim... chciałam zobaczyć jego śliczne zielonkawe oczy niczym las, i jego uśmiech... a jedyne co zobaczyłam, to las w którym pada desz, uśmiech który wygląda jakby już nigdy nie był szczęśliwy...
Wiedziałam, co czuję... wiedziałam jak to jest... wiedziałam...

Adrien

Widziałem, smutną Marinette...
Wiedziałem, przez co ona przechodziła... jeszcze moje problemy na jej... ale sama chciała o tym słyszeć. Dlaczego jestem taki głupi?
-Marinette. Przepraszam, nie chciałem. Wiem, że to był zły pomysł ja... ja...
Nie zdążyłem, dokączyć gdy Marinette złączyła nasze usta. Czułem w nich, ból, cierpienie, ale też... uczucie które dażyłem, Marinette.
-Już dobrze. Wiem, co przeżywasz. Wiem, jak to jest. Wiem, że Ci ciężko. Ale tak jak Ty wspierałeś mnie, to ja będę Ciebie. *powiedziała uśmiechając się*
Ona rozumiała mnie jak nikt inny, była idealna... w każdym stopniu.
-Może na rozluźnienie atmosfery, księżniczka przejdzie się ze swoim księciem? *powiedziałem uśmiechając się zalotnie*
-Mój książę? Wybawiciel od smutków? Tak to się teraz zwie? *powiedziała*
-Wybawiłem, damę z opałów. *złapałem ją za nadgarstek i ruszyliśmy w stronę okna*

Szliśmy ulicami Paryża, aż doszliśmy do wieży Eiffla aż nagle zatrzymał nas pewien ktoś...

Kto zatrzymał naszych bohaterów, i czemu to zrobił?
Czy Chat Noir na pewno, powiedział Marinette całą prawdę, o swoim życiu?

Przepraszam, że tak krótko, lecz po prostu nie mam weny, i trochę to zjebałam. ;C
Obiecuje, że jutro dodam następną część, ale teraz trzymam Was w niepewności. ^^
OPOWIADANIE Z MARICHAT, W SOBOTĘ! 🙆

Zapraszam na opowiadanie mojej kuzynki, polecam, oki. ^^ 💝💝Natasiaxxx 💝💝

🐞 💝 Miłego czytania! 💝 🐈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro