Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~тwo~

W sobotę rano Minho zdążył obudzić już chyba kilka razy swoich rodziców. Co państwo Lee próbowali zasnąć, to ich jedyny syn zaraz stłukł talerz, kłapną drzwiami od lodówki , bądź przeklinał na pół domu. Zirytowany pan domu miał już zamiar pójść do syna i osobiście dać mu reprymendę, dlaczego akurat w weekend musi tak głośno zachowywać się. Wtedy, gdy miał wolne od pracy! Jednakże żona powstrzymała go od tego, trzymając ukochanego za ramię. Pani Lee doskonale rozumiała Minho. Przecież nie robił na złość im! Chciał tylko dopiąć przyjęcie dla swojego chłopaka na ostatni guzik!

Małżeństwo zdążyło już poznać Jisunga osobiście! Brunet przyszedł do nich na obiad i cóż... Trzeba było przyznać, że Han miał wielkie wejście! Przyniósł ładny bukiet czerwonych róż dla kobiety, bo w końcu musiał pokazać się rodzicom ukochanego z jak najlepszej strony prawda? Jednakże, gdy Sooyoung poprosiła, aby Jisung wsadził kwiaty do wazonu, tu zaczęły się schody. Niby proste zadanie. Wziąć z szafki szklany wazon w stokrotki, nalać do niego wody, wsadzić kwiaty i położyć je na stole. Początek był dobry! Gdy napełnił już naczynie zaczął iść szybko w kierunku jadalni. Nagle pod nogi wyszedł mu jeden z kotów należący właśnie do najmłodszego z rodziny Lee. Rudy kociak przebiegł pod nogami Hana, powodując jego potknięcie się. Efektem tego zdarzenia była woda z wazonu, która znalazła się na sukience, twarzy i włosach pani domu. Za każdym razem, gdy Minho chciał zawstydzić swojego ukochanego, przypominał mu pierwszy obiad ze swoimi rodzicami. Wiedział ile razy potem Jisung przepraszał Sooyoung za to!

Po kilku stłuczonych talerzach, Lee w końcu zrobił śniadanie. Nie był mistrzem kuchni co udowodnił dzisiaj, poruszając się po niej z niezwykłą gracją. Dlatego też postawił na zwykłe kukurydziane płatki z mlekiem. Jedząc swój posiłek zdążył napisać już do każdego z chłopaków, aby zorientować się jak wygląda sytuacja z bliska. Chan i Changbin załatwili alkohol już kilka dni temu. Czekali tylko, aż Felix i Seungmin spakują jedzenie do pojemników. Tak naprawdę byliby już spakowani, gdyby nie Kim, który znowu się spóźnił. Choć pobił rekord i przyszedł spóźniony tylko dziesięć minut! Minho zastanawiał się czy nie powinien dać mu jakiegoś orderu w nagrodę. Ten historyczny dzień trzeba uczcić i zapisać w kalendarzu! Hyunjin i Jeongin zgrywali ostatnie piosenki na laptopa. Głośnik pożyczyli od starszego brata Yanga. Czyli wszystko szło zgodnie z planem, który wcześniej napisał Lee i przedstawił reszcie. Ten dzień musi być udany! Jisung będzie wspominał go najlepiej na świecie!

Wziął telefon z blatu i spojrzał na godzinę. Zbliżała się dziewiąta. Musieli już wyjeżdżać, aby przedrzeć się przez całe miasto i wyjechać z niego. Oprócz tego potrzebowali czasu, aby ozdobić cały dom i choć trochę pozbyć się kurzu. Dlatego Minho oprócz swojej torby sportowej, zabrał również szczotkę i szufelkę. Nie weźmie odkurzacza, bo będzie zajmował dużo miejsca a jeszcze Jisung zacznie coś podejrzewać a tego by nie chcieli! Zostawił rodzicom krótki liścik na lodówce, że wyjeżdża na cały weekend za miasto z chłopakiem i przyjaciółmi. Do tego powiesił drugą kartkę. Napisał nagłówek: "Opieka nad dziećmi". Na szybko rozpisał dawkowanie jedzenia dla kotów oraz gdzie lubią być głaskane. W końcu chciał, aby zwierzęta miały jak najlepszą opiekę póki on nie wróci. Dopiero, gdy Pan Lee usłyszał trzask drzwi, odetchnął z ulgą i wrócił do spania. Oznaczało to, że Minho w końcu zlitował się i wyszedł z domu.

To właśnie młody Lee był kierowcą tej soboty. Pierwszy kurs jaki obrał był to dom rodziny Bang. Stamtąd odbierał Felixa, Chana, Changbina oraz wiecznie spóźnionego Seungmina. Gdy tylko zaparkował przed ich domem zamiast jak człowiek podejść do drzwi i zapukać, Minho postanowił po prostu użyć klaksonu. Nie nacisnął go jednak raz i nie zabrał dłoni. Cały czas trzymał ją na nim. Widział cała trójka pośpiesznie wybiega z domu, aby sąsiedzi nie zabili ich za to przypadkiem. Cały brunet, który nie przejmował się aż tak opinią innych ludzi. Widząc jak Seo podchodzi od strony kierowcy i chce otworzyć drzwi, Lee cicho się zaśmiał i pokręcił głową.

— Nie dla psa kiełbasa Seo. — Prychnął rozbawiony po czym wskazał na tylne siedzenia mini busa. — Dzisiaj loża specjalna z tyłu czeka na ciebie. — Mruknął, na co wsiadający do samochodu Chan, Felix oraz Seungmin wybuchli śmiechem. Spotkało ich jednak mordercze spojrzenie niższego chłopaka.

Gdy w końcu brunet łaskawie wsiadł do samochodu, mrucząc pod nosem wyzwiska skierowane w stronę kierowcy, ten mógł ruszyć. Minho doskonale znał dom należący do dwóch farbowanych blondynów. Nie raz przychodził do Chana, który pomagał mu z matematyką. Państwo Bang przeprowadzili się z Chrisem i Felixem z Australii do Korei, gdy starszy zaczynał liceum a młodszy był w połowie podstawówki. Doskonale wiedział od blondyna, że jego mama miała problemy, aby zajść w ciążę drugi raz. Dlatego zdecydowali się na adopcję. To właśnie tam wypatrzyli Felixa, który jak się później okazało był koreańczykiem. Małego wtedy jeszcze bruneta rodzice porzucili przed domem dziecka. Zupełnie jakby był nic nieznaczącym śmieciem. Chan od razu ucieszył się z brata, nawet jeśli był adoptowany. Był najlepszym starszym bratem. Pomagał Felixowi we wszystkim, zawsze go bronił i bawił się, gdy ten nie miał z kim. A gdy był wyśmiewany przez dzieci, starszy zabierał go na huśtawki i tam wygłupiali się. Potrafił nawet przyjść do szkoły i zrobić porządek z prześladowcami chłopaka. Byli bardzo przywiązani do siebie i gdyby było trzeba, byliby gotowi oddać życie za siebie nawzajem.

— Dlaczego nie mogę prowadzić tego cholernego samochodu? — Mruknął Seo nie odpuszczając tego tematu. Przecież był dobrym kierowcą! Dostał tylko kilka mandatów, ale wciąż miał prawo jazdy. To przecież bardzo dobry znak!

— Mogę kiedyś napisać ci rozprawkę na ten temat. Jednak prowadzę teraz, więc wymienię ci te powody. Po pierwsze chcemy dotrzeć żywi na miejsce, po drugie nie będę płacił za ciebie mandatu, po trzecie Chan zabiłby mnie, gdybyś dostał się za kółko. A po czwarte dzieci, ryby i Changbin głosu nie mają. — Wyjaśnił dość szybko z promiennym uśmiechem na ustach.

Niższy zacisnął dłoń w pięść. Ręka świeżbiła go, aby przyłożyć przyjacielowi. Jak można było tak wypowiadać się o umiejętnościach koreańczyka! Felix widząc, że jego chłopak zaczyna się denerwować złożył delikatny pocałunek na jego policzku i zaczął gładzić delikatnie jego plecy. Nie lubił, gdy Seo był zdenerwowany czy smutny. Zawsze starał się naprawić to na różne sposoby! Teraz jednak mógł jedynie przytulić go, co uczynił w owym momencie.

— Nie denerwuj się tak. Jak wrócimy to pojedziemy nad jezioro. Tam będziesz mógł poprowadzić sam. — Cicho się zaśmiał Lee kręcąc przy tym głową. Widząc uśmiech na twarzy ukochanego odetchnął z ulgą. Kochał oglądać ten uśmiech!

— Po moim trupie Seo. — Dodał od razu farbowany blondyn patrząc ostrzegawczo na przyjaciela. No tak... Chan był czasami zbyt opiekuńczy. Za bardzo chciał chronić Felixa. Bang uważał, że Felix jest zbyt delikatny i łatwo można go zranić. Dlatego obawiał się, gdy młodszy związał się z Changbinem. Jednak, gdy widział jak szczęśliwy jest, zmienił zdanie na ten temat. Choć wcześniej niższy miał sporą pogadankę o tym co czeka go, gdy jakkolwiek skrzywdzi adoptowanego chłopaka.

— Da się załatwić Channie. — Prychnął puszczając oczko w kierunku przyjaciela. Sam Felixa nawet zaśmiał się. Jednak już po chwili uspokoił falę rozbawienia, gdy zatrzymali się przed drugim przystankiem, którym okazał się dom Yanga.

Niebieskowłosy wraz z brunetem czekali już przed domem na chłopaków. Bez pytania wsiedli do samochodu, wcześniej wsadzając tam głośnik pożyczony od brata najmłodszego z paczki. Usiedli jeszcze z tyłu zapinając wcześniej pasy. Jeongin zdał raport z tego jaką muzykę przygotowali na laptopie. Minho skinął głową z delikatnym uśmiechem. To oznaczało, że był zadowolony z przebiegu owego dnia. Może będą to urodziny idealne? Miał taką nadzieję!

Gdy Changbin podjął kolejną próbę dyskusji z Minho na temat tego jak niedoceniane są jego umiejętności za kółkiem, Hyunjin spojrzał na młodszego. Yang obserwował domy za szybą na chwilę się zamyślając. Hwang obserwował jego twarz z bocznego profilu. Dalej był tak samo przystojny. Tak jak wtedy, gdy brunet zobaczył go pierwszy raz.

Ujrzał go przy automacie z napojami na pierwszym piętrze. Gdy Jeonginowi zapomniał zabrać reszty z automatu. Hwang kupujący po nim wodę, od razu zabrał drobne i oddał młodszemu. Gdy spojrzeli w swoje ciemne oczy, obydwaj wiedzieli, że to właśnie zauroczenie lub miłość. Choć żaden z nich nie wierzył w uczucie od pierwszego wejrzenia. To po prostu się stało. Oczywiście nikt nie zrobił kroku na przód. Obydwaj nie wiedzieli jak.

Hyunjin wspominając to, instynktownie złapał młodszego za dłoń i splótł ich palce razem. Oczywiście Yang to zauważył i ku zdziwieniu starszego, nie zabrał dłoni. Jedynie wzmocnił ten uścisk uśmiechając się sam do siebie. Mieli nadzieję, że nikt nie widział tego. Nie mieli ochoty na wysłuchiwanie żartów o swoich uczuciach. Gdy cała piątka rozmawiała z przodu. Oni siedzieli cicho trzymając się za dłonie i uśmiechając się delikatnie.

Lee zatrzymał się przed domem Jisunga. Tam nie użył klaksonu. Wyjął telefon i wybrał numer do młodszego. Poprosił, aby wyszedł przed domem i zabrał jakąś torbę sportową z ubraniami na dwa dni. Zdziwiony Han spakował pierwsze, lepsze ubrania i wyszedł z domu. Sam nie wiedział czego mógł spodziewać się po swoim chłopaku. Przywitał się z przyjaciółmi i usiadł z przodu obok ukochanego. Wcześniej obdarzył usta starszego delikatnym pocałunkiem. Na więcej musieli poczekać aż będą sami. Bez osobistej widowni!

— Z okazji twoich urodzin skarbie jedziemy w specjalne miejsce. Na miejscu dowiesz się wszystkiego. — Oznajmił krótko Minho ruszając już w stronę wylotu z miasta. Jisung obdarzył bruneta promiennym uśmiechem na ustach. Zaczął zastanawiać się co takiego przygotowali dla niego przyjaciele. Nie ważne co to będzie i tak ucieszy się!

Gdy wyjechali z miasta minęła godzina. Widząc najbliższą stację Minho odwrócił się na moment do tyłu i spojrzał na przyjaciół. Musiał wiedzieć czy powinien tam zajechać czy po prostu dotrzeć na miejsce bez żadnych postojów.

— Chcecie sikać albo coś jeść? Tutaj jest stacja możemy zatrzymać się na chwilę. — Oznajmił patrząc z uwagą na przyjaciół. Miał nadzieję, że nikt nie będzie potrzebował. Spytał tylko z grzeczności. Widząc jednak skinięcie głową Seungmina mruknął coś pod nosem. Wywrócił oczyma i zatrzymał samochód na owej stacji.

— Masz pięć minut Kim. Migusiem. — Powiedział krótko a widząc jak młodszy wybiega z samochodu cicho się zaśmiał. Mówił mu, aby nie pił tyle kawy! Jednak był ponoć mądrzejszy i nie posłuchał starszego! W tym czasie Changbin zdążył kupić dla siebie energetyka i wrócić do samochodu.

Lee widząc jak Seo wraca do samochodu od razu ruszył z miejsca. Byli w komplecie a przynajmniej tak mu się wydawało. Gdy byli około dwadzieścia minut drogi od stacji benzynowej, Chan zaczął opowiadać kolejną historię związaną z Felixem i jego przyjaciółmi. Ze śmiechu aż zamknął oczy i zaczął nawoływać Kima.

— To było świetne! Prawda Seungmin?  — Wymruczał rozbawiony. Nie słysząc odpowiedzi zmarszczył czoło i otworzył oczy.
— Seungmin?—  Zarejestrował jednak puste siedzenie obok siebie. Szybko przeliczył chłopaków. Gdy dwa razy wyszła mu liczba siedem, otworzył szerzej oczy.

— Minho zawracaj do cholery! Zostawiliśmy Seungmina na stacji!  — Oznajmił głośno, na co Lee przeklął pod nosem i zawrócił tak szybko jak mógł. Przecież młodszy mógł biec za samochodem i krzyczeć. Na pewno usłyszeliby go i zatrzymali się! W takim tempie to dotrą tam na wieczór. Może nie rozszarpie go do końca tego dnia.

Zatrzymał się na stacji znowu i wychylił przez okno. Posłał mordercze spojrzenie w stronę chłopaka na co ten wsiadł bez słowa do samochodu. Na początku Minho z cudem go polubił. Zrobił to tylko ze względu na swojego chłopaka. W końcu przyjaźnił się z Seungminem tak? Dlatego gdyby nie Jisung to brunet na pewno nie wracałby po młodszego. Kim szedłby na piechotę pod wskazany adres. Który wcześniej dostałby oczywiście w wiadomości od Minho.

Reszta drogi na szczęście minęła im w towarzystwie żartów, miłych rozmów i dobrym humorze. Dotarli na miejsce bez niepotrzebnych przygód. Dlatego Lee odetchnął z ulgą przejeżdżając przez gęsty las. Jeongin nie wyglądał jednak na zadowolonego. Wszystkie mięśnie młodszego spięły się, gdy tylko byli coraz bliżej domu. Hwang mimo wszystko nie puścił jego dłoni, jakby chciał dodać mu otuchy. Yang czuł, że to nie jest dobry pomysł. Ten dom nie był bezpieczny. Dom ani las. Powinni wyjechać póki mają szansę! Co dziwne Jisung sam zaczął odczuwać jakiś dziwny chłód. Owszem była to jesień. Jednak dopiero jej początek! A mimo to jego ciało zatrzęsło się przez nagłe zimno. Co dziwne tylko Han miał te dreszcze. No i jakieś dziwne przeczucia, że nie powinni tu być...

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro