Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

xxiii. poczucie winy


rozdział dwudziesty trzeci
abby


                Nuda. Wielokrotnie to powtarzałam i nie miałam zamiaru przestać — ludzie byli nudni. Przesiedziałam cały obiad dzięki sarkastycznym uwagom oraz wywracaniem oczami. Nasz tata był w domu, słuchając pracy zaliczeniowej Virginii, która była zupełnie nie na temat. Ja słyszałam ją już wcześniej, kiedy to czytała ją naszej mamie.

– Hej, Abby... – Nagle zamilkłam, zauważając płaczącą dziewczynę. – Wszystko dobrze?

Abby pociągnęła nosem.

– Nie. Wiem, że jest późno, ale pozostali ignorowali wiadomości ode mnie.

Było mi jej szkoda, choć nie byłyśmy ze sobą zbyt blisko. W końcu najbliżej siebie byłyśmy podczas naszej bójki oraz pocałunku.

– To nic. Chcesz porozmawiać? – Odsunęłam sobie krzesło i usiadłam obok.

– Naprawdę? – W odpowiedzi kiwnęłam głową. – Po prostu mam problemy w domu, ale kiedy próbuję z kimś o tym porozmawiać, wszyscy mają to gdzieś. Tak jest, odkąd tylko Ginny przyjechała.

– Opowiedz mi. To znaczy, jeśli tylko chcesz. – Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, jak to było, kiedy ktoś cię ignorował.

– Moi rodzice ciągle się kłócą i to odbija się na mnie, a moi przyjaciele nie mają dla mnie czasu. Czuję się, jakbym nie mogła oddychać. – Abby przeczesała dłonią swoje rude włosy, a po jej policzku popłynęła łza.

– Rozumiem. Zupełnie jakby zawsze mieli jakąś wymówkę – mruknęłam, podając jej chusteczkę.

– Po prostu... To zabrzmi okropnie, ale chciałabym, żeby moi rodzice się rozwiedli. Ich związek nie ma żadnej przyszłości, a jedynie obciąża nas wszystkich mentalnie.

– To nie brzmi okropnie. Ja czasem chciałabym, żeby moi rodzice przestali próbować. Ciągle do siebie wracają i to nigdy nie kończy się dobrze.

Obserwowałam, jak Abby ociera swoje policzki, które po chwili ponownie stały się mokre.

– Mam też wrażenie, że mój tata kocha Ginny bardziej niż mnie. Za każdym razem dostaję od niego dokładnie ten sam plakat, a on nawet tego nie zauważył. – Przygryzłam dolną wargę. – Najzabawniejsze jest to, że nawet nie interesuję się nauką per se... Przepraszam, nie chciałam się żalić.

Ekran telefonu Abby się rozświetlił.

– T-to nic. Właściwie to poczułam się trochę lepiej. – Rudowłosa w końcu przeczytała powiadomienia z ich czatu grupowego. – W-właściwie to muszę już lecieć. Dzięki, że ze mną pogadałaś.

– Okej, to...

Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ wybiegła z kawiarni.

──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Weszłam do kuchni, a tuż za mną podążali mój tata i siostra. Georgia siedziała na blacie ze skrzywioną miną.

– Ginny, idź na górę – nakazała. Tata szerzej otworzył oczy, widocznie skonfundowany.

– Co? Ale...

– Virginia...

Po tych słowach zniknęła. Popatrzyłam na rodziców, bojąc się tego, co miało zaraz nadejść.

– Gdzie byliście? – spytała z uśmiechem kobieta i upiła łyk swojego wina. Wolną dłonią zakręciła pasemko włosów na palcu.

Przygryzłam wargę.

– Siedziałam z Abby. Znasz ją, prawda? To koleżanka Ginny. A co tam...? – Ucichłam, obawiając się nawiązać z nią kontakt wzrokowy.

Byłam przerażona. Mogła znaleźć mój zapas trawki albo pamiętnik... Nie, mama by mi tego nie zrobiła.

– Hm, nie wydaje mi się. Kiedy zanosiłam pranie do twojego pokoju, Marcus siedział na łóżku. I kto by pomyślał, trzymał to. – Georgia za pomocą palca wskazującego uniosła moje majtki, którymi następnie we mnie rzuciła. – Chcesz mi o czymś powiedzieć? Może skąd je miał?

– Um... Pożyczyłam je Maxine... Pewnie kazała mu je oddać – wyjąkałam, czując się jak sarna w świetle reflektorów. Potrafiłam okłamywać każdego, jednak nie własną matkę. W końcu to on niej nauczyłam się wszystkich sztuczek.

– Nie rób ze mnie idiotki. Od kiedy to trwa?

Kątem oka zauważyłam zszokowaną minę taty.

– Odkąd się tu przeprowadziliśmy... Ale to zakończyłam.

Mama odłożyła lampkę z winem.

– Czy Brodie o tym wie? Bo z tego, co widziałam tydzień temu, to chyba niekoniecznie. – Georgia pokręciła głową, podczas gdy ja bawiłam się włosami, zbyt bojąc się odpowiedzieć.

– Nie, Brodie o tym nie wie, ale to nie twoja sprawa.

Kobieta przechyliła głowę na bok, a tata uniósł brew.

– To moja sprawa, dopóki mieszkasz pod moim dachem. Marcus nie jest odpowiednim chłopakiem dla ciebie. Znam takich typów jak on. – Wymowne spojrzała na Ziona.

– Ja i Marcus jesteśmy już tylko przyjaciółki, a jeśli to ci nie odpowiada, to musisz się z tym pogodzić.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro