Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

x. pan burmistrz


rozdział dziesiąty
chłopak od golfa


                Na zewnątrz było gorąco jak w piekarniku, miałam związane włosy, cała się pociłam, a jakiś biały facet uśmiechał się do mojej mamy. W tamtej chwili znienawidziłam moje życie.

– Czemu muszę tu siedzieć? – jęknęła Ginny, podczas gdy Georgia przymierzała się do uderzenia w piłeczkę.

– Masz szlaban za twój niedoszły występek – odparła nonszalancko mama. Ja w tym czasie pomagałam Austinowi zawiązać sznurówki w butach.

– Dallas dosłownie złamała jej nos! Teraz nosi gips na nosie, a tylko ja mam szlaban?!

– Nie mieszaj mnie to. Gdybym ja tego nie zrobiła, to kto? I nie zapominaj, że przez najbliższy miesiąc sprzątam pokoje was wszystkich.

Ginny przewróciła oczami.

– I jesteśmy tutaj, żeby rodzinnie spędzić czas. Kocham was, a Austin potrzebuje się rozerwać. – Georgia z uśmiechem uścisnęła nas wszystkich. – Wybierzcie swoje ulubione.

Włożyłam sobie okulary na głowę, po czym podeszłam do chłopaka trzymającego torbę. Słońce mocno zaświeciło.

– Hej, mogę kij? – poprosiłam uprzejmie, zwracając na siebie jego uwagę.

– Jaki?

Popatrzyłam na niego zaskoczona.

– Długi?

W odpowiedzi się zaśmiał, a następnie podał mi kij, delikatnie ocierając swoją dłonią o tę moją.

– Um, dzięki. Ten będzie dobry... Prawda?

Nie miałam pojęcia, jak gra się w golfa.

– Tak, inaczej by mnie zwolnili. – Parsknął śmiechem, odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.

Wtedy usłyszałam, jak ktoś mnie woła, dlatego szybko się odwróciłam.

– Hej, cukiereczku, kim jest twój kolega? – Mama z uśmiechem wyciągnęła do niego rękę.

– Nie wiem...

– Dzień dobry, nazywam się Jake.

Nawet go nie znałam, a mama robiła mi straszny wstyd.

– Wyglądasz znajomo. Bywasz może w biurze burmistrza? – dopytała. Próbowałam od nich odejść, lecz kobieta pociągnęła mnie za ramię.

– Tak, proszę pani, mój wujek tam pracuje.

I to dlatego nie powiem mamie o Marcusie. Tylko popatrzcie na to, co się działo.

– Chwila, Nick to twój wujek? – Na jej usta wkradł się uśmiech.

– Okej, już wystarczy. Chodź, mamo. – Pociągnęłam ją za rękę.

– No dobra, już idę.

– Przepraszam za nią – rzuciłam jeszcze przez ramię.

Jake odwzajemnił mój uśmiech, po czym spuścił głowę.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Kilkukrotnie zapukałam, nim weszłam do klasy. Była ona wypełniona dzieciakami o różnych odcieniach karnacji, którzy siedzieli w kółku.

– Hej – zawołała Bracia, przez co wszyscy popatrzyli w stronę drzwi.

Nie powinnam była tam przychodzić, ale było już za późno, bo mnie widzieli.

– Um, przyszłam na spotkanie... – Niepewnie przystanęłam w drzwiach, a Bracia uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co trochę ukoiło moje nerwy.

– Tak, wejdź. Słuchajcie, to jest Dallas. – Gestem dłoni wskazała na miejsce w kółku, dlatego niepewnie je zajęłam. – Dzisiaj będziemy rozmawiać o różnicach różnych kultur i naszych doświadczeniach z rasizmem. Dallas, zwykle kolejność idzie według wskazówek zegara.

Mówiąc to, podała innej ciemnoskórej dziewczynie jakiś patyk. Nastolatka zaczęła opowiadać o tym, jak nauczyciel przyczepił się do jej ubrań, mimo że inna uczennica o jaśniejszym kolorze skóry była ubrana tak samo, a tylko ona miała z tego powodu problemy.

Złoty patyk wędrował wokół, każdy miał coś do powiedzenia na temat różnic kulturowych. Zasady co do ubioru, podział, spojrzenia i fakt, że w całej szkole było zaledwie kilka ciemnoskórych dziewczyn.

– Chcesz coś powiedzieć? – zapytała jakaś dziewczyna. Kiedy rozejrzałam się po pomieszczeniu, uświadomiłam sobie, że wszyscy na mnie patrzą.

– Och, um, policjant patrzył na mnie i moją siostrę spod byka, dopóki nasza mama nie przyszła – przyznałam, kładąc dłoń na karku.

Następnie podałam patyk chłopakowi siedzącemu obok, a gdy mamroty ustały, on zabrał głos. Nie czułam się, jakby to było miejsce. Nigdy nie doświadczyłam jawnego rasizmu. Może liczył się ten incydent z kasjerką, ale nikt nigdy dziwnie na mnie nie patrzył ani nie wyzywał.

Przez resztę spotkania rozmawialiśmy o pewności siebie, różnorodności w szkole i nie tylko. Minęło kilka godzin i szczerze mówiąc, naprawdę mi się tam spodobało.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro