Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

vi. małpie zachowanie


rozdział szósty
obściskiwanie się



                – Dzięki, mamo.

Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się w stronę swojej szafy, zdejmując z siebie koszulkę oraz rozpinając stanik.

– Kurwa! – krzyknęłam nagle, zasłaniając swoją nagą klatkę piersiową. – Co ty odpierdalasz, Marcus?!

– Cholera, wybacz. Zasłonię oczy. – Chłopak całkowicie odwrócił się w stronę okna.

– Co w ogóle robisz w moim pokoju? – Zniżyłam ton głosu i jednocześnie narzuciłam na siebie jakąś koszulkę.

– A więc to twój pokój... – Rozejrzał się dookoła. – Nie pasuje do siebie. Wyglądasz na typ dziewczyny, która woli złoto czy coś.

– Tak, to mój pokój, Marcus. Lubię różowy. A teraz powiedz mi, co do cholery robisz w moim pokoju – poleciłam, zerkając na ekran telefonu. – O dwudziestej pierwszej.

– Podoba ci się? – Zignorował moje pytanie. Mówiąc to, podniósł jedną z ramek na zdjęcia.

– Kto?

– Brodie.

– Jakie to ma znaczenie? – Zniżyłam głos do szeptu, gdyż pokój mojej siostry był tuż obok. – Tak, podoba mi się. A teraz ty odpowiedz na moje pytanie.

Szczerze mówiąc, raczej nie użyłabym słowa „podoba mi się", ale w końcu zgodziłam się pójść z nim na kolejną randkę.

– Okej, no dobra. – Podniósł palcem mój podbródek.

– No co? W końcu jestem tylko głupią przyjaciółką Maxine, pamiętasz? – Szybko się od niego odsunęłam. – Kurwa, kto wdrapuje się przez okno? Nie jestem Roszpunką, a ty nie jesteś Flynnem Riderem.

Wtedy jego usta zderzyły się z moimi. Delikatnie ujął moją twarz w dłonie. W odróżnieniu od naszego pierwszego pocałunku ten był spokojny i pełen namiętności, a dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy chłopak się ode mnie odsunął i poprowadził na łóżko.

Niszczycielka związków.

Nie, nawet nie byłam pewna, czy są razem. Nie obchodziło mnie nawet to, że on pocałował mnie pierwszy. Poza tym jego dziewczyna nie musiała o tym wiedzieć.

– Chwila, co my robimy? – Delikatnie go od siebie odepchnęłam.

– Cholera, wybacz. Po prostu wiem, że byłaś dzisiaj na tej randce, a Maxine ciągle mówiła o tym, jak bardzo do siebie pasujecie i...

– I? – ponagliłam go.

Nie przerwał naszego kontaktu wzrokowego, wywołując u mnie rumieniec.

– Nie mogę przestać o tobie myśleć.

To była jedna z najbardziej uroczych rzeczy, jakie w życiu usłyszałam, dlatego go pocałowałam. W moim brzuchu zaczęło fruwać stado motyli, które rozszalało się jeszcze bardziej, gdy chłopak wsunął rękę pod moją koszulkę.

Marcus ułożył dłonie na mojej talii i posadził mnie sobie na kolanach. Nasze biodra o siebie uderzały, a pocałunki stawały się coraz szybsze oraz bardziej niechlujne.

Naprawdę jestem niszczycielką związków.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro