ix. błędy
rozdział dziewiąty
okna
Nigdy w życiu nie musiałam pracować, lecz mama stwierdziła, że trochę obowiązków by mi się przydało, także prawdopodobnie będę zmuszona znaleźć sobie miejsce zatrudnienia. Nie miałam innego wyboru i z jakiegoś powodu to niesamowicie mną wstrząsnęło.
Sama nie wiedziała, co dokładnie czułam i to denerwowało mnie najbardziej. Z jednej strony miałam ochotę obciąć włosy, a z drugiej miałam ochotę wyłącznie płakać nad opakowaniem lodów.
Weszłam do mojego pokoju, a moim oczom ukazał się siedzący na łóżku wysoki chłopak o ciemnych włosach. Gdy tylko mnie ujrzał, na jego ustach od razu pojawił się uśmiech. Szybko zamknęłam za sobą drzwi, przez co kąciki jego ust opadły.
– Co robisz w moim pokoju? A gdyby moja mama tu weszła?
Przeczesał dłonią włosy, nim odpowiedział.
– Nikomu nie powiedziałaś?
– A niby komu miałabym, siostrze? – dopytała, po czym na chwilę zamilkła. – Skoro już mowa o mojej siostrze, co jej powiedziałeś?
Marcus przygryzł dolną wargę i zaczął iść w moją stronę.
– Nic. Tylko przyszedłem przeprosić.
Z każdym jego krokiem naprzód, ja się cofałam.
– To przeproś i się wynoś. – Włożyłam dłonie do kieszeni, nie okazując przy tym żadnych emocji, mimo że wręcz buzowały one w moich żyłach.
– Co się stało? – zapytał. – Wydajesz się bardziej, nie wiem, wredna?
Łzy powoli zaczęły płynąć po moich policzkach, dlatego szybko zasłoniłam je rękami.
– Kurwa, nie wiem, okej? Chyba będę musiała znaleźć sobie pracę, rozumiesz?
Skołowany chłopak najwidoczniej nie miał pojęcia, co powinien zrobić, dlatego jedynie rozchylił ramiona, a ja od razu się w niego wtuliłam.
Jego dłoń spoczęła na moim karku, delikatnie trzymał mnie blisko siebie, aż w końcu lekko się odsunęliśmy, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Wtem brunet się pochylił. Nasze usta się ze sobą zetknęły, a ten pocałunek w niczym nie przypominał tego z ubiegłej nocy. Był dość niechlujny, zupełnie jakbyśmy byli jakimiś zwierzętami, lecz był na tyle odurzający, bym zapragnęła więcej.
– Kochanie! – Nagle głos mojej mamy rozległ się zza drzwi, dlatego szybko się od siebie oderwaliśmy. Pospiesznie gestem rąk nakazałam chłopakowi ukryć się w szafie. – Wchodzę, więc jeśli nie jesteś ubrana, to się pospiesz.
Jej głos był coraz głośniejszy, dlatego wyszłam jej naprzeciw i otworzyłam drzwi z szerokim uśmiechem.
– Dzięki. – Uśmiech nie znikał z mojej twarzy, kiedy mama weszła do środka z miską pełną prania. Następnie zaczęła się rozglądać, zupełnie jakby czegoś szukała.
– Wszystko dobrze? Słyszałam, jak mówisz sama do siebie – skomentowała, idąc w stronę szafy. Szybko zabrałam jej z rąk miskę.
– Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. Ja się tym zajmę.
– Och, okej. Niedługo będzie obiad.
Georgia jeszcze po raz ostatni zeskanowała wzrokiem pokój, zatrzymując się na drzwiach do szafy, aż w końcu przeniosła uwagę na mnie.
– Dobra, dzięki – odpowiedziałam pospiesznie.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, szafa została otworzona.
– Masz strasznie dużo ubrań. – Marcus z uśmiechem zamknął za sobą drzwi.
– Proszę, idź sobie.
– Czemu?
– Bo nie powinniśmy. Masz dziewczynę.
– Ona nie jest moją dziewczyną – przyznał nonszalancko, podnosząc z mojego biurka książkę.
– Spotykasz się z nią, jedno było. Wynoś się.
– Mówiłaś coś innego, gdy byłaś pode mną.
Ostrożnie odłożył lekturę, po czym stanął bezpośrednio przede mną.
– Och, czyli mam jej powiedzieć?
Jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły, a on zaczął iść stronę okna.
– I przestań wchodzić tu przed okno, ty świrze.
Było mi wstyd za siebie, jakżeby inaczej. Nie robiłam nic aż tak lekkomyślnego od zeszłego roku, a teraz miałam szesnaście lat i spotykałam się po kryjomu z czyimś chłopakiem. A raczej „kumplem", jak to on uważa.
Choć bardzo nie chciałam tego przyznać, Marcus Baker był jak narkotyk, a ja byłam uzależniona.
Antykoncepcja awaryjna z kolei wywoływała całą mieszankę emocji. Nieustannie myślałam o tym, co zrobiłam, dlaczego i jaką okropną osobą byłam. Mimo że wcale się za nią nie uważałam.
W tym krzywym zwierciadle to ja byłam winna.
──────⊹⊱✫⊰⊹──────
Dwie dziewczyny chichotały po drugiej stronie korytarza, podczas gdy ja próbowałam porozmawiać ze swoją siostrą, która jednak nie odrywała od nich wzroku.
– Ginny, im dłużej będziesz się gapić, tym trudniej będzie ci zapomnieć. – Kilkukrotnie pomachałam jej dłonią przed twarzą.
– Przymknij się – warknęła, na co w obronnym geście uniosłam dłonie.
– Dobra, potworku, chciałam tylko pomóc.
– Ty też nie radzisz sobie najlepiej. Napadłaś na jedną z nich. – Ginny trzasnęła drzwiczkami swojej szafki, a zanim zdążyłam odpowiedzieć, nasza uwaga padła na dziewczynę twerkującą na środku korytarza.
– Dostałam główną rolę! – wołała nieustannie Maxine podczas swojego tańca, a następnie do nas podbiegła i na mnie wskoczyła.
– Maxine – wyjąkałam. – Proszę, puść mnie.
Dziewczyna szybko wypuściła mnie ze swoich ramion i się uśmiechnęła.
– Sorki. Ale dostałam główną rolę!
– To cudownie, Max. – Ginny ją uścisnęła.
Byłyśmy na tyle głośno, że zwróciłyśmy uwagę Abby i Norah. Moja siostra się odwróciła, ale szybko została przekręcona twarzą do nich.
– Nie patrzcie na nich, jesteśmy złe. – Prychnęła, gdy zaczęły iść korytarzem.
– Brodie mówił, że idziecie razem na nocowanie drugoklasistów?
– Nie przypominam sobie, żebym się zgodziła. – Zaskoczona uniosłam brwi. Nie rozmawiałam z nim od czasu naszej „randki".
– Czyli cię zaprosił. Powinnaś z nim pójść. Nie rozmawiasz z nikim, oprócz nas, poszerz grono znajomych – poleciła mi Maxine, a Ginny jej przytaknęła.
– Wcale nie. Poznałam taką dziewczynę, Bracię, wydaje się miła – odparłam szybko. I poznałam twojego brata, ale lepiej o nim nie mówmy.
– O wilku mowa. – Max szeroko się uśmiechnęła, gdy Bracia stanęła tuż obok nas.
– Hej Dallas, przyjdziesz na zajęcia z przywództwa?
Skrzywiłam się, nim zaczęłam mówić.
– Tak, jasne. Wpadnę.
W sumie to nie miałam żadnych planów, więc czemu by nie?
Bracia posłała nam uśmiech.
– Twoja pierwsza koleżanka, jestem dumna. – Ginny szeroko się uśmiechnęła.
──────⊹⊱✫⊰⊹──────
moja obsesja na punkcie marcusa wróciła, także wracam też do tej książki <333
bo tak trochę o niej zapomniałam, sorki kochani
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro