Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ix. błędy


rozdział dziewiąty
okna



                Nigdy w życiu nie musiałam pracować, lecz mama stwierdziła, że trochę obowiązków by mi się przydało, także prawdopodobnie będę zmuszona znaleźć sobie miejsce zatrudnienia. Nie miałam innego wyboru i z jakiegoś powodu to niesamowicie mną wstrząsnęło.

Sama nie wiedziała, co dokładnie czułam i to denerwowało mnie najbardziej. Z jednej strony miałam ochotę obciąć włosy, a z drugiej miałam ochotę wyłącznie płakać nad opakowaniem lodów.

Weszłam do mojego pokoju, a moim oczom ukazał się siedzący na łóżku wysoki chłopak o ciemnych włosach. Gdy tylko mnie ujrzał, na jego ustach od razu pojawił się uśmiech. Szybko zamknęłam za sobą drzwi, przez co kąciki jego ust opadły.

– Co robisz w moim pokoju? A gdyby moja mama tu weszła?

Przeczesał dłonią włosy, nim odpowiedział.

– Nikomu nie powiedziałaś?

– A niby komu miałabym, siostrze? – dopytała, po czym na chwilę zamilkła. – Skoro już mowa o mojej siostrze, co jej powiedziałeś?

Marcus przygryzł dolną wargę i zaczął iść w moją stronę.

– Nic. Tylko przyszedłem przeprosić.

Z każdym jego krokiem naprzód, ja się cofałam.

– To przeproś i się wynoś. – Włożyłam dłonie do kieszeni, nie okazując przy tym żadnych emocji, mimo że wręcz buzowały one w moich żyłach.

– Co się stało? – zapytał. – Wydajesz się bardziej, nie wiem, wredna?

Łzy powoli zaczęły płynąć po moich policzkach, dlatego szybko zasłoniłam je rękami.

– Kurwa, nie wiem, okej? Chyba będę musiała znaleźć sobie pracę, rozumiesz?

Skołowany chłopak najwidoczniej nie miał pojęcia, co powinien zrobić, dlatego jedynie rozchylił ramiona, a ja od razu się w niego wtuliłam.

Jego dłoń spoczęła na moim karku, delikatnie trzymał mnie blisko siebie, aż w końcu lekko się odsunęliśmy, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Wtem brunet się pochylił. Nasze usta się ze sobą zetknęły, a ten pocałunek w niczym nie przypominał tego z ubiegłej nocy. Był dość niechlujny, zupełnie jakbyśmy byli jakimiś zwierzętami, lecz był na tyle odurzający, bym zapragnęła więcej.

– Kochanie! – Nagle głos mojej mamy rozległ się zza drzwi, dlatego szybko się od siebie oderwaliśmy. Pospiesznie gestem rąk nakazałam chłopakowi ukryć się w szafie. – Wchodzę, więc jeśli nie jesteś ubrana, to się pospiesz.

Jej głos był coraz głośniejszy, dlatego wyszłam jej naprzeciw i otworzyłam drzwi z szerokim uśmiechem.

– Dzięki. – Uśmiech nie znikał z mojej twarzy, kiedy mama weszła do środka z miską pełną prania. Następnie zaczęła się rozglądać, zupełnie jakby czegoś szukała.

– Wszystko dobrze? Słyszałam, jak mówisz sama do siebie – skomentowała, idąc w stronę szafy. Szybko zabrałam jej z rąk miskę.

– Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. Ja się tym zajmę.

– Och, okej. Niedługo będzie obiad.

Georgia jeszcze po raz ostatni zeskanowała wzrokiem pokój, zatrzymując się na drzwiach do szafy, aż w końcu przeniosła uwagę na mnie.

– Dobra, dzięki – odpowiedziałam pospiesznie.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, szafa została otworzona.

– Masz strasznie dużo ubrań. – Marcus z uśmiechem zamknął za sobą drzwi.

– Proszę, idź sobie.

– Czemu?

– Bo nie powinniśmy. Masz dziewczynę.

– Ona nie jest moją dziewczyną – przyznał nonszalancko, podnosząc z mojego biurka książkę.

– Spotykasz się z nią, jedno było. Wynoś się.

– Mówiłaś coś innego, gdy byłaś pode mną.

Ostrożnie odłożył lekturę, po czym stanął bezpośrednio przede mną.

– Och, czyli mam jej powiedzieć?

Jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły, a on zaczął iść stronę okna.

– I przestań wchodzić tu przed okno, ty świrze.

Było mi wstyd za siebie, jakżeby inaczej. Nie robiłam nic aż tak lekkomyślnego od zeszłego roku, a teraz miałam szesnaście lat i spotykałam się po kryjomu z czyimś chłopakiem. A raczej „kumplem", jak to on uważa.

Choć bardzo nie chciałam tego przyznać, Marcus Baker był jak narkotyk, a ja byłam uzależniona.

Antykoncepcja awaryjna z kolei wywoływała całą mieszankę emocji. Nieustannie myślałam o tym, co zrobiłam, dlaczego i jaką okropną osobą byłam. Mimo że wcale się za nią nie uważałam.

W tym krzywym zwierciadle to ja byłam winna.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



               Dwie dziewczyny chichotały po drugiej stronie korytarza, podczas gdy ja próbowałam porozmawiać ze swoją siostrą, która jednak nie odrywała od nich wzroku.

– Ginny, im dłużej będziesz się gapić, tym trudniej będzie ci zapomnieć. – Kilkukrotnie pomachałam jej dłonią przed twarzą.

– Przymknij się – warknęła, na co w obronnym geście uniosłam dłonie.

– Dobra, potworku, chciałam tylko pomóc.

– Ty też nie radzisz sobie najlepiej. Napadłaś na jedną z nich. – Ginny trzasnęła drzwiczkami swojej szafki, a zanim zdążyłam odpowiedzieć, nasza uwaga padła na dziewczynę twerkującą na środku korytarza.

– Dostałam główną rolę! – wołała nieustannie Maxine podczas swojego tańca, a następnie do nas podbiegła i na mnie wskoczyła.

– Maxine – wyjąkałam. – Proszę, puść mnie.

Dziewczyna szybko wypuściła mnie ze swoich ramion i się uśmiechnęła.

– Sorki. Ale dostałam główną rolę!

– To cudownie, Max. – Ginny ją uścisnęła.

Byłyśmy na tyle głośno, że zwróciłyśmy uwagę Abby i Norah. Moja siostra się odwróciła, ale szybko została przekręcona twarzą do nich.

– Nie patrzcie na nich, jesteśmy złe. – Prychnęła, gdy zaczęły iść korytarzem.

– Brodie mówił, że idziecie razem na nocowanie drugoklasistów?

– Nie przypominam sobie, żebym się zgodziła. – Zaskoczona uniosłam brwi. Nie rozmawiałam z nim od czasu naszej „randki".

– Czyli cię zaprosił. Powinnaś z nim pójść. Nie rozmawiasz z nikim, oprócz nas, poszerz grono znajomych – poleciła mi Maxine, a Ginny jej przytaknęła.

– Wcale nie. Poznałam taką dziewczynę, Bracię, wydaje się miła – odparłam szybko. I poznałam twojego brata, ale lepiej o nim nie mówmy.

– O wilku mowa. – Max szeroko się uśmiechnęła, gdy Bracia stanęła tuż obok nas.

– Hej Dallas, przyjdziesz na zajęcia z przywództwa?

Skrzywiłam się, nim zaczęłam mówić.

– Tak, jasne. Wpadnę.

W sumie to nie miałam żadnych planów, więc czemu by nie?

Bracia posłała nam uśmiech.

– Twoja pierwsza koleżanka, jestem dumna. – Ginny szeroko się uśmiechnęła.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



moja obsesja na punkcie marcusa wróciła, także wracam też do tej książki <333

bo tak trochę o niej zapomniałam, sorki kochani

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro