Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23 - Prison Cell part 2


Jeongguk pov.

Wpadłem zdyszany na komisariat przez maraton, jaki sobie urządziłem z parkingu. Yoongi dobiegł do mnie dopiero po dwóch minutach, kiedy zamaskowany właśnie wpłacałem kaucję wyznaczoną za Jimina.

-Tylko jeden z panów może wejść, by odebrać pana Parka. – Wymieniliśmy z Yoongim porozumiewawcze spojrzenia, ale kiedy już miałem wchodzić w odpowiednie drzwi, zatrzymałem się.

-Yoongi, on chyba nie chce mnie widzieć...

-Idź i nie pierdol głupot. Każdy by chciał w takim momencie zobaczyć osobę, która przyprawia go o miłosną palpitację serca. – Uśmiechnąłem się do niego, ale kim bym był, ja wielki Jungkook, gdybym tego jakoś nie skomentował...

-Potrafisz być wulgarny i romantyczny w jednym zdaniu, to się nazywa talent. – Widząc wyraz twarzy Yoongiego zaśmiałem się i popędziłem odebrać Jimina.

-Proszę wejść i zanim załatwię formalności może pan zamienić z panem Parkiem kilka słów. – Kiwnąłem głową i pewnie wszedłem do pomieszczenia.

-Zabije cię! – Nagle krzyknąłem, widząc kulącego się Jimina w kącie, a koło niego tego skurwiela, odpinającego rozporek.

Nie zastanawiając się ani chwili, wpadłem do otwartej celi i złapałem za szmaty tego sukinsyna, rzucając go na drugi koniec. Nie wiem skąd w tym momencie wzięło się we mnie tyle siły, ale chciałem go mocno uszkodzić. Na moje szczęście, a raczej nieszczęście wpadli do pomieszczenia inni policjanci.

-Sehun widzieliśmy wszystko, kamery cię nagrały, jak mogłeś przynieść taki wstyd policji!

Wykrzykiwali jakieś mało istotne dla mnie rzeczy do tego gnoja, który już w tym momencie wiem, że nie będzie miał życia.

Teraz ważny był dla mnie przestraszony Jimin, do którego bez zastanowienia natychmiast podszedłem i nie zważając na nic zamknąłem w swoich ramionach.

W tym momencie wiedziałem, że nic już nie może mi przeszkodzić, by w końcu wyznać swoje uczucia i to jak najszybciej.

Moje serce cierpi w tym momencie, zapewne tak samo jak Jimina.

Bo jesteśmy jednością.

-Ciii kochanie, już nic ci nie grozi, nie bój się. – Szeptałem, obejmując go mocniej i całując po blond włoskach.

-Jeonggukie...

-Myślę, że powinni państwo już pojechać do domu. Rozumiem, że oskarżenie zostanie wniesione, bo jako policjant wstydzę się za tego... W każdym razie proszę zabrać pana Parka z komisariatu.

-Tak zrobię. – Odpowiedziałem, nadal trzymając Jimina, który zaciskał w pięści moją koszulkę czym prędzej wyszedłem z tego cholernego miejsca.

-Jimin! – Yoongi od razu do nas podbiegł z wyrazem ulgi.

-Co wam tak długo zajęło? Jimin wszystko w porządku? – Widząc stan, w jakim jest chłopak nieco jego radość opadła.

-Powiedzmy, że zdarzył się pewien incydent, a Jiminnie jest po prostu trochę w szoku po tym wszystkim. Jedźmy już do domu. – Powiedziałem, zaraz kierując się do wyjścia, nadal trzymając Jimina przy sobie.

Podjechaliśmy pod dom Jimina, który został odremontowany, więc chłopak tutaj wrócił.

Wysiedliśmy wszyscy razem, a ja będąc pewnym, że w tym momencie na pewno nie zostawię mniejszego kroczyłem koło niego wytrwale, aż do samych drzwi.

-Yoongi, mógłbyś dzisiaj spać u mnie? – Właśnie poczułem się jakbym dostał z liścia centralnie w twarz.

Yoongi zerkał zdziwiony na mnie i na Jimin naprzemiennie. Spuściłem tylko zraniony głowę, by dać mu do zrozumienia, że skoro ja nie mogę z nim zostać, to chociaż dam mu, to zrobić.

-Zostanę z tobą Jimin, skoro tego chcesz...

-To... Cześć. – Powiedziałem, odwracając się i zaczynając odchodzić.

-Jeongguk! – Usłyszałem swoje imię wypowiedziane przez tak dobrze znane mi usta.

Zatrzymałem się i odwróciłem, spodziewając najgorszego, ale okazało się, że jednak potrafi mnie jeszcze zaskoczyć.

-Yoongi masz tutaj kluczę. Proszę, zaczekaj na mnie w mieszkaniu. – Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem i zniknął w drzwiach.

Jimin podszedł do mnie, unikając mojego wzroku, więc szykowałem się na jakiś cios, jeśli nie fizyczny, to na pewno słowny.

-Jeongguk... Dziękuję. – Wspiął się na palce i czule ucałował mój policzek, na co moje serce uniosło się w nadziei, która nie mogła mnie już opuścić.

-Nie masz za co, zrobiłbym dla ciebie wszystko. – Wyszeptałem, będąc zarazem przerażony prawdziwością tych słów. Płynęły one prosto z mojego serca, które rwało się do tego kruchego chłopaka.

W końcu piękne brązowe oczy uniosły się, natychmiast odnajdując te moje czarne.

-Jeonggukie zadzwonisz do mnie jutro? – Zapytał, a ja właściwie nie wiedziałem czy się na niego rzucić, czy... No właściwie nie wiem, ale na pewno bym przesadził.

-Tak, zapytam jak się czujesz.

-...Nie o to chodzi, ale posłuchaj... Nie poprosiłem cię byś ze mną został, bo bardzo chce z tobą porozmawiać, a naprawdę dzisiaj już nie mam siły.

-Dobrze, przecież nie mogę ci nic powiedzieć, skoro chcesz, by to Yoongi był przy tobie.

-Nie przy mnie, tylko w moim mieszkaniu. Nie chce być po prostu sam, bo się boje i...

W tej chwili blondwłosy zbliżył się do mojego ucha i wymruczał...

-I tak będę dzisiaj spał na kanapie, nie bądź zazdrosny.

Zanim zdążyłem go złapać, lub chociaż coś odpowiedzieć to jego już nie było.

Co nie zmienia faktu, że zaraz ze szczęścia najnormalniej w świecie zacznę podskakiwać, jak królik... Dosłownie.

Jimin pov.

Jakiś czas temu, jak rozmawiałem z Jeonggukiem, powiedziałem mu, że musimy zrobić sobie przerwę, ale... Brakuje mi go i to bardzo. Wiem, że kiedyś wyszło, jak wyszło, ale zrozumiałem swój błąd. Dziwie się sam sobie, że od razu go nie poznałem. Te oczy coś mi mówiły, ale nie sądziłem, że to może być prawda. Dwa lata temu, kiedy jeszcze mieszkałem na stałe w Busan przypadkiem poznałem Jina, który potem zaczął nalegać na coś więcej, a ja traktowałem go tylko jako kolegę. Nawet nie był moim przyjacielem. Pewnego dnia dałem się namówić na spotkanie w klubie. Było dużo osób, a Jin musiał zabrać ze sobą młodszego kuzyna, z czego był bardzo niezadowolony. Jakoś tak się potoczyło, że Jin odleciał pierwszy, więc wsadziliśmy go do taksówki razem z jego kumplem, a Jeongguk, który wtedy został mi przedstawiony, jako Cookie zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, bo i tak mieszka stosunkowo niedaleko. Zgodziłem się, bo nie uśmiechało mi się chodzić po nocy samemu. Moi rodzice w tym czasie pojechali odwiedzić dziadków w Seulu, którzy mieszkali w tym domu, co moi rodzice teraz. Od słowa, do słowa tak wyszło, że zaprosiłem chłopaka do siebie i wszystko by było w porządku, oprócz tego, że tak cholernie mi się podobał i do tego świetnie nam się gadało. Wyszło z tego właśnie to, że od jednego pocałunku wylądowaliśmy w sypialni, a w dodatku nie mojej, a rodziców.

I tak właśnie przeżyłem swój pierwszy raz.

Który z tego, co pamiętam, bo obydwoje nie byliśmy w stu procentach trzeźwi, był niesamowity. Jeongguk, a właściwie Cookie był bardzo delikatny, czuły i prawił mi komplementy, nie wspominając, że już wtedy mojej uwadze nie umknął jego rozmiar...

Z tego wszystkiego wyrwał mnie dzwoniący telefon.

Jeongguk.

********************************

No to już wiecie, co dokładnie się stało te dwa lata temu. ;)

Mam nadzieję, że się podobało... I mam też pytanie w związku z niespodzianką. Wolicie coś związanego z wakacjami, czy raczej tematykę syren? Osobiście chybabym wolała jednak te wakacje. ♥

Miłego ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro