rozdział 11
Po wspólnym śniadaniu w domu Willy, Crystal postanowiła wrócić do siebie. Wciąż była śpiąca, bo w nocy dość długo rozmawiała z przyjaciółką i długo też robiły swój projekt. Mimo wszystko była na tyle rozbudzona, by wsiąść w samochód i wrócić do swojego domu. Po niespełna dwudziestu minutach, zaparkowała na podjeździe, tuż obok samochodu swojego wujka, który wrócił w nocy ze swojego dyżuru.
Nucąc pod nosem jakąś piosenkę, weszła do budynku, który na szczęście był otwarty. Ściągnęła w przedpokoju buty, odłożyła swoją skórzaną kurtkę na wieszak, po czym ruszyła w stronę kuchni, skąd dochodziły rozmowy jej wujostwa.
- Cześć. Co słychać? - zagadnęła z uśmiechem, dostrzegając swoje wujostwo, które odwróciło się nagle w jej stronę z poważnymi minami.
- Musimy porozmawiać. - oznajmił Chris, nie ukazując przy tym praktycznie żadnych emocji. Było to przerażające na swój sposób.
- Coś się stało? - spytała skołowana Crystal, nie wiedząc, co się działo. Nie rozumiała tamtej sytuacji.
- Dante powiedział, że masz broń. To prawda?
- Skąd miałabym mieć broń? A jeśli już, to nie trzymałabym jej w domu. Wiem, że tego nie lubicie.
- Pozwolisz, że przeszukam twój pokój. - powiedział mężczyzna, podchodząc do niej o krok.
Crystal wiedziała, żeby lepiej się nie sprzeciwiać. Jej wujek potrafił być surowy, a sprawa broni... Po prostu musiał sprawdzić, czy Crystal ją posiadała. Nie ruszał jej już nawet fakt, że miał przeszukać jej pokój. To nawet nie był pierwszy raz, kiedy miał to zrobić.
Ruszyli więc w odpowiednią stronę. Wujostwo dziewczyny nie widziało żadnych oznak strachu w jej zachowaniu, ale mimo to musieli sprawdzić, czy nie kłamała. Nie mogli tego zbagatelizować, nawet jeśli mówiła prawdę. Nie wiedzieli nawet, że serce Crystal waliło jej w piersi jak oszalałe, wręcz obijając się o jej żebra. Bała się. Choć wiedziała, że jej bliscy nie byli w stanie nic znaleźć w jej pokoju, bo wszystko praktycznie miała przy sobie, to mimo wszystko obawiała się o swój los.
Mężczyzna zgarnął po drodze swój wykrywacz metalu, alkomat i test na obecność narkotyków. Musiał w końcu sprawdzić porządnie swoją bratanicę. Kiedy tylko znaleźli się w jej pokoju, dziewczyna położyła swój plecak na ziemi i stanęła z wujkiem twarzą w twarz. Znała procedury, więc stanęła w rozkroku i rozłożyła ramiona, podczas gdy on zaczął ją przeszukiwać. Nie znalazł nic, dlatego dał jej do zrobienia test na obecność narkotyków.
Crystal wróciła z nimi po kilkunastu minutach, trzymając w dłoni zarówno test na podstawie śliny oraz test na podstawie moczu. Oba były negatywne, co usatysfakcjonowało małżeństwo. Później jednak przyszedł czas na alkomat. Choć wiedzieli, że Crystal lubiła wypić, głównie piwo, to wiedzieli też, że nigdy nie jeździła po pijaku. Postanowili jednak to sprawdzić, bo skoro sprawdzali już wszystko, to to też musieli.
Dziewczyna dmuchnęła w alkomat, który wykazał równe zero. Wtedy też mężczyzna postanowił zbadać ją wykrywaczem metalu. Znów stanęła w tej samej pozycji, co wcześniej, a Chris zaczął mierzyć każdy kawałek jej ciała. Wykrywacz zaczął piszczeć tuż przy głowie dziewczyny, na co ta od razu zareagowała. Spokojnie wyciągnęła z włosów wsówkę, po czym oddała ją swojej ciotce. Kątem oka dostrzegła również swoje kuzynostwo, które pojawiło się w progu drzwi. Dante uśmiechnął się złośliwie, na co Crystal zacisnęła usta w wąską linię. Wiedziała, że to jego sprawka.
- Sprawdźcie jej skrytkę w podłodze. Tam na pewno coś jest.
- Spokojnie, Dante. Sprawdzimy wszystko. Uważaj, żebyśmy u ciebie niczego nie sprawdzili.
Dante zamilkł, zdając sobie sprawę, że i jego mogli przeszukać. Nienawidził tego, bo zawsze miał wrażenie, że zrobił coś złego, nawet jeśli tak nie było. Wtedy jednak postanowił przyglądać się całej sytuacji i więcej się nie odzywać. Nie miał mieć w końcu kłopotów.
Chris ostatecznie kazał wyjść wszystkim z pomieszczenia, pozwalając zostać jedynie Crystal. Zaczął przeszukiwać cały jej pokój, nie omijając ani jednego miejsca. Nie znalazł jednak nic szczególnego. Jedyną "bronią", którą miała, był scyzoryk po jej ojcu, który w końcu sam jej dał.
- Gdzie jest ta twoja skrytka?
Crystal nie odezwała się, ale podeszła do miejsca przy swoim łóżku i wyciągnęła jedną z desek, ukazując tym samym dziurę w podłodze, o której nikt wcześniej nie miał pojęcia. W środku nie było jednak żadnej broni, a jedynie pamiętnik dziewczyny, który pisała od małego.
- Jesteś czysta. - oznajmił Chris z dziwną ulgą. Cieszył się, że nic nie znalazł.
- Nie mam nic do ukrycia. Dante zmyślił z tą bronią. - wyjaśniła Crystal spokojnie, udając niewiniątko. Od tak dawna potrafiła ukrywać emocje, że nie robiło to już dla niej problemu.
- Nie sprawdziłeś jeszcze plecaka. - zauważył Dante, wskazując na plecak swojej kuzynki, który wciąż leżał w tym samym miejscu, gdzie go zostawiła.
- Mogę?
Nie odpowiedziała, ale kiwnęła głową na potwierdzenie. Mężczyzna podszedł do jej plecaka i zaczął wyciągać z niego wszystkie rzeczy. Zamarł jednak, gdy dostrzegł broń. Wyciągnął ją i spojrzał zrezygnowany na Crystal. Ta jednak stała tam niewzruszona, zupełnie tak, jakby nic jej nie obchodziło. Serce waliło jej w piersi, to fakt, ale nie bała się, że przyłapano ją z bronią.
- Co to ma znaczyć? Skąd to masz? - spytał groźnie mężczyzna, mierząc Crystal wzrokiem. Nie rozumiał jej obojętnej reakcji.
- Strzel.
- Co?
- Po prostu strzel, a się przekonasz, co to za broń. - powiedziała spokojnie, nie ukazując żadnych oznak strachu.
- Crystal... - zaczął Chris ostrzegawczo.
Crystal nie przejęła się poważnym tonem mężczyzny, tylko odebrała od niego broń. Wymierzała po chwili w swojego kuzyna, nie przejmując się niczym. Nikt nie zdążył nawet zareagować, gdy pociągnęła za spust. Ariadna i Cleo zapiszczały z przerażenia, a Dante zasłonił się rękoma. Tyle, że ból, jaki poczuł, był niewielki, bo uderzyła w niego plastikowa kulka.
- Nie jest prawdziwy. To zabawka. - wyjaśniła Crystal, wyciągając z magazynku plastikowe, pomarańczowe kuleczki. - Kupiliśmy sobie ostatnio z Lią na tej wycieczce do San Diego. Nie mogłyśmy się powstrzymać.
- Dante.
- To była prawdziwa broń! Ona kłamie! - zawołał od razu Dante, czując, że walił mu się grunt pod stopami.
- Nie potrafisz odróżnić prawdziwej broni od zabawki. - zauważyła Crystal, uśmiechając się jak prawdziwy diabeł, co go przerażało. - W dodatku zaczął mnie szantażować, że wam o tym powie. Wyciągnął ode mnie pieniądze.
- Masz oddać Crystal pieniądze, Dante. - powiedziała poważnie Ariadna, odwracając się do swojego syna.
- Kto by pomyślał, że mój rodzony syn będzie posuwał się do szantażu. - westchnął Chris, masując sobie skronie. Czuł się zmęczony tym wszystkim. - Wybacz, Crystal.
- Nic się nie dzieje.
Patrzenie, jak rodzice zaczęli krzyczeć na Dantego, było satysfakcjonujące. Crystal czuła się dumna z samej siebie, że zostawiła swoją broń z samego rana u Lii. Podejrzewała, że jej kuzyn może ją wydać i nie myliła się. Znała go zbyt dobrze. Wiedziała też, że chłopak na pewno był zdziwiony zaistniałą sytuacją i faktem, że w jakimś stopniu go zastraszyła.
Dante wrócił do niej chwilę później i wręcz rzucił w nią pieniędzmi, które od niej wyciągnął. Crystal zaśmiała się tylko, patrząc, jak odchodził z naburmuszoną miną.
~*~
Jeszcze tego samego dnia po południu po Crystal przyjechała Lia, z którą miała jechać do agencji, jak zwykle z resztą. Kiedy dziewczyna wsiadła do samochodu przyjaciółki, od razu zaczęła jej opowiadać, co się wydarzyło rano. Lia oddała jej też broń, którą specjalnie dla niej przechowała, sama śmiejąc się z zaistniałej sytuacji.
Do agencji dotarły wyjątkowo szybko i od razu skierowały na najwyższe piętro, gdzie zazwyczaj lubiły przesiadywać. Nikt, poza nimi, tam nie przychodził, to było ich miejsce. Pomieszczenie, w którym zazwyczaj przesiadywały było wielkie, ale nic się tam nie znajdowało poza filarami, podtrzymującymi całą konstrukcję. One zazwyczaj siadały wtedy przy ogromnym oknie i patrzyły na miasto z góry.
Tak też było i wtedy.
- Jak tam sytuacja z Alanem? - spytała Lia, zerkając zaciekawiona na swoją przyjaciółkę.
- Nic szczególnego. Nie rozmawiamy, unikamy się. Zupełnie tak, jakbyśmy się w ogóle nie znali.
- To twoja wina. - zauważyła Lia, wkładając do ust żelka, którego tam ze sobą przyniosła. - Naskoczyłaś na niego bez powodu, a on ci odpowiedział coś, czego nie możesz przeboleć. Nie dziwię się, że nie rozmawiacie.
- I tak go nie lubię, więc bez różnicy. - stwierdziła Crystal, wzruszając ramionami.
- Polubiłaś go po tym ognisku i nawet nie zaprzeczaj. On nie jest wcale taki zły, jaki ci się wydaje.
- Jest dziwny.
- A mam ci powiedzieć, jaka ty jesteś? - spytała Lia, na co dziewczyna już nie odpowiedziała. Odwróciła jedynie wzrok. - Crystal, zluzuj trochę i zobacz, jaki świat jest piękny, jaka przyjaźń potrafi być zaskakująca, a miłość rozpalająca wszystkie zmysły. Unikasz tego, jak ognia, a powinnaś korzystać z życia, ile się tylko da.
- Nie potrafię, rozumiesz? Świat jest bezlitosny, a miłość to dno. Jedynie przyjaźń, w moim przypadku, jest piękna. Mam was i tyle mi wystarczy. - mruknęła cicho Crystal, obejmując się ramionami. Czuła się źle.
- Ty się boisz zakochać.
- Kocham was wszystkich. Kocham też swoją rodzinę. - powiedziała od razu, odwracając się gwałtownie w stronę dziewczyny.
- Ale nie kochasz siebie. - powiedziała Lia spokojnie, przekrzywiając nieznacznie głowę w bok. - Całowałaś się z Rhysem, a mimo to nie jesteście razem. Odtrącasz Neda, zamiast spróbować z nim o tym wszystkim porozmawiać. A Alan...
- Z Nedem też się całowałam. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i doszliśmy do wniosku, że on kocha mnie bardziej, jak przyjaciółkę, niż potencjalną dziewczynę.
- Całowałaś się z Nedem? Kiedy? Jak do tego doszło? - spytała gwałtowanie Lia, ożywiając się aż zanadto. Pokręciła po chwili głową, odganiając od siebie tamtą myśl. - Nie ważne, porozmawiamy jeszcze o tym. Powiedz mi tylko, czego ty tak naprawdę chcesz? Czego oczekujesz od życia?
- Czasem po prostu chciałabym wrócić do czasów wczesnego dzieciństwa, kiedy słowo gówno było największym przekleństwem. Jedynym zmartwieniem były potwory wychodzące z szafy czy spod łóżka. A ulubionym zajęciem ustawianie życia lalkom Barbie. - powiedziała Crystal, podciągając nogi po samą szyję. - Nie potrafię kochać, odkąd moi rodzice zginęli, rozumiesz?
- Boisz się, że znów stracisz bliską sobie osobę.
Crystal nie odezwała się więcej, ale było to tylko potwierdzeniem, że Lia miała rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro