Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

epilog

- Najbardziej niebezpieczną osobą jest ten, który słucha, myśli i obserwuje. - powiedział Carlos niezwykle poważnym tonem. - Taka jedna osoba idzie właśnie obok nas. Przeraża mnie.

- Nic ci nie zrobię, Carlos, spokojnie. - odparła Crystal ze śmiechem, spoglądając na chłopaka kątem oka.

- Znam cię już tyle czasu, ale twoje oczy przerażają mnie za każdym razem, gdy na mnie patrzysz. Jest w nich coś, czego nie potrafię określić.

- Mnie się podobają. - stwierdził Nick, jak gdyby nigdy nic, ściskając dłoń swojej ukochanej.

- To nie moja wina, że mam oczy swojego ojca. - oznajmiła Crystal, wzruszając ramionami.

- Twój tata też cierpiał na heterochromię?

- Tak się składa, że tak. - przytaknęła od razu, przenosząc swój wzrok na Nicka. - Często też powtarzał mi, że pewność siebie nie bierze się z tego, że zawsze masz rację, ale z tego, że nie boisz się pomylić. Tego się trzymam. - dodała, po czym zatrzymała się nagle przed jedną z wielu bram na posesje. - Jesteśmy już.

Zarówno Nick, jak i Carlos spojrzeli na ogromną posiadłość, przed którą stanęli. Przed nią znajdowało się już kilka osób, na podjeździe stały nowe samochody, ich motory. Trawnik był idealnie przystrzyżony, podobnie do krzaczków. W bramie można było się wtedy nawet przejrzeć, ale to cały budynek robił największe wrażenie. Aż ciężko było go wtedy opisać.

- Skąd wzięłaś pieniądze na tą willę? Okradłaś bank, czy co?

- W pewnym sensie tak. - zaśmiała się Crystal, nie zamierzając im wtedy kłamać. - Rodzice zostawili mi ogromne pieniądze w spadku. Jestem jedyną spadkobierczynią, nawet moje wujostwo o tym nie wiedziało.

- Czuję się jak wieśniak w tym momencie. - skwitował Carlos, czując się wyjątkowo mały w tamtym momencie.

- To wszystko jest teraz nasze, panowie. - oznajmiła, puszczając dłoń Nicka, by stanąć z nimi twarzą w twarz. - Wejdźmy może.

Crystal pchnęła bramę, otwierając ją na oścież. Kilka osób spojrzało na nią, kiedy szła spokojnie w ich stronę. Przystanęła jednak na chwilę, po czym kucnęła. Dwa dobermany zwróciły się w jej stronę, na co się uśmiechnęła, uwalniając je ze smyczy. Psy jednak nie uciekły, a zostały przy jej nogach.

- Mam was tam zaciągnąć siłą?

Nick zerknął na przyjaciela, poklepał go po plecach, po czym ruszył do swojej ukochanej. Objął ją ramieniem w pasie i cmoknął w policzek. Crystal uśmiechnęła się delikatnie, wyciągając dłoń w stronę Carlosa.

- Chodź. Pokażę wam wnętrze. - powiedziała na zachętę, w nadziei, że chłopak ruszy się z miejsca. - Witam w nowym domu, chłopcy.

To wtedy zaczynało się to wszystko. Nowe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro