Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42

Zaraz po wyjściu Zac'a, do sali weszła Laura. Siłą powstrzymałam łzy, zanim zdążyły wypłynąć mi z oczu.

- Jak się czujesz kochana? - zapytała, podchodząc do mojego łóżka. Dałam jej znak, aby usiadła na krzesło, stojące obok.

Z reguły krzesła szpitalne są niewygodne. W ogóle, co szpitalne jest wygodne? Wszystko takie białe i nudne. Za każdym razem, gdy spoglądam na ścianę, przypomina mi się niebieski zegar, który nadawał charakter szpitalnej sali po tym, jak wybudziłam się po wypadku. Teraz wisi u mnie w pokoju. Właściwie to nie do końca moim.

- A jak myślisz? - jedna łezka wykroczyła po za kącik oka.

- Przepraszam, złe pytanie. - przyznała odgarniając, spadające jej na twarz, kosmyki włosów.

- Myślisz, że Zac mówi prawdę? - ona zna go dłużej niż ja. Miałam nadzieję, że podpowie mi, co o tym wszystkim myśleć.

- Gdyby kłamał, nie prosiłby mnie, abym zawiozła go za chwilę do ośrodka.

- Ja nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Mam wrażenie, że on nie traktuje mnie poważnie. Po za tym przed kolegami udawał, że jest ze mną dla kasy. Co jeśli na prawdę tak jest?
- wyżaliłam się kuzynce Zac'a.

- Myślisz, że Zac nie ma kasy? Katie, gdyby Zac'owi chodziło o pieniądze, to nie wiem, pożyczałby od ciebie, kradł. Cokolwiek. On cię kocha.

- Ja nie wiem, czy potrafię mu jeszcze zaufać.

- Proszę cię tylko o jedno. - Laura powiedziała trochę ciszej - Nie podejmij pochopnych decyzji.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, drzwi ponownie się otworzyły. Na salę wbiegła dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka, a zaraz za nimi kobieta, trzymającą na rękach trzecie dziecko. To siostra Tatiany, razem z jej dziećmi. Dzieci cieszyły się przytulając Tatiane.

- Przyzwyczajaj się. - powiedziała Laura, spoglądając na dzieci.

Tatiana bardzo cieszyła się na widok dzieci. Od razu zauważyłam, że kocha je najbardziej na świecie. Z pewnością jest dobrą matką. Czy ja też taką będę?

***

Mijały godziny, a ja leżałam w samotności. Trudno nazwać to samotnością, gdy przed moimi oczami, wciąż przewijały się dzieci Tatiany.

Wciąż jestem zła na Zac'a, ale nie potrafię przestać o nim myśleć. Mimo, że tyle razy zawinił, ja nadal nie umiem choć na chwilę wyrzucić go z głowy. Dlaczego wszystko jest takie skomplikowane? Może gdyby nie to uzależnienie, Zac nie musiał by kłamać i byłby przy mnie. Właśnie zwaliłam winę na chorobę. Ale to nie przez nią, Zac powiedział kolegą, że jest ze mną dla kasy. Coraz więcej rzeczy nas od siebie oddala, a ja za każdym razem, chce być jeszcze bliżej. Nie potrafię bez niego żyć. Nie wyobrażam sobie, obudzić się z myślą, że już nigdy mnie nie pocałuje. Za bardzo go kocham, a on mnie. Za bardzo go potrzebuje. Bez niego wszystko jest beznadziejne, pomimo tego, że czasem to właśnie przez niego.


- Dlaczego pani jest w szpitalu? - zapytała szescioletnia córka Tatiany.

- Nie pyta, się o takie rzeczy. - pouczył ją dwa lata starszy brat.

- Nic nie szkodzi. Jestem tu, bo będę miała dziecko. Lekarze muszą sprawdzić czy jest zdrowe. - wytłumaczyłam dzieciom. Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.

- Mogę zobaczyć brzuszek? - zapytała dziewczynka.

- Becca, nie męcz pani. - Tatiana zwróciła jej uwagę.

- Jest jeszcze mały. - powiedziałam, mimo tego dziewczynka odkryła mi brzuch i przyglądała mu się.

- To jak mieści się tam dzidziuś?

- Dzidziuś też jest jeszcze malutki.

- A mogę z nim porozmawiać? - zapytała dziewczynka błagalnym głosikiem.

- No pewnie. - pozwoliłam. Tatiana uśmiechnęła się, po czym poruszyła ustami, układając ciche "przepraszam"

- Cześć, dzidziusiu. - zaczęła Becca. - Masz fajną mamę. Taty nie znam, ale pewnie też jest super. - jest bardzo super. - Jak wyjdziesz już z brzuszka, pokaże ci moje lalki.

- Chyba, że będziesz chłopcem, to obejrzymy moje samochody. - wtrącił się brat dziewczynki.

- Musimy już jechać. - odezwała się siostrą Tatiany.

- A przyjedziemy jutro? - zapytała sześciolatka.

- Oczywiście. Chodzcie już. - dzieci pożegnały się ze swoją mamą i wyszły.

- Przepraszam cię za nią. Jest bardzo ciekawska.

- Daj spokój. Masz cudowne dzieci. - mówiąc to usłyszałam odgłos, przechodzącego SMS-a.

Tata: Jak się czujesz? Z dzieckiem wszystko w porządku?

Skąd tata wie o tym, co się stało? Nie chciałam, żeby wiedział i snuł jakieś podejrzenia. Pewnie Eric mu powiedział.

Do Tata: Wszystko jest okej. Skąd wiesz, że tu jestem?

Tata: Rozmawiałem z Amy. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że przez tego ćpuna wylądowałaś w szpitalu?

Ćpuna? Pewnie znów Amy nagadała mu głupot. Po co ona w ogóle rozmawia z nim o moim życiu? Jakby nie miała swojego. Dużo słyszę od ludzi i wiem jak bawi się chłopakami i jaką ma wśród nich opinię. Pewnie jest zazdrosna o to, że układam sobie życie z kimś kogo kocham.

Do Tata: Proszę cię, nie mów tak o nim. Po za tym, to nie jestem tu przez Zac'a. Po prostu bolał mnie brzuch i wolałam przyjechać się przebadać.

Z prostowałam wszystkie kłamstwa Amy. No może nie do końca kłamstwa.

Do Tata: Nie słuchaj Amy. Ona jest zazdrosna i ciągle wymyśla jakieś bzdury.

Dodałam. Mam nadzieję, że tata tym razem weźmie pod uwagę moje zdanie. 

***

Do końca dnia ciągle ktoś mnie odwiedzał. Był u mnie Thomas, Eric, Rachel. Nawet Adam, chciał mnie przeprosić, ale nie chciała z nim rozmawiać. To przez niego Zac znów ćpa i jestem tego pewna. Nie chce kolejnego powodu do nerwów. Lepiej będzie, jak odetnę się najbardziej jak się da od ludzi, przez których tylko mam kłopoty.

Zapraszam do czytania mojej nowej książki 👉 "Spróbuj się zakochać"
Queen_Patysia 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro