Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Cały tydzień minął mi bardzo wolno. Każdy dzień był jak rutyna. Budziła mnie poranna wizyta lekarza i pielęgniarek. Przez kilka godzin patrzyłam na przezroczysty kabelek od kroplówki. Później przychodził do mnie tata, a po nim Amy. Tata opowiadał mi o mojej rodzinie, którą mieszkała bardzo daleko oraz wspomnienał nasze wspólne chwilę. Moja przyjaciółka przypominała mi głównie o wydarzeniach w szkole i o znajomych. Oraz wspólnych imprezach.

Wczoraj przeprowadziła ze sobą Suzan. Moją drugą przyjaciółkę, która nie mogła mnie wcześniej odwiedzić. Jak tylko wróciła z Grecji postanowiła do mnie przyjechać. Susan ma brązowe włosy, ścięte do ramion. Od razu zwróciłam uwagę na szparę pomiędzy górnymi jedynkami. Była kompletnym przeciwieństwem Amy. Jej duszę ogarniał wielki spokój. Kiedy powiedziałam dziewczyną, że zauważyłam ich przeciwieństwo, stwierdziły, że jestem ich połączeniem. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć, Susan poznałam dwa lata temu, gdy związała się z bratem Amy - Lucas'em. Nadal z nim jest. Jeżeli charakter ma taki sam jak Amy, to nieźle się dopełniają.

Dziś jest 19 sierpnia. Mam nadzieję, że opuszczę ten szpital zanim rozpocznie się rok szkolny. Chciałabym być na rozpoczęciu. Amy dużo opowiadała mi o tej szkolę. Podobno od zawsze marzyłam żeby się do niej dostać. Nawet zorganizowałam imprezę, gdy dostałam list, że zostałam do niej przyjęta. Amy mówiła, że bardzo często chodziłyśmy na domówki. Obie lubimy dobrą muzykę, taniec i zabawę do białego rana. Susan niechętnie chodziła na tego typu spotkania. Tylko po alkoholu umiała się wyluzować. Ja natomiast nie piłam. No może sporadycznie. Jakoś nigdy mnie do niego nie ciągło. Może teraz gdy wyjdę ze szpitala to się zmieni. Może kompletnie zmienię swoje zachowanie. Tata powiedział mi wczoraj, że ludzi tworzą wspomnienia. A jeżeli jeszcze ich nie mam, to zostanę stworzona na nowo. Może będę lepszą wersją siebie. Lub gorszą. To wszystko jest chore. Nie mogę zrozumieć, jak mogę niczego nie pamiętać. Nie pamiętać ludzi, z którymi spędziłam tyle czasu.

Próbując zrozumieć przebieg amnezji, spojrzałam na zegar. Od pewnego czasu stało się to nawykiem. Zbliżała się godzina 14, a nie było u mnie ani taty ani mojej przyjaciółki. Co chwilę spogladałam na drzwi. Nikt nie wchodził. Leżałam tak cztery godziny spoglądając w niebieski zegar. Nawet gdy zamknęłam oczy, wydawało mi się, że go widzę. Nagle do sali wszedł tata, a za nim lekarz.

- Mamy dla ciebie dobre wieści - powiedział tata - wychodzisz dzisiaj do domu - kontynuował. Od razu się uśmiechnęłam. Poczułam lekkość na sercu. Nareszcie wychodzę. Ani trochę nie jest mi żal tych nudnych ścian, ani tego zegara.

-Naprawdę? - zapytałam, choć nie wątpiłam,że tata mówi prawdę.

-Chyba czas się spakować. - oznajmił lekarz. - Przyniosę tylko wypis i możecie pojechać do domu.

-Tak bardzo się cieszę. - powiedziałam, powoli wstając z łóżka. Bardzo szybko spakowałam swoje rzeczy. W sumie nie było ich dużo. Przebrałam piżamę na jeansowe spodenki i niebieski t-shirt. Kolorem przypominał mi trochę zegar. Pożegnałam się z doktorem oraz pielegniarkami, w podziękowaniu za opiekę wręczyłam im dużą czekoladę, która wcześniej kupił tata.

-Naprawdę nie trzeba. - powiedział lekarz.

-Dzięki panu żyję. - odpowiedziałam.

-To nie tylko moja zasługa. Dobra wezmę tę czekoladę, ale pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Że ty weźmiesz do domu ten zegar- powiedział wskazując palcem na ścianę.

- Pani Anno, niech pani ściągnie ten zegar i wręczy go tej młodej damie - zwrócił się do jednej z pielęgniarek.

Po chwili zegar był już w moich rękach. Miła pamiątka? A może przykre wspomnienie szpitala? Co by nie było, zawsze będzie przypominał mi o momencie, kiedy był rzeczą, która dodawała mi optymizmu w szpitalnej sali. Jeszcze przez kilka dni będę miała rękę w gipsie. Na szczęście lewą, a z tego co wiem jestem prawo  reczna.

Razem z tatą zjechaliśmy winda z 10 piętra, aż na parter. Przy wyjściu stał automat z ciepłymi napojami.

-Wiesz co najbardziej lubiłaś, kiedy odwiedzałaś mamę w szpitalu, gdy miała złamaną nogę? - zapytał tata

-A skąd mogę wiedzieć? - nieco ironicznje odpowiedziałam mu  pytaniem.

-Mleczną gorącą czekoladę. Czasem potrafiłas wypić trzy w ciągu godziny. Nigdy nie mówiliśmy o tym mamie, zawsze twierdziła, że po tym nie zaśniesz.

-Ale to tylko czekolada.

-Wiesz jaka była mama. -powiedział, zanim pomyślał. - Przepraszam, zapomniałem, że nic nie pamiętasz.

-Nie szkodzi. - upiłam łyk gorącej czekolady, którą przed chwilą kupił mi tata. - Faktycznie dobra- dodałam. Po tych słowach wyszliśmy na zewnątrz.

Niedaleko stał nas samochód. Niebieski Range Rover. Był całkiem ładny. Koloru zegara. Wszystko co dziś spotykam, jest niebieskie. Całą droga minęła nam szybko i spokojnie. Już po 10 minutach zobaczyłam mój dom. Biały wielki dom. A już myślałam, że bedzie niebieski. Ciekawe jak wygląda w środku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro