Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

- Tu jesteście. - powiedział męski głos, wchodzący do pokoju. Otwarłam oczy i zobaczyłam mężczyznę. Od razu domyśliłam się, że to tata Cody'ego.

- Dzień dobry - powiedziałam zaspanym głosem.

- Hej, Katie. Jak dawno cię nie widziałem. - uśmiechnął się. Lekko szturchnęłam Cody'ego pod kołdrą i chyba go obudziłam.

- Ja jadę do mamy. Kładę wam tu pieniądze, kupcie coś na śniadanie. - powiedział pan Ross, wyciągając portfel z kieszeni marynarki.

- Okej - odpowiedział Cody, wtulając się w poduszkę. Gdy ojciec Cody'ego wyszedł z pokoju, przytuliłam się do mojego narzeczonego i znów zasnęłam. Kilka godzin później znów otworzyłam oczy. Tym razem obudziła mnie Emily.

- Wstawajcie, już dziesiąta. - budziła nas Emi.

- Młoda, cicho. - Cody, przykrył głowę poduszką.

- Katie, powiedź mu coś. Jestem głodna. - dziewczynka nie dawała nam spokoju.

- Cody, mówię ci coś.

- Już wstaję. - powiedział Cody, wstając z łóżka.

- No nareszcie. - odezwała się Emily.

- Leć na dół, zaraz przyjdziemy. - powiedział Cody. Emily w ciągu kilku sekund była już na dole.

- Tak mi się nie chce. - narzekałam. Cody wyciągnął rękę i pomógł mi wstać. Następnie wzięłam torbę i poszłam do łazienki. Ubrałam się w leginsy i szary t-shirt. Moje włosy znów wyglądały tragicznie. Upięłam je w luźnego kucyka.

- Kochanie, idziesz z nami na zakupy ? - zapytał Cody.

- Daj mi pięć minut. - odpowiedziałam, malując rzęsy.
Chwilę później byłam już gotowa.

- Katie, zrobisz mi kitkę, taką jak ty masz ? - poprosiła Emi, wręczając mi szczotkę i gumkę do włosów.

- No jasne. - odrzekłam.

Cody mieszkał na najspokojniejszej dzielnicy Chicago. W pobliżu był jeden sklep, lecz w niedzielę był zamknięty. Musieliśmy jechać do marketu, oddalonego około 4km stąd. Pogoda była masakryczna. Deszcz nie przestawał padać, ani na minutę. Pożyczyłam kurtkę mamy Cody'ego i w szybkim tempie przemieściłam się do samochodu.

- Cholera! - krzyknął Cody, stojąc przy aucie.

- Co się stało ? - zapytałam, otwierając drzwi.

- Opona jest przebita. Fuck! - Cody nerwowo kopnął w oponę.

- Idźcie do domu. - powiedział, dając mi kluczyki. Po chwili znalazłyśmy się już w domu.

- To co będziemy jeść ? - zapytała oburzona sześciolatka.

- Zamówimy pizzę. - stwierdził Cody, wchodząc cały mokry do domu.

- Tak, tak, tak! - krzyczała rozradowana Emi.

- Co z oponą? - zapytałam, spisując z ulotki znajdującej się na lodówce numer do pizzerii.

- Jak tata wróci, to zobaczymy. - Cody pocałował mnie w czoło.

Przez ulewy w całym mieście odłączono prąd. Przez pół dnia graliśmy w trójkę w gry planszowe. Gdy zrobiło się ciemno musieliśmy posłużyć się latarką.

Tata Cody'ego wrócił wieczorem i odwiózł mnie do domu. Po drodze rozmawialiśmy o jego żonie. Mama Cody'ego jest w nie najlepszym stanie. Została wpisała na listę oczekujących i za kilka tygodni, a nawet miesięcy, wszczepią jej rozrusznik serca.

Gdy dojechaliśmy do domu, taty jeszcze nie było. Byłam bardzo zmęczona, a zajęcia jutro zaczynam już o siódmej. Położyłam się około 22:00.

***

Mój piękny sen o ślubie z Cody'm przerwał natrętny, wkurzający budzik. Mam go dość.

Jak dość często, wstałam w nie najlepszym humorze. Dlaczego? Między innymi dlatego, że będę musiała spędzić połowę dnia z ostrą nauczycielką oraz pustą lalą, na której widok robi mi się niedobrze. Idąc w kierunku łazienki, zauważyłam, że tata jeszcze śpi. Jak zwykle byłam gotowa bardzo szybko. Dziś jechałam do szkoły z Amy jej nowym samochodem.

Wchodząc do szkoły od razu zauważyłam Olivie. Wow! Pierwszy raz się nie spóźniła.
Pierwsze zajęcia mieliśmy z panią Clinton. Po sprawdzeniu obecności oznajmiła nam swój niesamowity pomysł.

- Podpisaliśmy kontrakt z uczelnią sportową. Razem z uczniami z drugiego roku klasy sportowej, będziecie musieli przedstawić kampanię społeczną. Podzielimy się tak: dwie osoby z naszej klasy i jedna ze sportowej. - miałam mieszane uczucia. Z jednej strony mógłby być to np. John, z drugiej np. Zac. W każdym razie wolałabym pozostać w kręgu naszej klasy.

- To my chcemy razem! - wykrzyknęli dwaj uczniowie.

- Nie, nie. Odbędzie się losowanie. - świetnie.

- Nieee - odpowiedziało chórem wielu uczniów.

- W takim razie zaczynam. Pierwszy jest John Deuger. Kogo my tu mamy? -nauczycielka włożyła rękę do woreczka z naszymi nazwiskami.
Chciałam, aby wylosowała mnie. Ja i John nieźle się dogadujemy.

- Adam Sparks oraz Sophia Evans. - przeczytała z małych zielonych. karteczek.

- Jej! Na szczęście nie muszę się z nim męczyć. - ucieszyła się Amy, wiedząc, że na pewno nie będzie z Adamem.

- Kolejny sportowiec to Scot Flickr. - rzekła rudowłosa nauczycielka.

- Tylko nie ja. - powtarzała Amy.

- Amy - zwróciła się do niej pani Clinton. - będziesz pracowała ze Scot'em.

- No nie! - krzyknęła zdenerwowana Amy.

- To jej były, proszę pani. - zaśmiał się szyderczo Adam.

- Przykro mi, a do ciebie dołączy Natalie Wilson. - dodała nauczycielka.

- A teraz Zac Neuer. A z nim... - znów włożyła rękę do woreczka.

- Katie Green - cudownie pomyślałam.
Tyle osób w klasie i akurat ja ? -oraz Olivia Grey. - cholera! Gorzej być nie może.

- Nie no bez jaj. - powiedziałam bezsilnie. Zac'a jeszcze przeżyje ale ją?

- Nie wydaje mi się, aby jaja były wam potrzebne do projektu. - idealny moment na żarty. Gdy pani Clinton skończyła losować, jeden z naszych kolegów, zapytał o temat projektu.

- Cel projektu, to pokazanie nagannych zachowań społeczności i problemów otaczającego świata. Każdy ze sportowców dostał kartkę z tematem oraz krótkim objaśnieniem projektu. - opowiedziała.

Po wyjściu z sali pobiegłam do Cody'ego, który właśnie wchodził do szkoły.

- Hej kochanie. - przywitał mnie pocałunkiem. - co ty taka nie w humorze ? - dodał, przemieszczając się w kierunku swojej sali.

- Nasza cudowna wychowawczyni wymyśliła sobie projekt ze sportowcami.

- Wiem, słyszałem. Z kim będziesz go robić? - zapytał zaciekawiony.

- No właśnie o to chodzi, że mam najgorszą grupę jaką mogłam mieć.

- Czyli ?

- Zac i ta blondi lala z mojej klasy. - powiedziałam przytulając się do Cody'ego

- Serio Zac ? Na tyle chłopaków akurat on? - w jego oczach dostrzegłam zazdrość.

- On to te mniejsze zło. Chyba nie jesteś zazdrosny. - zapytałam, wysyłając mu podejrzliwe spojrzenie.

- Nie, no coś ty. - nie przestawałam spoglądać mu prosto w oczy. - Oj, no dobra może trochę. - przyznał.

- Ja nie wiem, jak ja przeżyje z tym plastikiem. 

- Zamień ją na butelkę po oranżadzie. Nikt się nawet nie zorientuje. Okleisz ją tapetą i będzie okej. - mówił, głaszcząc mnie po ramieniu.

- Nie wiem, gdzie ja znajdę takie długie rzęsy. - oboje spojrzeliśmy w jej kierunku. - Jak mama? - zmieniłam temat.

- Nie najlepiej. Pojedziesz dzisiaj ze mną, ją odwiedzić ? - zapytał.

- Musiałabym spotkać się z Zac'iem i Olivią.

- Czyli nie spotkamy się dziś? - powiedział smutnym głosem.

- Nie wiem, zobaczę jak się wyrobię. Może wpadnę wieczorem. - o wiele bardziej wolałabym spędzić ten czas z moim narzeczonym niż z nimi. Lalki barbie kręciły mnie pewnie w wieku 6lat. Zac w sumie całkiem nie dawno. Nie chce się z nim spotykać, bo wiem jaki potrafi być natrętny. Nie wierzę, że nie będzie próbował mnie poderwać. No chyba, że spodoba mu się barbie. Nie, raczej nie. Gdyby podobały mu się takie plastiki, na pewno nie flirtowałby zemną przy każdej okazji.

Ostatnią lekcje skończyłam o 14. Zaraz po niej umówiłam się z Zac'iem w pobliskiej kawiarni. Oczywiście Olivii nie pasowało. Miała przecież wizytę w spa. Podejrzewam, że i tak wniesie bardzo mało do naszego projektu.
Gdy dotarłam na miejsce, Zac już na mnie czekał. Wstał i odsunął mi krzesło. Przywitałam się z nim i usiadłam.

- Długo czekasz ? - zapytałam z grzeczności.

- Chwilkę, ale na takie dziewczyny warto czekać. - i się zaczyna. Powstrzymałam się od jakiegokolwiek komentarza i odpowiedziałam uśmiechem.

- Chcesz coś do picia? - zaproponował.

- Nie dzięki i tak się śpieszę.

- A gdzie masz koleżankę?

- W spa. W końcu to najlepsza kopia lalki barbie jaką widziałam.

- No to nam się trafiło .. - przyznał Zac.

- Tu jest program - wręczył mi kartkę z omówieniem projektu. Jego tematem była przemoc we współczesnym świecie. Od razu przyszedł mi do głowy pomysł na film.

- A gdyby tak nagrać film. Olivia, bo najlepiej się do tego nadaje, szłaby przez miasto ze słuchawkami w uszach i widziałabym po drodze kilka sytuacji, w których mnie bijesz. Kompletnie nie zwracałaby na to uwagi. Oczywiście przebieralibyśmy się.. - gdy dostałam napływu weny, zorientowałam się, że Zac w ogóle mnie nie słucha.

- Czy ty mnie słuchasz ? - zapytałam.

- Zapatrzyłem się w twoje piękne oczy. - cały Zac. To miłe z jego strony, ale chciałam jak najszybciej spotkać się z Cody'm.

- Przypominam, że przyszliśmy tu omówić projekt, a nie na randkę. - pomachałam mu kartką przed oczami.

- A szkoda. - stwierdził.

- Przestań Zac, wiesz, że jestem z Cody'm. - głupio się przyznać, ale gdzieś z tyłu głowy bałam się, że poczuję coś do Zac'a.

- Przepraszam, nie mogę się opanować. - siedzieliśmy na przeciwko siebie. Zac zbliżył swoją rękę do mojej.

- Jesteś taka piękna. - dodał. Przez chwilę czułam, że odlatuję i tracę kontrolę nad sobą.

- Masz jeszcze jakiś pomysł, czy mogę już iść? - próbowałam rozładować atmosferę.

- W sumie to nie, ale zostań jeszcze.

- Śpieszę się. - wstałam i poszłam w stronę przystanku autobusowego.

Trafiłam idealnie, bo akurat za dwie minuty ma przyjechać autobus.

Gdy byłam już w domu, taty znów nie było. Teraz przynajmniej mam pewność gdzie jest, bo skończył mu się urlop. Zadzwoniłam do Cody'ego.

- Hej kotek, jestem już w domku. - przywitałam się. - Wpadniesz ? - dodałam.

- Jestem teraz u mamy.

- A jak będziesz wracać ?

- Hmm, zastanowię się. Nie wiem, czy warto jechać mi przez pół miasta. - Cody zasugerował, abym podała konkretny powód, dla którego warto byłoby mu tu przyjechać.

- Jeśli nie to szkoda, będę siedziała sama w domu. - powiedziałam, smutnym udawanym głosem.

- Za godzinę będę. - oznajmił. Pewnie od razu chciał przyjechać, ale wolał się ze mną podroczyć lub przekonała go wolna chata.

Niecałą godzinę późnej Cody był już u mnie. Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Mimo, że byliśmy sami, tam czułam się najlepiej.

- Jak na spotkaniu ?

- My dość łatwy temat, wpadałam na pomysł nakręcenia filmu, teraz jeszcze tylko przekonać Olivie - mówiłam szybkim tempem.

- A co, nie podobał jej się twój pomysł? - wtrącił się Cody, siadając obok mnie na łóżku.

- Nie było jej. Miała wizytę w spa.

- Byliście sami z Zac'iem? - zapytał.

- Tak, byliśmy sami, a obok nas pełno ludzi. Skończ z tą zazdrością. - Z jednej strony nie dziwię się, że jest zazdrosny. Zac działa na laski jak magnes, a Cody dobrze wie, że mu się podobam.

- Podrywał cię? - spytał.

- A co to w ogóle za pytanie? - oburzyłam się. - wiesz co odechciało mi się z tobą gadać. - dodałam.

Położyłam się, odwracając tyłem do Cody'ego.

- Tylko zapytałem, kochanie. - uspokajał mnie.

- Po każdym spotkaniu będziesz mi robić scenę zazdrości? - byłam bardzo zdenerwowana.

- Przepraszam kochanie. - Cody głaskał mnie po ramieniu. - Nie gniewaj się na mnie. - próbował mnie uspokoić. Cody przepraszał kilkukrotnie, całując mnie w szyję. Dobrze wiedział jak to na mnie działa.

W końcu uległam i zaczęliśmy się całować. Ręka Cody'ego niespodziewanie znalazła się w moich spodniach. Przez moje ciało przeszła ogromna fala ciepła. Bardzo chciałam iść z nim do łóżka, ale nie mogłam. Coś mnie blokowało. Cody tak namiętnie całował mnie po wszystkich częściach ciała, że bałam się, że ulegnę.

- Cody przestań. - powiedziałam w momencie, w którym zaczęłam tracić kontrolę. Cody natychmiastowo podniósł się i usiadł obok mnie. - może dla ciebie to kolejny raz, ale dla mnie pierwszy. - wyjaśniłam.

- Zaufaj mi, poczujesz się jak w niebie. - Cody znów zaczął mnie całować.

- Ja nie chce. Nie jestem gotowa. Przepraszam. - poczułam się winna, że nie mogę dać mu tego, czego chce. - potrzebuje czasu. - dodałam.

- Rozumiem, poczekam,ile będziesz chciała. Tylko musisz mnie czasem hamować, bo tak na mnie działasz. - Cody przejechał swoją ręka wzdłuż mojego brzucha. Na szyi znów poczułam jego gorący oddech.

- Cody. - powiedziałam.

- No już dobra. - odsunął się.

Nie całą godzinę późnej Cody musiał już jechać, ponieważ Emily, nie miała z kim zostać. Korzystając z okazji, że jestem sama, postanowiłam opracować projekt. Wymyśliłam sobie każdy, najmniejszy szczegół filmu. Mam nadzieję, że Olivii się spodoba. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro