Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

- Daleko jeszcze ? - zapytałam mamy.

- Dwadzieścia minut i będziemy w domu.

- A tata już wrócił.

- Dopiero za kilka dni.

Mama włączyła piosenkę swojej ulubionej piosenkarki. Razem śpiewałyśmy i śmiałyśmy się. Było ciemno. Słońce już zaszło. Niestety padał deszcz. Mama jechała bardzo wolno. Nagle przestała śpiewać.

- Mamo! - krzyknęłam. - Mamo obudź się! Mamo!

***

Obudziłam się ze łzami w oczach. To było straszne. Ale to tylko sen. Sen?
A może coś sobie przypomniałam. Może tak właśnie było. Ale tata nie mówił, że mama zasłabła. No tak, skąd miał wiedzieć. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim tacie. Biegnąc na dół, przypomniałam sobie, że przecież go nie ma. Może powinnam zadzwonić do pani Miller. W końcu jest psychologiem i psychiatrą. Możliwe, że potrafi rozróżnić wspomnienia od snu.
Zaraz, wiem jak to sprawdzić. Zadzwoniłam do Amy.

- Hej, jakiej marki był mój samochód ?

- Fiat 500, a czemu pytasz?

- Miętowy ?

- Wyjaśnisz mi o co chodzi?

- Śnił mi się wypadek. Moja mama i ten samochód. Ona zasłabła przed kierownicą.

- Może to tylko sen, Amy.

- A może nie ?

- Daj mi spać, Katie.

- Dzięki. - ah, jakie wsparcie.

- Pogadamy później. Pa

Rozłączyłam się. Byłam trochę wściekła, że Amy w ogóle się tym nie interesuje. Może wreszcie zaczynam sobie wszystko przypominać.

Ubrałam się i ogarnęłam trochę kuchnie. Mimo tego, że sprzątałam w nocy, nadal było tam trochę śmieci i resztki jedzenia.

Cody <3 : Dzień dobry kochanie, jak się spało?

Dostałam SMS-a od Cody'ego.

Do Cody <3: Źle, miałam koszmar.. a tobie?

Cody <3 : Śniła mi się najpiękniejsza dziewczyna na świecie.

Do Cody <3 : Tak? A znam ją.

Cody <3 : Nie wiem, ale na pewno wiem gdzie ją znajdziesz.

Do Cody <3 : Hmm.. ciekawe gdzie?

Cody <3 : No to może poszukaj w lustrze, kotku.

Do Cody <3: Och, jaki ty słodki.

Cody <3 : Nie wiem, nie próbowałem, ale ty możesz <3. Co robisz dziś w południe? Mama zaprasza na obiad.

Do Cody <3 : Bardzo chętnie.

Cody <3 : A wcześniej możemy gdzieś się przejść.

Do Cody <3 : Muszę jeszcze coś załatwić. Zadzwonię jak będę wolna.

Cody <3 :Tylko się pośpiesz kotku. Tęsknię.

Po tej wiadomości postanowiłam wybrać się do dr.Miller.
Pieszo zajęłoby mi to co najmniej kilka godzin. Taty jeszcze nie było, Amy nadal nie odebrała prawa jazdy, a Cody'emu nie chciałam na razie mówić o moim śnie. Postanowiłam napisać do Thomasa.

Już po 10 minutach, czekał pod moim domem.
W drodze do szpitala opowiedziałam mu cały sen. Jego, w przeciwieństwie do Amy, chociaż trochę to interesowało. Przyznał mi rację, że jest to trochę dziwne. W pewnym momencie Tom zmienił temat.

- A jak tam z Cody'm ?

- Nadal nie wierzę, że moje marzenia z przed kilku dni, spełniły się prawie rok temu.

- A ja nadal nie wierzę, że udało mi się zachować wasz związek w tajemnicy. Zazwyczaj najpierw coś powiem, a późnej pomyślę.

- Mam pytanie. Jak układało mi się z Cody'm ?

- Byliście nierozłączni, zawsze was podziwiałem.

- Naprawdę? - powiedziałam z niedowierzaniem.

Około 12 byliśmy w szpitalu. Tom, odwiedził swoją ciocię, która pracuje jako pediatra, a ja poszłam złożyć wizytę pani Miller.

Zapukałam do drzwi, po czym usłyszałam "proszę". O dziwo w gabinecie nie było żadnego pacjenta. Czytałam opinię w internecie i wiem, że wielu ludzi korzysta z jej pomocy.

- Dzień dobry Katie, co cię tu sprowadza? - zapytała, wstając i wysuwając dłoń w moją stronę.

- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiale. Mimo tego, że ostatnio złapałam z nią dość dobry kontakt, czułam się trochę zakłopotana.

- Miałam koszmar. Śniła mi się mama i wypadek - dodałam.

- Możesz opowiedzieć ten sen?

- Razem z mamą jechałyśmy do domu. Padał deszcz. Śmiałyśmy się i śpiewałyśmy, a nagle mama zasłabła. Krzyczałam, a późnej się obudziłam.

- Być może to twoja wyobraźnia, złożona z tego, co do tej pory słyszałaś. Czy pamiętasz jakieś rzeczy, o których nie miałaś pojęcia ?

- Pytałam dzisiaj przyjaciółki, o markę i kolor mojego samochodu. Był taki sam jakim jechaliśmy.

- Powiedziałaś, że śpiewałyście. Pamiętasz, co to była za piosenka?

- Nie znam tytułu, ani wykonawcy. Ale wiedziałam, że to jej ulubiona piosenka. Czułam to.

- Czy to ta piosenka? - zapytała, włączając piosenkę w telefonie. Popłakałam się.

- Tak to ta. - powiedziałam. - To ta sama piosenka.

- Cóż, to naprawdę dziwne. Miałam wielu pacjentów z amnezją, ale nikt z nich nie widział swojej przeszłości w śnie.

- Czy to znaczy, że wkrótce wszystko sobie przypomnę.

- Nie jestem pewna. Większość osób z tą chorobą, przypomina sobie przeszłość w momentach drastycznych i niespodziewanych lub pod wpływem silnych emocji, takich jak strach, złość, a nawet miłość. Jeżeli jesteś pewna, że od czasu szpitala nie miałaś pojęcia, o ulubionej piosence mamy oraz marce samochodu, to twój przypadek powinien zbadać, ktoś bardziej doświadczony.

- Co powinnam teraz zrobić ?

- Rób wszystko tak, jak do tej pory. Gdy przypomnisz sobie cokolwiek dzwoń - podała mi wizytówkę. - skonsultuje twój przypadek z doktorem Hunks'em.

- Dziękuję, bardzo mi pani pomogła.

- Nie ma za co, trzymaj się

Mam wielki mętlik w głowie. Niby wszystko miało się wyjaśnić, a okazuje się że jestem wyjątkiem. Wiem, że pani Miller nie do końca wie, jak mi pomóc. W drodze do domu, opowiedziałam wszystko Tom'owi oraz napisałam do Amy.

- To dziwne. Zawsze wiedziałam, że jesteś wyjątkowa. - odpisała.

Chyba nie brała tego na poważnie. Szkoda, że nie czuję wsparcia z jej strony. Poprosiłam Thomasa, aby podwiózł mnie do Cody'ego.
Drzwi otworzyła mi jego 6-letnia siostra Emily.

- Katie, wróciłaś ! - ucieszyła się i przytuliła się mocno.

- Emi, nie męcz Katie. - usłyszałam głos Cody'ego, schodzącego z góry.

- Hej kochanie. - przywitał się, całując mnie w usta. Następnie chwycił mnie za rękę i zaprowadził do góry.

- Witam w moim królestwie. - powiedział, otwierając drzwi swojego pokoju. Był on mały, ale bardzo schludny i przestronny.

- Sympatyczną masz siostrę. - stwierdziłam.

- Bardzo cię lubi. Do tego nie umie zrozumieć, że jej nie pamiętasz. Więc jak będzie o coś pytała, porostu przytakuj.

- Jasne. - odpowiedziałam.

- Kto cię podwiózł? - zapytał,
poklepując kolana, abym na nie usiadła.

- Tom. - zrobiłam to, czego oczekiwał.

- Przecież on kompletnie nie ma po drodze.

- Podwoził mnie do lekarza.

- Do lekarza?

- Musiałam spotkać się z psychologiem.

- A w jakiej sprawie?

Wyjaśniłam Cody'emu całą sytuację i to co powiedziała dr.Miller. Cody włączył laptopa i wyszukał w internecie dr.Hunks'a.

- Bill Andreas Hunks. - przeczytał. - wybitny psycholog, zajmujący się badaniem nadzwyczajnych przypadków, w dziedzinie psychiatrii. Najczęściej bada działanie ludzkiej wyobraźni, snów oraz wspomnień. W 2007 roku, został nagrodzony nagrodą nobla, do czego przyczyniła się, napisana przez niego, seria książek.

- Wow. - odpowiedziałam.

- No kochanie, twój przypadek będzie badał najwybitniejszy psychiatra na kontynencie.

- Dzieci, obiad ! - zawołała mama Cody'ego. Zeszliśmy na dół do kuchni.

- Dzień dobry. - przywitałam się z mamą mojego chłopaka. - Jak ładnie pachnie - dodałam.

Pani, to znaczy ciocia, to znaczy teściowa, zrobiła na obiad przepyszne spaghetti. Wypytywała o to jak się czuję.
Była naprawdę miła. Bardzo ją polubiłam.

Po obiedzie wyszliśmy z Cody'm na spacer. Emily koniecznie chciała iść z nami, dlatego odwiedziliśmy pobliski plac zabaw. Z Cody'm jak dzieci, kłóciliśmy się o huśtawkę.

- Mama mówi, że dziewczyny mają pierwszeństwo. - wtrąciła się Emily, pokazując język bratu.

- No skoro mama tak mówiła, to nie będę podważać jej zdania. - zaśmiał się Cody.

- Dziękuję - zwróciłam się do Emi, mrugając jednym okiem.

- Mogę zadać ci pytanie ? - spytała słodkim głosem, siostra Cody'ego.
- Pytaj.

- Ale on musi stąd iść. - wskazała palcem na brata.

- No dobrze, jak mnie tu nie chcecie. - Cody odszedł kilka metrów dalej.

- Kobieto, czemu umawiasz się z takim kimś jak Cody? - roześmiałam się. Emi chciała brzmieć poważnie, ale przez nieumiejętność wypowiadania niektórych liter, wyszło to bardzo śmiesznie. Na koniec jeszcze tupnęła malutką nóżką.

- Bo go kocham. - odpowiedziałam.

- Dorośli. - Emily chwyciła się za głowę. Cecha która łączyła ją z bratem? Była tak samo zabawna jak on. Wszystko co mówiła, przekazywała w taki sposób, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

Prawie cały dzień spędziłam z Cody'm i jego siostrą. Nie wiedziałam czy tata jest w domu, ponieważ nie wysłał mi żadnego SMS-a. Dopiero około 19-tej napisał mi wiadomość, że wróci jutro.
Wczoraj też było, że wróci jutro.

- Mam wrażenie, że tata kogoś ma. - powiedziałam do Cody'ego, gdy siedzieliśmy znów w jego pokoju.

- Dlatego tak twierdzisz ?

- Ciągle znika bez słowa, prawie w ogóle nie śpi w domu, chodzi z telefonem, jakby z kimś SMS-ował. Do tego twierdzi, że kiedyś wszystko mi wyjaśni.

- Kochanie, może on po prostu ma coś do załatwienia. Może ma jakieś problemy i nie chce cię martwić. - Cody przegarnął moje włosy i pocałował mnie w czoło.

- Ale załatwia coś w nocy ?

- Kotku, nie denerwuj się. Na pewno wszystko się wyjaśni.

- Tak myślisz ?

- Jestem tego pewien. Twój tata bardzo kochał twoją mamę. Wątpię, żeby kogoś miał. Wiem co poprawi ci humor. - wyciągnął z szuflady obok łóżka czekoladę.

Dwie godziny późnej zamierzałam wrócić do domu.

- Kotku... - zaczął Cody, chwytając mnie za rękę. Staliśmy przy drzwiach, miałam już wychodzić. - a może zostaniesz na noc? - ucieszyłam się z jego propozycji. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę znam go kilkanaście dni. Nie wiem czy jestem gotowa.

- Może innym razem. - odpowiedziałam.

W głowie miałam tylko jedno pytanie. Jesteśmy już dorośli, dlatego zastanawiałam się, do czego między nami doszło. Krótko mówiąc zastanawiałam się nad tym, czy uprawialiśmy już sex. Głupio było mi pytać Cody'ego. Może powinnam zapytać Amy. Jesteśmy przyjaciółkami, więc chyba mówiłam jej o takich rzeczach.

Po minie Cody'ego stwierdziłam, że zrobiło mu się smutno, że nie zostanę. Chłopak odwiózł mnie do domu. Na koniec pocałowaliśmy się namiętnie.

-Na pewno nie chcesz jechać do mnie ?

- Już ci mówiłam, innym razem.

- Szkoda.

- Pa kochanie. - pocałowałam go jeszcze raz i wyszłam z samochodu.

Zanim zdążyłam dojść do drzwi, Cody otworzył szybę.

- Moja bluza. - powiedział.

- Moja skleroza. - odpowiedziałam

- Oddam ci następnym razem. - pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do domu. Zrobiłam sobie kolację i usiadłam przy laptopie, aby spisać listę książek, które muszę kupić do szkoły. Od razu wyświetliła mi się niezamknięta strona z podpisem

"Rak trzustki".

Natychmiastowo serce zaczęło mi szybciej bić. Pierwsze podejrzenie? Czy tata ma raka trzustki? Bardzo się wystraszyłam. Może to jego tajemnica. Dlatego znikał. Może leży teraz w szpitalu? Chciałabym zadzwonić, ale wolę porozmawiać w cztery oczy. Ale o co właściwie zapytam? "Hej tato, masz raka?", a może "Czy ty umierasz?". Najpierw mama, teraz tata. Nie, to nie może być prawda.

Napisałam do Cody'ego, z myślą, że mnie wesprze. Faktycznie trochę mnie uspokoił. Mówił, że najlepiej będzie jak zapytam taty. Boję się tej rozmowy. Mam nadzieję, że się mylę. To już chyba nowa dziewczyna była by lepsza od raka. Znów nie będę mogła spać. Chciałabym mieć kogoś obok. Żałuję, że nie zostałam u Cody'ego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro