Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

thirty six

/miesiąc później/

Po świętach spędzonych u mojej mamy, a później nowym roku w towarzystwie Seokjina, Jimina i Yoory czas zaczął pędzić tak szybko jak nigdy dotąd. Każdy weekend teraz spędzaliśmy w trójkę, jeżdżąc do Daegu albo po prostu siedząc w domu. Styczeń już dobiegał końca, a Jimin nadal kursował między swoim mieszkaniem a naszym, co zaczęło mnie powoli irytować. Miał swoje zdanie na temat tego i się go trzymał, a ja go rozumiałem, ale nie mogłem ukrywać tego, że chciałbym, aby został już na zawsze, abym miał możliwość się przytulić do niego każdej nocy, a nie tylko w te kiedy u nas nocował.

- Yoongi, słuchasz mnie? – zapytał Jimin, siadając blisko mnie na kanapie.

- Hm? – uniosłem na niego wzrok.

- Coś się dzieje, hyung?

- Nie, nie. Po prostu się zamyśliłem, przepraszam. – przetarłem twarz dłonią.

- Jak chcesz możemy o tym pogadać.

Była 22 w sobotę. Yoora już dawno spała u siebie, a my siedzieliśmy w salonie, pijąc wino i rozmawialiśmy na różne tematy. Inne niż praca i nasze codzienne obowiązki. Każdy sobotni wieczór spędzaliśmy rozmawiając o sobie nawzajem, chcąc być jeszcze bliżej siebie i więcej o sobie wiedzieć. Nadal było wiele rzeczy o których nie wiedzieliśmy, na przykład to, że Jimin nie cierpiał być nazywanym zdrobniale, jednak w moich ustach wszystko brzmiało tak dobrze, że do tego przywykł.

- Chodzi o nas. – zacząłem spokojnie. – Uprzedzając twoje pytanie, nic nie zrobiłeś i jesteś wspaniały.

- Więc o co chodzi?

- Chciałbym, żebyś się do nas wprowadził.

- Yoongi...

- Wiem, nie zostawisz Tae i Jeongguka, rozumiem to, ale chciałbym, żeby każdy wieczór i poranek wyglądał tak jak w weekendy. Chciałbym codziennie zasypiać i budzić się przy tobie, nie tylko przez te dwa dni w tygodniu. Powoli zaczyna mnie to męczyć.

- Wiesz dobrze, że nie mogę ich tak zostawić z dnia na dzień. Najwcześniej mógłbym to zrobić dopiero za miesiąc, żeby znaleźli osobę na moje miejsce.

- A gdybym opłacił za ciebie ten jeden miesiąc? Albo dwa, mogą być też trzy. To nie ma znaczenia. – powiedziałem, trzymając jego małe dłonie w swoich.

- Hyung nie chcę, żebyś za mnie płacił tylu pieniędzy.

- Minnie, wiesz bardzo dobrze, że dla mnie to nic.

- Wiem, ale potrafię zapłacić sam za siebie. – westchnął chłopak.

Jimin spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy. Może brzmiałem za bardzo desperacko i to go wystraszyło? Albo czuje się za bardzo naciskany pod tym względem. Chyba powinienem też bardziej patrzeć na jego potrzeby, nie tylko na swoje. Jednakże uważałem, że tak byłoby dla nas najwygodniej, mielibyśmy siebie nawzajem co noc.

- Daj mi miesiąc, okej? – powiedział po dłuższej chwili, ściskając moje dłonie. – Pogadam z chłopakami.

- Przepraszam, brzmię teraz jak ostatni egoista. – westchnąłem. – Nie przejmuj się mną i na spokojnie wszystko rozwiążcie, ja poczekam tyle ile będzie trzeba.

- Miesiąc powinien mi wystarczyć. Taehyung wystawi ogłoszenie, a ja pogadam z właścicielem o rozwiązaniu umowy.

- Naprawdę chciałbyś z nami zamieszkać? – zapytałem, patrząc na jego nadal spuszczoną głowę.

Blondyn uniósł powoli na mnie wzrok i posłał mi delikatny uśmiech. Następnie przysunął się bliżej mnie i złożył na moich ustach lekki niczym dotyk skrzydeł motyla pocałunek. Również się uśmiechnąłem i przejechałem kciukiem po bransoletce zawieszonej na jego zgrabnym nadgarstku. Uniosłem jego prawą dłoń pod moje usta i ją ucałowałem, patrząc mu prosto w oczy. Te same oczy, w których zakochałem się po pierwszym wymienionym spojrzeniu.

- Kocham was. – powiedział w końcu młodszy. – Czemu miałbym kłamać?

- Obawiałem się, że za bardzo się narzucam, albo wcale tego nie chcesz, ale chciałeś to zrobić ze względu na mnie albo Yoorę.

- Nonsens. Zrobię to ze względu na nas wszystkich, byśmy mogli być najprawdziwszą rodziną.

- Kocham cię.

Zetknąłem nasze czoła i przymknąłem oczy. Jimin zaczął nucić melodię, którą napisałem prawie dziesięć lat temu. Uchyliłem powieki i spojrzałem młodszemu prosto w oczy, czując jak znowu tonę w jego ciemnych tęczówkach. Delikatny głos Parka pieścił moje uczy, a ja zaczynałem zapominać o całym istniejącym świecie. Czułem się znowu jak sześciolatek, który zakochał się w dźwięcznym, delikatnym instrumencie jakim było pianino. Pierwsze dotknięcie czarnych klawiszy było niczym doświadczenie czegoś nieludzkiego, a naciskając je poczułem dreszcze biegnące wzdłuż kręgosłupa. Grając pierwsze C* w swoim życiu, zrozumiałem, że się zakochałem.

- Chyba znalazłem idealny tytuł dla tej melodii. – powiedziałem, nadal patrząc Jiminowi w oczy.

- Jaki?

- First love.

⊰ ♬ ⊱

Następnego dnia rano obudziłem się obok Jimina, a między nami leżała Yoora. Uśmiechnąłem się na wspomnienia poprzedniej nocy, przypominając sobie jak dzięki Jiminowi udało mi się nareszcie znaleźć tytuł dla mojej jedynej piosenki, a także odgrzebałem swoje uczucia sprzed wielu lat. Sięgnąłem po telefon leżący na stoliku nocnym i sprawdziłem godzinę. Widząc na wyświetlaczu godzinę ósmą rano, przekręciłem się na drugi bok i przytuliłem Yoorę i Jimina, zamykając ponownie oczy. W końcu była niedziela, którą zazwyczaj spędzałem leniwie, ale w towarzystwie najważniejszych dla mnie osób.

- Śpisz? – usłyszałem szept Jimina zaraz przed sobą.

- Nie. – odszepnąłem, uchylając jedną powiekę, by na niego spojrzeć.

Chłopak miał zamknięte oczy i wyglądał jak lalka ściągnięta z wystawy. Był tak piękny, że nie potrafiłem oderwać od niego wzroku, dlatego uchyliłem też drugą powiekę i po prostu obserwowałem młodszego chłopaka, który wydawał się jeszcze przysypiać co było niezmiernie urocze.

- Poproszę buziaka na dzień dobry. – wymruczał i przysunął swoją głowę bliżej mojej.

Zaśmiałem się cicho pod nosem i musnąłem jego usta najdelikatniej jak potrafiłem. Jimin uśmiechnął się zadowolony i otworzył oczy, zerkając na mnie zaspanym spojrzeniem.

- Śpij, skarbie. – powiedziałem cicho.

- Która godzina?

- Po ósmej. Mamy czas.

- Wspaniale. – przymknął ponownie swoje powieki, splatając nasze palce.

Ścisnąłem jego dłoń i ja również zamknąłem oczy. Jednak nie miałem w planach już spać, moje myśli krążyły wokół wczorajszych wydarzeń oraz zaplanowania śniadania jeszcze przed obudzeniem się Yoory, która jeszcze była głęboko pogrążona we śnie.

- Jedźmy w przyszłym tygodniu na zakupy, co? – zaproponował nagle Jimin.

- Co chciałbyś kupić?

- Musimy powoli kupować wszystko małej.

- Minnie, mamy na to jeszcze dwa miesiące. – parsknąłem, ponownie na niego spoglądając spod pół przymkniętych powiek.

- Nie cierpię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. – mruknął, krzywiąc się.

- Wiem o tym. Pojedziemy.

- Kocham cię. – wymruczał Jimin.

- Ja ciebie też, Minnie.

Ponownie zapadła między nami cisza. Tym razem na trochę dłużej, bo Jimin naprawdę zasnął o czym zorientowałem się po kilku minutach obserwacji i wsłuchiwania się w spokojny oddech mojego ukochanego. Przez jakiś czas przyglądałem się chłopakowi oraz córce, lecz w końcu zamknąłem oczy i starałem się ponownie zasnąć. I kiedy już prawie mi się udało, tym razem obudziła się Yoora, która najpierw zaczęła się wiercić między Jiminem i mną, a później usiadła, przecierając piąstkami swoje oczka.

- Dzień dobry. – powiedziała, zauważając że nie śpię i położyła się na mnie, by się przytulić.

- Dzień dobry, kotku. – musnąłem jej czoło ustami. – Wyspałaś się?

- Tak. Zrobimy naleśniki na śniadanie?

- Naleśniki?

- Albo jakieś dobre placuszki! – uśmiechnęła się.

- No okej. – westchnąłem.

- A tatuś Jiminnie będzie spał? Mogę jeszcze z nim poleżeć?

- Oczywiście, że możesz. – pogłaskałem ją po włosach.

Sześciolatka zeszła ze mnie i położyła się blisko blondyna. Chłopak od razu objął ją ramieniem i przytulił do siebie, wzdychając cicho przez sen. Uśmiechnąłem się lekko do siebie i powoli wstałem z łóżka. Wziąłem swój telefon i wyszedłem z pokoju, zostawiając drzwi uchylone. Najpierw poszedłem do łazienki, zrobiłem poranną toaletę, a następnie udałem się od razu do kuchni, żeby zacząć robić ciasto na naleśniki. Zrobiłem je jak najszybciej się dało i zabrałem się za smażenie przysmaku mojej córki, w międzyczasie szukając dżemu po szafkach.

- Yoongi, ja chciałem zrobić śniadanie! – krzyknął Jimin z sypialni.

Uśmiechnąłem się, słysząc śmiech Yoory. Jednak mój uśmiech zniknął równie szybko jak się pojawił, widząc przychodzące połączenie. Odrzuciłem od razu rozmowę, wzdychając ciężko pod nosem. Szkoda, że moja była teściowa nie dawała za wygraną i dzwoniła co chwilę jeszcze przez następne kilkanaście minut. 

wybaczcie za spóźnienie 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro