Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

thirty four

Dzisiejszą atrakcją był spacer po obrzeżach Daegu. Co roku zabierałem na krótki spacer Yoorę na przechadzkę po okolicy, by pokazać jej jak najwięcej miejsc w których spędzałem dzieciństwo. Zwykle wychodziliśmy we dwójkę, jednak dzisiaj dołączył do nas Jimin, który został wygoniony z kuchni przez moją mamę pod pretekstem, że powinniśmy w trójkę spędzać jak najwięcej czasu razem, aby wzmocnić naszą więź. Ten pretekst był tak bardzo naciągany, że jedyne co mogłem zrobić, to śmiać się pod nosem, kiedy ubieraliśmy na siebie płaszcze i buty.

Wychodząc z domu, zabrałem aparat z szafki i udaliśmy się na krótką wycieczkę po mało uczęszczanych ulicach mojego rodzinnego miasta. Pogoda nas wyjątkowo dzisiaj rozpieszczała – świeciło słońce i wiatr nie wiał tak mocno jak przez ostatnie kilka dni, co sprawiało, że przyjemniej się spacerowało. Spojrzałem w bezchmurne niebo i wziąłem głęboki wdech, wdychając chłodne, zimowe powietrze do płuc. Ścisnąłem dłoń córki, która szła obok mnie, a Jimin trzymał ją za drugą dłoń, rozglądając się zaciekawiony.

- Tatusiu, dzisiaj też będziesz robił zdjęcia? – zapytała Yoora, wskazując na aparat zawieszony na mojej szyi.

- Tak, to bardzo wyjątkowe święta. – pokiwałem głową, ściskając lekko jej dłoń.

- Dlatego, że jest z nami tatuś Jiminie?

- Dokładnie tak. – zaśmiałem się krótko, zerkając kątem oka na Jimina, który wyraźnie się zarumienił na policzkach i nie było mowy, aby zrzucić winę na wiatr, którego nie było.

- Musimy sobie zrobić razem zdjęcie! – zdecydowała podekscytowana sześciolatka. – Chciałabym mieć znowu jakieś zdjęcia w pokoju. – spojrzała ponownie na mnie, a ja zagryzłem policzek od środka.

Dłuższą chwilę nie odpowiadałem na jej słowa, nie wiedziałem co dokładniej mógłbym jej odpowiedzieć. Wszystkie zdjęcia, które mieliśmy w domu zostały zdjęte i schowane, ponieważ na wszystkich była moja zmarła żona. Chciałem jak najszybciej zamknąć ten rozdział, więc wszystkie rzeczy należące do Miry oddałem jej rodzicom, stwierdzając, że oni lepiej nimi rozporządzą. Nadal nie przeprowadziłem z Yoorą odpowiedniej rozmowy. Wiedziała, że jej mama nie żyje, ale do tej pory nie zdobyłem się na odwagę, żeby przeprowadzić z nią poważną rozmowę na ten temat.

- Tatuś na pewno zrobi dzisiaj wiele zdjęć i ozdobimy całe mieszkanie, okej? – na ratunek przybył Jimin, przerywając nadal wiszącą między nami ciszę. – Możemy też zrobić sobie razem zdjęcie i ustawię je sobie na tapetę.

- Będę na twojej tapecie? – podskoczyła radośnie dziewczynka.

Jimin przytaknął, posyłając jej szeroki uśmiech. Kolejne kilkaset metrów przeszliśmy w ciszy, rozglądając się dookoła, aż dotarliśmy na łąki, które teraz były pokryte pierzyną śniegu – wyglądało to magicznie. Powoli puściłem rączkę córki, żeby włączyć aparat i zrobiłem kilka zdjęć. Yoora zaczęła biegać dookoła, piszcząc szczęśliwie. Tego roku spadło dość sporo śniegu i można było pływać w zaspach. Yoora była widocznie zadowolona, bo co chwilę padała na śnieg, by pozostawić po sobie kolejnego aniołka w białym puchu. Kiedy tak biegała od punktu A do punktu B i tak dalej, udało mi się zrobić kilka w miarę dobrych zdjęć, których nie miałem zamiaru usuwać z karty pamięci.

Spojrzałem w bok na Jimina i uśmiechnąłem się lekko widząc, że również robi zdjęcia małej, ale swoim telefonem. Chłopak czując mój wzrok na jego osobie, zaprzestał poprzedniej czynności i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. Podszedłem do niego bliżej i objąłem go ramieniem. Jimin oparł głowę na moim ramieniu i westchnął pod nosem.

- Co jest? – zapytałem, śledząc wzrokiem za sześciolatką.

- Nic, po prostu jestem szczęśliwy. – odpowiedział cicho.

- To bardzo dobrze, skarbie. Tak ma już pozostać.

- Zastanawiam się w sumie co by powiedzieli moi rodzice.

- I co wymyśliłeś?

- Pewnie by mnie wydziedziczyli. – odpowiedział, a ja mogłem wyczuć smutek w jego głosie.

- Teraz masz drugą rodzinę, my nigdy nie zostawimy cię na lodzie.

- Wiem. – uniósł głowę i spojrzał mi w oczy. – Dziękuję.

- Do usług, Minnie.

Nachyliłem się w jego stronę i ucałowałem jego wargi. Był to krótki i delikatny pocałunek, jednak był on wypełniony niewinnym uczuciem. To bardzo wyjątkowe uczucie, którego wcześniej nigdy nie czułem, nawet przy matce Yoory. Pierwszy raz czułem się u czyjegoś boku aż tak dobrze.

- Fuj, przestańcie! – krzyknęła na nas dziewczynka z usypanej górki ze śniegu.

Zaśmialiśmy się z Parkiem i odsunęliśmy się od siebie, by podejść do Yoory. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć w trójce i musiałem przyznać, że były naprawdę dobre i jedno z nich na pewno wyląduje na moim biurku w biurze. W drodze powrotnej do domu Jimin zdążył już zmienić tapetę i wstawić zdjęcie na swojego Instagrama, o którym istnieniu dowiedziałem się dzisiaj. Przejrzałem jego wszystkie posty, które sięgały aż 2017 roku i z uśmiechem przyznałem, że już od dawna był najpiękniejszym mężczyzną na świecie i nawet Seokjin powinien mu pokłony bić. Młodszy zaśmiał się tylko na moje słowa i podziękował cicho.

- Tatusiu. – Yoora pociągnęła mnie za dół koszulki, kiedy stałem przy blacie w kuchni, pijąc swoją kawę w białym kubku.

- Tak? – spojrzałem na nią.

- Babcia chce, żebyś zagrał coś na pianinie. – oznajmiła dziewczynka.

- Grasz na pianinie? – zdziwił się Jimin, odwracając się do mnie z czajnikiem z gorącą wodą.

- Sporadycznie, ale tak. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Zostawiając swoją kawę, podszedłem do zakrytego białym materiałem instrumentu w rogu salonu. Przejechałem opuszkami palców po pokrywie i uśmiechnąłem się lekko, czując szybsze bicie serca i znaną mi już wcześniej nostalgię. Nie grałem już kawałek czasu, jednak nadal czułem tę pewność siebie wzrastającą z każdym kolejnym dotknięciem mojego ukochanego instrumentu. Usiadłem w końcu na stołku i na początku zagrałem Wlazł kotek na płotek wraz z pomocą Yoory, która wskoczyła mi na kolana. Następnie zagrałem kilka klasyków spod pióra Beethovena czy Vivaldiego, a nawet jeden z utworów Yirumy, którego moja mama bardzo lubi i nawet była na jego kilku koncertach. Zakończyłem swój mały występ własną melodią, mógłbym rzec, że swoją ulubioną, ale też jedyną.

- To ta melodia, którą mi kiedyś nuciłeś! – powiedział Jimin, kiedy zakończyłem grę i odwróciłem się do nich przodem.

- Dokładnie. Nie ma tytułu, a autor nie jest w ogóle znany, dlatego nie powiedziałem ci co to za utwór. Ale teraz już wiesz. – uśmiechnąłem się lekko.

- Yoongi w wieku siedmiu lat, kiedy tylko usłyszał pianino, uparł się, że chce na nim grać. – powiedziała moja mama. – Truł nam o tym jakieś pół roku, aż w końcu wysłaliśmy go na lekcje, a następnie jak zauważyliśmy, że naprawdę dobrze mu idzie, kupiliśmy mu właśnie to pianino.

- Staruszek. – parsknąłem, klepiąc bok instrumentu.

- Gdy Yoongi miał jakoś 18 lat po raz pierwszy usłyszałam kawałek tej melodii, długo go męczyłam, żeby mi powiedział co to za piosenka, bo bardzo mi się podobała i chciałam posłuchać całości, jednak nie chciał mi powiedzieć. – zaśmiała się kobieta, popijając swoją zieloną herbatę. – Aż w końcu rok później, zaprosił nas na swój koncert z okazji świąt i wtedy usłyszeliśmy cały utwór. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że to on napisał tę melodię. Byliśmy z mężem ogromnie poruszeni i dumni. Później Yoongi wyjechał do Seulu na studia, otworzył firmę z Seokjinem, więc pianino zeszło na drugi plan, ale kiedy ponownie gra tę piosenkę, czuję się jakbym słuchała jej pierwszy raz.

Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na Jimina. Chłopak również na mnie spojrzał i odwzajemnił uśmiech. Wstałem z krzesła i zakryłem instrument, po czym usiadłem na kanapie między Yoorą a Jiminem, obejmując ich oboje ramionami. Starsza kobieta spojrzała na nas z fotela, który zajmowała.

- Pięknie razem wyglądacie. – wypaliła mama, a Jimin poruszył się lekko, czerwieniąc się na policzkach. – Czekajcie, zrobię wam zdjęcie.

Kobieta wstała z fotela i poszła po swój telefon. Stanęła przed kanapą z włączonym aparatem, więc czekaliśmy aż zrobi nam zdjęcie.

- Okej, któryś musi mi pomóc, cały czas widzę siebie. – powiedziała, podając mi telefon.

Wszyscy się zaśmialiśmy. Obróciłem kamerę i oddałem telefon mamie, żeby zrobiła nam to zdjęcie. Dzięki temu będziemy mieć spokój do następnych świąt ze zdjęciami. 

dziękuję za 3K wyświetleń, love you 🥺🌼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro