thirty eight
- Yoongi, śpisz?
Uchyliłem powieki i spojrzałem kątem oka na Jimina leżącego obok mnie. Chłopak patrzył na sufit ze splecionymi palcami w koszyczek, widocznie coś go zmartwiło. Przewróciłem się na prawy bok, żeby lepiej widzieć młodszego. Jimin popatrzył na mnie i również położył się na boku, by móc patrzeć na moją twarz. Splotłem nasze palce i delikatnie ścisnąłem dłoń młodszego chłopaka, wywołując uśmiech na jego twarzy.
- O co chodzi, Minnie? – zapytałem cicho.
- Yoora. – odpowiedział po prostu Jimin. – Trochę zmartwiła mnie jej reakcja na to, że zostałeś uderzony. Normalnie każde dziecko by się wystraszyło, uciekło, albo co najmniej wyglądałoby na zaskoczone, a Yoora nawet nie mrugnęła.
Zagryzłem wargę trochę mocniej niż chciałem, przez co po chwili poczułem metaliczny posmak w ustach. Nigdy bym nie pomyślał, że wydarzy się taka sytuacja, dlatego to był kolejny temat, na który nie byłem odpowiednio przygotowany. Młodszy chłopak przyglądał się mi uważnie i na pewno domyślił się, że coś za tym jest, dlaczego Yoora nie zareagowała.
- Yoongi, czy Yoora była już wcześniej świadkiem przemocy? – zapytał Jimin, patrząc mi w oczy.
- Tak. – powiedziałem na wdechu.
- Jak to się stało? Czy Yoora była też ofiarą?
- Nigdy! – zaprzeczyłem od razu. – Tylko ja albo jej matka – Mira.
- Czy to była sprawka twojej byłej teściowej?
- Tak. Ma dość spore problemy z agresją, przed śmiercią Miry nie było jeszcze tak źle, jednak po... - zatrzymałem się, biorąc głębszy wdech. – Zdarzało się, że chciała rzucać we mnie różnymi rzeczami. Dlatego nie chcę, aby Yoora miała z nią kontakt, zwyczajnie się o nią boję.
Jimin patrzył na mnie bez żadnego wyrazu na twarzy. Zauważyłem jednak jak jego oczy są delikatnie zaszklone, dlatego przeniosłem jedną dłoń na jego gładki, ciepły policzek i delikatnie go pogładziłem kciukiem.
- Nie chciałeś wnosić sprawy o niezbliżanie się do was? – zapytał cicho chłopak.
- Chciałem, ale potrzeba konkretnych sytuacji i masy dowodów, żeby do tego doprowadzić. Dodatkowym problemem jest to, że ojciec Miry był adwokatem, ma wszędzie znajomości.
- Ale Yoora mogłaby składać zeznania w formie świadka. Władze powinny robić wszystko dla dobra dzieci.
- Nie chcieliśmy jej w to mieszać, kochanie. Poza tym takie sytuacje zdarzały się raz na kilka miesięcy, potrafiliśmy to wytrzymać.
- Nie zgadzam się by ktokolwiek kto nie jest mną, ani twoją córką cię dotykał. Nie mają do tego prawa. – mruknął Jimin, ściskając moją dłoń.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w całkowitej ciszy, jedyne co było słychać to tykanie zegara z salonu. Następnie zaśmiałem się cicho pod nosem, czując przyjemne ciepło rozlewające się po mojej całej klatce piersiowej. Spojrzałem ponownie na Jimina, który zmarszczył lekko nos niezadowolony z mojej reakcji. Przysunąłem go do siebie bliżej i delikatnie ucałowałem jego usta.
- Zrozumiałem, skarbie. Nikt mnie już nie dotknie, dobrze?
- To nie jest śmieszne, Yoongi. Naprawdę tego nie chcę.
- Wiem, Minnie. – uśmiechnąłem się lekko. – Jesteś słodki, kiedy się złościsz.
- Przestań mnie komplementować, teraz jestem zły. – odwrócił się do mnie plecami.
Parsknąłem pod nosem i objąłem go ramionami, przysuwając go jak najbliżej siebie. Musnąłem jego kark ustami najdelikatniej jak potrafiłem. Czując jak młodszy się rozluźnia, pozostawiłem na jego skórze kilka kolejnych drobnych buziaków, a jedna z moich dłoni zacisnęła się na jego biodrze.
- Yoongi... - mruknął młodszy.
- Jesteś nadal zły, złotko? – mruknąłem, ustami dalej sunąc po jego delikatnej skórze.
- Nigdy nie byłem. – powiedział cicho. – Już wystarczy, rano musimy wstać do pracy, hyung.
- Nie chcę przestawać. Lubię cię całować, masz miękką skórę.
- Yoonie.
- Odwróć się do mnie przodem, Jiminie.
- Po co?
- Nie dostanę buziaka na dobranoc od mojego chłopaka?
- Jesteś taki dziecinny. – westchnął młodszy i ponownie zwrócił się do mnie przodem.
Chłopak pocałował mój policzek, na co mruknąłem niezadowolony i przyciągnąłem go do siebie, żeby odebrać słodkiego buziaka. Połączyłem nasze usta w początkowo delikatnym pocałunku, który po kilku chwilach stał się bardziej namiętny i mokry niż na początku. Nie przestając go całować, wciągnąłem go na siebie i objąłem go mocniej ramionami, palce zaciskając na jego idealnie zaokrąglonych biodrach. Chłopak westchnął mi w usta, wsuwając swoje dłonie w moje włosy na co zamruczałem. Wypchnąłem lekko biodra, by otrzeć się o młodszego na co w odpowiedzi uzyskałem jego zduszony, gardłowy jęk.
- Tatusiu, czy mogę z wami spać?
Kiedy tylko usłyszeliśmy głos Yoory, odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i usiedliśmy, poprawiając swoje piżamy. Odchrząknąłem, patrząc na córkę, która stała zaraz obok łóżka. Dziewczynka miała zasłonięte oczy dłonią i stała tak z misiem w dłoni. Uśmiechnąłem się mimowolnie i wziąłem ją na ręce, po czym posadziłem ją między mną a Jiminem.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać, ale miałam zły sen. – powiedziała cicho, przytulając się do Jimina.
- Dobrze, że do nas przyszłaś, kotku. – odpowiedziałem, gładząc jej włosy.
- Nie masz za co przepraszać, jesteśmy tu dla ciebie. – dodał Jimin, obejmując małą ramionami. – Chcesz nam opowiedzieć o tym śnie?
Dziewczynka chwilę nad tym myślała i po chwili pokiwała powoli głową, ściskając misia.
- Tatuś Jiminie się nie wprowadził i wyjechał bez nas. – mruknęła dziewczynka. – Wystraszyłam się tego snu, nie chcę, żebyś odchodził.
Yoora uniosła wzrok na Jimina, który przyglądał się jej z delikatnym uśmiechem. Cmoknął jej czoło i przytulił ją jeszcze ciaśniej do siebie.
- Nigdy nie odejdę, skarbie. – powiedział w końcu Jimin. – Zostaję z wami.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. – zaśmiał się młodszy i przypieczętowali obietnicę splatając swoje małe palce razem.
- Kocham was. – powiedziała Yoora, wstając i najpierw przytuliła Jimina, a później mnie.
- My ciebie też kochamy, Yoora. – odpowiedziałem, przytulając ją mocno do siebie.
- Teraz chodźmy spać, musimy rano wstać. – zarządził Jimin, kładąc się wygodnie na swojej stronie łóżka.
- Ale tatusiu. – jęknęła Yoora, odsuwając się ode mnie i popatrzyła na niego z niezadowoleniem.
- Nie ma „ale", kotku. Tatuś Jiminie ma rację, musisz mieć siłę na jutro. – przyznałem i również się położyłem, zostawiając puste miejsce w środku dla mojej córki.
- No okej... - westchnęła dziewczynka i ułożyła się wygodnie między naszą dwójką.
Nie trwało to długo jak Yoora zasnęła, musiała być na pewno zmęczona. Uchyliłem powieki i patrzyłem na Yoorę i Jimina, którzy już spali. Westchnąłem cicho i ostrożnie podniosłem się do siadu. Ścisnąłem nasadę mojego nosa i zmrużyłem powieki. Musiałem ich teraz bronić przed tą chorą kobietą zanim stanie się coś gorszego niż jakieś głupie spoliczkowanie. Wiedziałem, że teraz nie odpuści, kiedy wie, że mam kogoś nowego. I do tego jest to mężczyzna – zawsze uważała związki homoseksualne za coś obrzydliwego i kiedy słyszała, że jeszcze zanim zacząłem się spotykać z jej córką, miałem kilku chłopaków od razu mi przerwała i zastrzegła, żeby więcej tego tematu przy niej nie poruszać.
- Yoonie, połóż się spać. – westchnął Jimin.
Chłopak dalej miał przymknięte oczy, więc przez chwilę się mu przyglądałem i zastanawiałem się czy aby na pewno to nie moja wyobraźnia płata mi figle. Jednak zaraz młodszy popatrzył na mnie śpiącym spojrzeniem i podparł się na łokciu.
- Nie śpisz. – zauważyłem.
- Prawie spałem, ale twoje westchnięcia nie dają mi zasnąć.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- O czym?
- O matce Miry. Nie odpuści łatwo, muszę teraz bardziej uważać i starać się, żeby się do was nie zbliżyła. – powiedziała.
- Spokojnie, też będę się starał was chronić. W końcu obiecałem nie odchodzić. I naprawdę tego nie zrobię.
Uśmiech malujący się na twarzy Jimina przyniósł mi pewnego rodzaju spokój. Odwzajemniłem uśmiech, patrząc na młodszego. Położyłem się i okryłem lepiej Yoorę, która wtuliła się w poduszkę.
- Minnie? – szepnąłem.
- Hm?
- O czym rozmawiałeś z moją mamą w święta? – zapytałem.
- Poprosiła, żebym o was dbał, kiedy jej nie ma przy was. I żebym nadal cię uszczęśliwiał, więc mam nie odchodzić za żadne skarby. – zachichotał Jimin. – Czemu tak nagle pytasz?
- Tak po prostu. – uśmiechnąłem się pod nosem. – Kocham cię, Jiminie.
- Ja ciebie też, a teraz naprawdę śpij, bo rano w biurze nie będziesz mógł się skupić.
I tak nie będę mógł się skupić, nie z Jiminem za drzwiami. Przymknąłem powieki i myśląc o zbliżających się urodzinach mojej córki, w końcu usnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro