Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ten

Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Pierwszy raz od trzech tygodniu poczułem, że zaczynam żyć. Wstałem z bardzo dobrym humorem, zawiozłem Yoorę do przedszkola po śniadaniu, słuchając o tym jak dobrze bawiła się z wujkiem Seokjinem i że powinien częściej przychodzić bo bardzo go lubi. Po odprowadzeniu jej do drzwi przedszkola, wróciłem do samochodu i zauważając, że mam jeszcze sporo czasu, podjechałem do kawiarni i kupiłam kawę dla siebie i Jimina w ramach podziękowań za poprzedni tydzień. Myślałem też o tym, żeby może w któryś dzień zaprosić też go na kolację do nas do domu; Yoora byłaby przeszczęśliwa.

Kiedy dotarłem już do swojego oddziału, witałem wszystkich z delikatnym uśmiechem. Wszedłem do przedsionku gdzie siedział Jimin, przygotowując już wszystkie dokumenty dla mnie. Był tak pochłonięty pracą, że nawet nie zauważył, że pojawiłem się w pomieszczeniu. Postawiłem kubek z jego truskawkowym frappe na biurku i dopiero wtedy podniósł na mnie wzrok. Chłopak od razu się do mnie uśmiechnął i przywitał mnie swoim uroczym głosem.

- Dzień dobry, hyung.

- Dzień dobry, Jimin-ah. – uśmiechnąłem się do niego i wskazałem na kubek z kawą. – To dla ciebie, za zeszły tydzień.

- Nie musiałeś, hyung, naprawdę. – zaczerwienił się.

- Ale chciałem. Za dwadzieścia minut możesz przyjść mi przedstawić plan tygodnia.

- Okej, przyniosę też raporty i dokumenty.

- Dobrze. Ah i Jimin? – zatrzymałem się przy swoich drzwiach do biura, odwracając się do niego.

- Tak? Potrzebujesz jeszcze czegoś?

- Nie o to chodzi. – pokręciłem głową. – Ładnie wyglądasz bez makijażu.

Po tym wszedłem do swojego biura, uśmiechając się do siebie. Widzenie jego rumieńców stanie się moim nowym, ulubionym zajęciem. Wygląda naprawdę uroczo kiedy się czerwieni. W końcu miałem z kim porozmawiać normalnie w pracy. Nie potrzebowałem sekretarza z kijem w dupie, szczególnie teraz, kiedy po prostu miło jest porozmawiać nawet w przerwie o czymś przyjemnym i niekoniecznie o pracy.

Rozsiadłem się w swoim fotelu i pociągnąłem spory łyk czarnego jak smoła napoju, myśląc co mnie czeka w tym tygodniu. Na szczęście udało mi się znaleźć przedszkole dla małej, bo inaczej musiałbym albo przyprowadzać ją na całe dnie ze sobą do pracy, albo szukałbym innej opiekunki niż pani Choi, której szczerze nie chciałem widzieć już do końca mojego mieszkania w tym apartamentowcu. Przeglądając zapisy z zeszłego tygodnia, popijałem kawę, by jak najbardziej się przygotować do ciężkiej pracy. Zerkałem też na telefon, by być pewnym czy Yoora na pewno przyjmie się w nowym otoczeniu.

Dziewczynka sama w sobie była bardzo towarzyska Ina szczęście śmierć Miry nie odbiła się na niej aż tak mocno jak to przewidywałem. Pierwsze kilka dni oboje spaliśmy razem w łóżku i razem płakaliśmy, później posłałem ją do mojej mamy, gdzie widocznie ponownie nabrała energii i pewności siebie, ponieważ znowu była wszystkiego ciekawa i szybko nawiązywała kontakty, jak na przykład z Jiminem, czy w sobotę w sklepie, kiedy też poznała przyjaciela chłopaka. Było mi o wiele lżej z myślą, że jest z nią dobrze. Nie pytała o mamę, przynajmniej jak na razie. Na wczorajszym spotkaniu psycholog mnie ostrzegał, żebym ewentualnie był gotowy na jakiekolwiek niewygodne pytania związane z Mirą i w żadnym wypadku nie reagować na nie jak na coś zakazanego. Dziecko również potrzebuje wiedzieć o wszystkim.

- Hyung?

Ocknąłem się z zamyślenia i przeniosłem wzrok z zapisów na drobną posturę chłopaka stojącego w drzwiach. Blondyn patrzył na mnie swoimi przenikającymi, ciemnymi oczami, oczekując zapewne jakiejś odpowiedzi. Wyprostowałem się, odkładając kartki na bok i przetarłem oczy.

- Wejdź, Jiminie. – poleciłem.

- Wszystko w porządku? – zapytał, podchodząc do biurka, na którym rozłożył mi wszystkie dokumenty do przejrzenia.

- Tak, zamyśliłem się o Yoorze po prostu. – odpowiedziałem.

- Udało ci się znaleźć przedszkole?

- Tak. – uśmiechnąłem się. – Co prawda prywatne, ale później na pewno ją przeniosę do publicznego.

- A czemu nie zostawisz jej w prywatnym?

- W prywatnym patrzy się tylko na pieniądze, nie na dobro dziecka. – odpowiedziałem ostrożnie. – Nie chcę, żeby Yoora przebywała w takich miejscach, gdzie wszystko kręci się wokół pieniądza.

- Rozumiem. – pokiwał głową.

- Okej, jak wygląda mój tydzień? Jak bardzo będę nieżywy w weekend po całym tygodniu? – zażartowałem, wspierając głowę na dłoni.

- Nie będzie aż tak źle, hyung.

Po pomieszczeniu rozniósł się wesoły śmiech Jimina. Jedyne co potrafiłem zrobić w odpowiedzi, to uśmiechnąć się do niego, a w skutku zobaczyłem po raz kolejny jego rumieńce, wylewające się na jego pulchnych policzkach. Nie spuszczając z niego wzroku, wysłuchałem jego całej wypowiedzi dotyczącej moich spotkań i planów na ten tydzień. Jimin skrupulatnie wszystko przedstawił i wiedziałem, że podjęcie z nim współpracy to najlepsze co się mogło wydarzyć w tym roku. Młodszy pracował na sto procent i bardzo dobrze było po nim to widać. Był bardzo elastyczny i potrafił poświęcić wiele, żeby wszystko poszło po jego myśli.

- I jak, hyung? – zapytał, zamykając kalendarz. – Jest dobrze?

Zaśmiałem się, widząc jego minę. Wyglądał jak zbity szczeniak, który obawiał się czy na pewno teraz jest wszystko w porządku. Przeuroczy.

- Bardzo dobrze, Jimin-ah. Cieszę się, że wziąłeś sobie do serca moje uwagi z poprzedniego tygodnia. Wszystko zatwierdzam. – posłałem mu uśmiech.

- Dziękuję, hyung. – odwzajemnił uśmiech. Tak szeroko się uśmiechnął, że nie można było już zobaczyć jego oczu.

- Sam sobie na to zapracowałeś, Jiminie. – odpowiedziałem spokojnie. – Nikt za ciebie tego nie zrobił.

Młodszy pokiwał głową, dalej się uśmiechając. Między nami zawisła przyjemna cisza. Jedynie co robiliśmy to wymienialiśmy się delikatnymi i ciekawymi siebie nawzajem spojrzeniami. Zastanawiałem się czy tak jak ja, Jimin czuje się tak dobrze w moim towarzystwie.

- Hyung?

- Hm?

- Jeśli chodzi o to co mówił Taehyung w sobotę, to nie było nic takiego. Po prostu opowiadałem mu trochę o tobie.

- W porządku. Mam nadzieję, że były to same dobre rzeczy i na mnie nie narzekasz, Jimin-ah.

- Spokojnie, nie mam żadnych złych rzeczy do opowiadania o tobie, hyung! – zachichotał, znowu poszerzając uśmiech.

- To bardzo dobrze, bo wtedy musielibyśmy porozmawiać w inny sposób, Jimin. – zażartowałem, zakładając okulary na nos.

- Dobrze wyglądasz w okularach, hyung. – powiedział po chwili.

- Park Jiminie, czy ty podrywasz swojego przełożonego? – przechyliłem głowę z rozbawieniem w oczach.

- Oczywiście, że nie, Min Yoongi-ssi. Gdybym flirtował, zrobiłbym to w inny sposób. – odparł z wygiętymi wargami w lekkim uśmiechu.

- Bardzo dobrze, a teraz musimy wracać do pracy. Dziękuję za zaplanowany tydzień, jak coś będę potrzebować, to cię zawołam.

- W porządku, miłej pracy.

- Wzajemnie, Jiminie.

Wymieniliśmy się ostatnim spojrzeniem i uśmiechem, Jimin wyszedł z biura, zamykając za sobą ciężkie, szklane drzwi. Odetchnąłem głęboko i podrapałem się po karku, trochę speszony. Czy to można zaliczać do flirtu? Od ponad sześciu lat nie prowadziłem rozmowy na tym poziomie. Kiedy już Mira została moją żoną, zdarzało mi się z nią flirtować, ale wydaje mi się, że to nie wyglądało tak samo, ani nawet podobnie.

Zagryzłem wargę, przyglądając się dość sporym plikom dokumentów i automatycznie mój humor się pogorszył. Kiedy uniosłem spojrzenie, złapałem kontakt wzrokowy z Jiminem, który najwyraźniej miał zamiar wyjść na główną salę. Posłał mi delikatny uśmiech, który automatycznie odwzajemniłem i odwróciłem wzrok. Wziąłem pierwsze dokumenty, by zacząć pracować, a z tyłu głowy miałem już dzisiejszą przerwę na lunch. Musiałem też poprosić Seokjina o rozmowę. To jak się czuję wcale mi się nie podoba tak bardzo.

Nie chcę popełnić żadnego błędu. Nie chcę nikogo skrzywdzić. 

wybaczcie, że taki krótki, postaram się by następne były dłuższe:]]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro