six
Właśnie pracowaliśmy nad nowym projektem z Yuri i temu wszystkiemu przyglądał się Jimin, pomagając nam w niektórych aspektach. Po wczorajszym lunchu z Jiminem zauważyłem, że Park jest bardzo utalentowany i inteligentny. Jin zaczął nawet żartować czasami, że mi go zabierze i w zamian da Soobina, ale ja od razu się sprzeciwiłem i powiedziałem, że nigdy już go nie odzyska.
- A gdyby to tutaj dodać? – zaproponował w pewnym momencie Jimin. – Myślę, że ten akapit w tym miejscu mialby więcej sensu i dodawałby też trochę estetyki.
Zamyśliłem się i oczami wyobraźnie zrobiłem tak jak proponował młodszy. Pokiwałem z uznaniem głową i przekleiłem akapit w pliku, ponownie czytając wszystko do tego momentu. Jimin robił na mnie coraz to większe wrażenie z każdą kolejną minutą. Przyspieszyliśmy trochę tempa i skończyliśmy projekt idealnie przed rozpoczęciem się przerwy na lunch. Tak jak wczoraj przyszedł po nas Jin, ponieważ stwierdził, że wczorajszy lunch należał do najlepszych od początku tej firmy. Już mieliśmy wychodzić, kiedy nagle do mojego biura wbiegł ktoś kogo nigdy bym się nie spodziewał.
- Tatuś!
Mała Yoora przybiegła do mnie i wziąłem ją od razu na ręce. Byłem zdziwiony, bo do soboty powinna być w Daegu z moją mamą. Ale skoro ona tu jest, to znaczyło, że też moja mama musiała przyjechać.
- Cześć, kwiatuszku. Co tutaj robisz?
- Przyjechałam z babcią, bo baaaardzo się za tobą stęskniłam! I przywiozłam ci taki piękny rysunek! – pokazała mi trochę pomiętą kartkę.
- Dziękuję ci bardzo, kochanie, jest piękny. – ucałowałem ją w czoło i odłożyłem rysunek na stertę dokumentów.
Do pomieszczenia też w końcu weszła moja mama zdyszana pewnie po biegu za małą. Yoora była teraz akurat w takim wieku gdzie rozpierała ją energia. Postawiłem córkę na ziemi i od razu pobiegła do Seokjina, który bez słowa wziął ją na ręce i razem z Jiminem wyszli z mojego biura, zostawiając mnie samego z mamą.
- Pisałem ci mamo, że przyjadę w piątek wieczorem. – powiedziałem spokojnie. – Specjalnie przez ostatnie dni siedzę do późna tutaj, żeby jak najwcześniej wyjść w piątek.
- Yoongi, nie zapominaj, że Yoora to tylko dziecko i jeszcze nie rozumie dlaczego akurat w piątek możesz dopiero przyjechać. Naprawdę bardzo za tobą tęskniła. Ponad tydzień cię nie widziała. Ona potrzebuje cię teraz najbardziej ze wszystkich, synu.
- Wiem, już Seokjin mi o tym mówił milion razy. I naprawdę zrozumiałem swój błąd, mamo.
- Nie wątpię w to. A poza tym, musiałam ci ją przywieźć, bo ostatnio nie najlepiej się czułam.
- Czemu nie zadzwoniłaś? Wysłałbym kogoś po was. A pewnie jechałyście pociągiem?
- Nie było innego wyjścia. Ale Yoora lubi jeździć pociągami, zupełnie jak ty kiedyś. Nie mogłam jej odebrać tej przyjemności. – kobieta posłała mi szeroki uśmiech, przez który w kącikach oczu pojawiły się drobne zmarszczki.
Westchnąłem szeroko i pokiwałem w końcu, rozumiejąc sytuację. Zacząłem się teraz zastanawiać jak to wszystko zorganizować. Z dnia na dzień nie znajdę opiekunki dla małej i nie mogę już opuszczać pracy, bo już wystarczająco dużo problemów narobiłem. Mama nie mogła zostać w Seulu, bo miała umówioną wizytę u lekarza na następny dzień. Stwierdziłem, że skoro i tak była pora lunchu i nie chciałem tracić niepotrzebnie tego czasu, na obiad pójdziemy w większym gronie. Moja mama przez chwilę narzekała, że lepiej jak już pojedzie, żeby nie przeszkadzać, ale Yoora ją poprosiła, żeby zjadła z nami wszystkimi obiad.
Tym razem wybraliśmy inną restaurację, trochę bardziej przystosowaną też dla dzieci. Usiedliśmy przy stole i zamówiłem dla nas jedzenie. Dopiero po tym zauważyłem, że przy stole nie ma tylko Yoory, ale też Jimina, który poszedł z nią się bawić w kąciku dla dzieci. Uśmiechnąłem się mimowolnie na ten widok. To jak Yoora się cieszyła, bawiąc się z Parkiem sprawiało, że moje serce zabiło mocniej i szybciej. W pewnym momencie złapałem kontakt wzrokowy z Jiminem i poczułem jakby na te kilka chwil cały świat stanął w miejscu i nic więcej nie miało znaczenia. Dopiero kiedy młodszy, odwrócił wzrok, obudziłem się z transu i odchrząknąłem, patrząc na Seokjina i moją mamę. Spanikowany spuściłem wzrok i podrapałem się po karku.
- Tatusiu! – podniosłem wzrok na Yoorę, która podbiegła do stołu.
- Słucham cię, skarbie. – uśmiechnąłem się delikatnie i posadziłem ją sobie na kolanach.
- Pójdziesz się z nami pobawić? Potrzebujemy smoka do naszej zabawy!
- Smoka? W co się bawicie? – zaśmiałem się.
- Ja jestem księżniczką, a Jiminie oppa moim księciem, który mnie ratuje przed smokiem! – zachichotała wesoło.
Uśmiechnąłem się delikatnie i ucałowałem jej czoło. Wstałem, biorąc ją na ręce i poszedłem w stronę kącika dla dzieci. Tak jak mówiła, zostałam smokiem, który musiał pilnować księżniczki przed ratunkiem. Bawiliśmy się tak do czasu aż nasze jedzenie zostało przyniesione do naszego stołu. Yoora pobiegła od razu kiedy zawołała ją babcia, a ja pomogłem wstać Jiminowi z podłogi, podając mu dłoń. Młodszy się jej złapał i cicho podziękował kiedy go podciągałem do góry. Razem przeszliśmy do stolika przy którym usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
Po posiłku upierałem się jeszcze dłuższą chwilę, że odwiozę moją mamę na dworzec, jednak ona jak tylko o tym wspomniałem, pobiegła na autobus, co swoją drogą wyglądało prze zabawnie. Spojrzałem na machającą babci Yoorę i westchnąłem, myśląc nad rozwiązaniem.
- Pobawisz się trochę w biurze tatusia, hm? – powiedziałem do córki, posyłając jej uśmiech, gdy tylko na mnie spojrzała.
- Naprawdę mogę?! – ucieszyła się i podskoczyła w miejscu. – A czy Jiminie oppa może się ze mną pobawić? – zapytała i zwróciła swój błyszczący wzrok na młodszego.
- Cóż, jeśli twój tata mi pozwoli, to czemu nie? – uśmiechnął się lekko.
- Tatusiu czy Jiminie oppa będzie mógł się ze mną bawić? Bardzo ładnie proszę!
- No w porządku. – zgodziłem się.
Yoora od razu wystrzeliła do przodu, żeby złapać za rękę Jimina, na co uśmiechnąłem się delikatnie, uznając to za bardzo urocze. Jimin zaczął powoli iść w stronę niedaleko położonej firmy, trzymając za dłoń moją córkę, która jak widać bardzo go polubiła.
- Chciałbym, żebyś mógł iść z Yoorą do domu, ale niestety jako odpowiedzialny szef nie mogę ci na to pozwolić.
- Wiem to, hyung. Dam radę. Jimin też się wyrywa do pomocy, to miłe z jego strony.
- Przez lata był wolontariuszem w domu dziecka i często się zajmował dziećmi w sąsiedztwie. Ma do nich rękę.
Pokiwałem głową, obserwując ich, idąc za nimi z Seokjinem.
- Coś się między wami zdążyło wydarzyć, Yoongi? – zapytał mnie starszy, a ja prawie się zakrztusiłem własną śliną.
- Co? Skąd ten pomysł?
- Patrzycie tak dziwnie na siebie. Szczególnie ty na niego. Czy ja czegoś nie wiem?
- Nie, hyung.. Ja i Jimin.. Łączy nas tylko i wyłącznie praca.
- Myślisz, że na tym poprzestanie?
- A myślisz, że może dojść między nami do czegoś więcej? – dopytałem, patrząc na niego.
- Wszystko zależy od was, Yoongi. Pamiętaj, że jesteście dorosłymi ludźmi.
- Wiem o tym, Jin.
Kiedy dotarliśmy do firmy, Jin poszedł do siebie, a ja, Jimin i Yoora poszliśmy do mojego biura. Ja siadłem do pracy i swoich zadań, które musiałem dzisiaj wykonać, a Jimin z Yoorą bawili się na mojej kanapie pod ścianą lalkami. Później Yoorze ta zabawa się znudziła i już myślałem, że będę musiał się nią zajmować, na szczęście Jimin szybko zaproponował, że może wydrukować kilka kolorowanek i wspólnie coś pokolorują. Ta czynność na wyjątkowo długi czas zajęła Yoorę i mogłem w ciszy popracować nad ważnymi dokumentami. Kiedy już nawet kolorowanie znudziło się Yoorze, Jimin przez chwilę się zastanawiał co mógłby zaproponować małej, żeby nie zrobiła afery i w pewnym momencie wyszli do przedsionka gdzie znajdowało się stanowisko pracy Jimina i tam już zostali do końca zmiany.
Kiedy już wszystko skończyłem i wszystko posprzątałem i pogasiłem cały sprzęt potrzebny do pracy, ubrałem się, zabrałem wszystkie rzeczy i wyszedłem z biura, a widok który mnie zastał, sprawił, że uśmiech samoistnie wepchał się na moje usta. Jimin i Yoora spali sobie smacznie na fotelu, komputer był w trybie uśpienia, co znaczyło, że już kawałek czasu musieli tak drzemać. Po cichu podszedłem do fotela i delikatnie szturchnąłem Jimina, by go obudzić. Młodszy budząc się, zmarszczył nos i westchnął cicho, ściskając w swoich ramionach Yoorę. Uchylił powoli powieki, a nasze spojrzenia ponownie się spotkały. Znowu zatonęliśmy w swoich oczach, nie mogąc oderwać od siebie wzroku.
- Chodź, odwiozę cię do domu. – szepnąłem, ostrożnie biorąc Yoorę na ręce.
- Nie trzeba, hyung.
- Nalegam. Codziennie prawie zasypiasz pod koniec dnia, nie chcę, żeby ci się coś stało. – powiedziałem, okrywając Yoorę jej płaszczykiem i założyłem jej czapkę z pomocą Jimina. – Zbieraj się Jiminie.
Posłałem mu uśmiech i wziąłem moje rzeczy, wychodząc do głównego pomieszczenia oddziału. Jimin po chwili do mnie dołączył i razem zjechaliśmy windą na parking. Odwiozłem Jimina pod sam blok w którym mieszkał i podziękowałem za opiekę nad Yoorą, a następnie pojechałem do siebie, cały czas myśląc o oczach Jimina.
wczesnego szczęśliwego nowego roku🎉🎊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro