Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seventeen

Szliśmy pustą, oświetloną alejką parku. Jak na centrum Seulu było cicho i spokojnie. Jimin od kilku minut nie odzywał się do mnie. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ ta cisza była bardzo przyjemna i mogłem przemyśleć kilka spraw, jednak z drugiej strony chciałbym słuchać jego głosu bez przerwy, dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez cały tydzień. Spojrzałem na jego profil z lekkim uśmiechem. Chłopak patrzył przed siebie, a jego usta rozciągały się w lekkim uśmiechu, jego policzki i czubek nosa były delikatnie zaczerwienione za pewne od spadającej o tej porze temperaturze, wyglądał naprawdę uroczo i nie potrafiłem oderwać od niego wzroku.

- O czym myślisz, Minnie? – zapytałem w końcu, dalej nie odwracając od niego wzroku.

Jimin spojrzał na mnie i uśmiechnął się szerzej, ściskając moją dłoń. Poczułem jak moje serce robi podwójne salto w tył, a w brzuchu stado motyli poderwało się do lotu.

- O wszystkim i o niczym. – powiedział po jeszcze jednej, krótkiej chwili.

- Musisz być trochę bardziej precyzyjny, Jimin-ah. – parsknąłem i potarłem jego dłoń kciukiem.

Już wcześniej zauważyłem, że jego dłonie są drobne i delikatne, jednak teraz, kiedy miałem okazję je potrzymać zorientowałem się jak tak naprawdę są miękkie i słodkie. W porównaniu do moich były jak urocze łapki kotka. Zrozumiałem w tamtej chwili, że nie tylko chciałem słuchać codziennie jego głosu, ale też trzymać jego dłonie, chroniąc je przed wszystkimi zranieniami i chłodem panującym na zewnątrz.

- Myślę o tym jak bardzo podoba mi się ta randka. Nie byłem na wielu, ale ta jest.. Wyjątkowa.

- Wyjątkowa? – dopytałem.

- Zazwyczaj kiedy ktoś mnie zapraszał, zabierał mnie do jakiejś restauracji na kolację, albo do kina na jakiś nudny film, a później myślał tylko o jednym. Może to zabrzmi zabawnie, ale nie jestem typem osoby, która idzie do łóżka na pierwszej randce.

- To dobrze, też nie jestem takim typem. Zazwyczaj szedłem do łóżka na drugiej bądź trzeciej randce. – zażartowałem, patrząc na Jimina, który bez problemu wyłapał w mojej mowie sarkazm i zaczął się śmiać.

- Wspaniale, ja też. Można powiedzieć, że bardzo do siebie pasujemy. – uśmiechnął się słodko.

- Myślę, że to bardzo możliwe, Jiminie. – odwzajemniłem uśmiech.

- A ty co uważasz o naszej randce? Nie nudzisz się?

- Nie jestem typem, który dużo rozmawia na spotkaniach, bardziej słucham.

- A ja bardzo lubię gadać. Pamiętam jak jeden chłopak wyszedł podczas naszej randki, bo stwierdził, że za dużo gadam, a powinienem się zająć jedzeniem. – zaśmiał się pod nosem.

- Mnie to nie przeszkadza, możesz gadać o wszystkim i o niczym. – wspomniałem jego słowa z drobnym uśmiechem.

- To dobrze.

- Od zawsze umawiałeś się z mężczyznami? – zapytałem.

- Tak. Dość szybko odkryłem swoją orientację. Jakoś w gimnazjum? – poprawił okulary na nosie. – Jakoś pod koniec szkoły miałem chłopaka, ale to bardziej z braku bliskości, bo nigdy nie miałem jakichś wielkich przyjaciół. A rodzina po prostu mnie toleruje, bo jestem jej członkiem. Dlatego też ucieszyłem się kiedy Seokjin hyung do mnie napisał z propozycją. Od roku myślałem o jakiejś zmianie, ale nie miałem zbyt dużej odwagi, by zrobić samemu krok. Więc to, że twój poprzedni asystent odszedł było moją nadzieją na jakieś lepsze życie z dala od rodziny.

- Rozumiem. W takim razie bardzo się cieszę, że mój poprzedni asystent zrezygnował, i tak był okropny.

Jimin zaśmiał się serdecznie i oparł głowę o moje ramię, obejmując moją rękę. Przez chwilę, chciałem wyrwać rękę z jego objęć, ale wziąłem głęboki oddech i uśmiechnąłem się lekko, ściskając jego dłoń. Ponownie zawisła między nami cisza, jeszcze przyjemniejsza i lżejsza od poprzedniej. Cieszyliśmy się wzajemną obecnością i czerpaliśmy z niej wiele przyjemności. To coś czego teraz tak naprawdę potrzebowałem.

- A jak z tobą, hyung? W końcu miałeś żonę, czemu teraz jesteś na randce ze mną? – spojrzał na mnie kątem oka.

- Jestem biseksualny. Zanim poznałem Mirę miałem nawet chłopaka, ale zostawił mnie dla kogoś bardziej ustawionego w kontekście pieniędzy. – prychnąłem.

- A teraz jesteś milionerem. – zachichotał.

- Pieniądze to nie wszystko. Pochodzę z biednej rodziny, zawsze mówiło się, że to co się ma jest najważniejsze. Rodzice nie mieli nigdy pieniędzy na dbanie o moje potrzeby drugo czy trzeciorzędne, dlatego teraz zdarza mi się rozpieszczać Yoorę, ale to moje oczko w głowie.

- Wiem, Yoongi. Chcesz dać jej wszystko czego nie miałeś ty. Jesteś wspaniałym ojcem.

- Dziękuję, ale nigdy nie spędzałem z nią tyle czasu co teraz kiedy już nie ma jej matki.

- Nigdy nie jest na coś za późno.

- Tak myślisz?

- Oczywiście, hyung. Ważne jest to, że teraz z nią jesteś. Potrzebuje cię bardziej niż cała firma.

- Gadasz jak Jin, widać, że jesteście rodziną. – uśmiechnąłem się do niego.

- Ależ zabawne. – wywrócił oczami.

- Gdyby nie Yoora, pewnie nigdy nie poślubiłbym Miry. – wyznałem. – Powiedziałbym, że ślub był czymś z przymusu niż z prawdziwego uczucia. Z biegiem czasu oczywiście pokochałem ją, ale chyba nigdy na takim poziomie, żebym decydował się na ślub z nią.

- Oh.. Rozumiem. Czyli Yoora nigdy nie była planowana? – zapytał, a ja pokręciłem głową.

- Mira zaszła w ciążę pół roku po rozpoczęciu naszego związku. Byliśmy młodzi i głupi. Ale nigdy nie zostawiłem jej na lodzie. Postanowiliśmy, że razem wychowamy Yoorę, a później może się rozejdziemy. Ale im dłużej ze sobą byliśmy tym mniej rozmawialiśmy o rozwodzie. Przywykliśmy do stanu rzeczy.

- To dobrze dla Yoory, miała od początku obu rodziców. To się liczy, Yoongi. Ona zawsze będzie pamiętać swoją mamę.

- Wiem, ale przez to obawiam się, że może nie zaakceptować kogoś nowego. Wiesz o co mi chodzi?

- Wiem. Bardzo dobrze wiem. – pokiwał głową. – Pamiętasz Taehyunga, prawda? – zapytał, a kiedy przytaknąłem, kontynuował. – Wychowywała go babcia. On sam stracił mamę i kiedy jego ojciec zaczął się umawiać z inną kobietą, nie potrafił tego zaakceptować, więc wyprowadził się do swojej babci. Oczywiście po paru latach zrozumiał, że to nic złego. Do przywyknięcia do nowego stanu rzeczy potrzeba czasu, nawet dzieci tego potrzebują.

- Chciałbym jednak uniknąć takiej reakcji Yoory. Nie chciałbym jej stracić. Nawet jeśli wiedziałbym, że jest u mojej mamy. – westchnąłem.

- Hyung.

Jimin stanął w miejscu, więc ja też się zatrzymałem. Chłopak ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Patrząc w jego ciemne tęczówki, ponownie dryfowałem, czułem się dobrze i bezpiecznie.

- Yoora jest bardzo inteligentną dziewczynką. Ufa ci i przede wszystkim cię kocha. I wątpię, by miała przestać to robić, kiedy znajdziesz jej nową mamę. – powiedział spokojnie. - Nawet jeśli byłaby przez chwilę zła, pozwól jej, ale nigdy nie naciskaj. Nigdy do niczego nie zmuszaj, szczególnie do miłości.

- Jiminie..

- Hm?

Przysunąłem do siebie nasze twarze i pocałowałem go. Jego miękkie usta sprawiały, że kręciło mi się w głowie, ale też czułem spokój duszy. Jakby jeden pocałunek potrafił leczyć wszystkie problemy, potrafiłbym się uzależnić od całowania blondyna. Usłyszałem mruknięcie Jimina i poczułem jak jego kciuki, delikatnie gładzą moje zimne policzki. Czułem ciepło rozchodzące się po moim całym ciele i nie chciałem tego przerywać.

- Coś chciałeś mi powiedzieć czy uznałeś, że to jest najlepszy sposób na uciszenie mojego gadulstwa? – zapytał, a jego ciepły oddech muskał moje wargi.

- Po prostu chciałem cię pocałować. Już ci mówiłem, że mogę cię cały czas słuchać. – uśmiechnąłem się mimowolnie i poprawiłem jego okulary, które delikatnie się zsunęły z jego nosa.

- Wszystko jasne. – zachichotał. – Ale mam nadzieję, że mnie posłuchasz.

- Oczywiście, Park Jimin-ssi. To bardzo dobre rady od równie dobrego asystenta.

- To dobrze Min Yoongi-ssi, miło to słyszeć.

Uśmiechnąłem się do niego i ponownie złapałem jego dłoń, zaczynając go prowadzić dalej wzdłuż alejki. Spacerowaliśmy tak jeszcze przez najbliższe pół godziny, poznając siebie jeszcze bliżej. W kocu wróciliśmy do samochodu, gdzie po wymienieniu się jeszcze kilkoma krótkimi pocałunkami, odwiozłem młodszego pod jego lokum. Chłopak nie spieszył się z wysiadaniem i jeszcze przez kilka najbliższych minut, siedział i mnie zagadywał, pytając o różne rzeczy i dopiero sms od jego współlokatora go zmusił do opuszczenia mojego samochodu. Na pożegnanie musnął mój policzek i wysiadł, zamykając za sobą drzwi.

Jeszcze przez krótką chwilę stałem pod jego blokiem, myśląc o jego miękkich ustach i drobnych dłoniach, aż w końcu otrząsnąłem się z transu i odjechałem, obierając dobrze znaną mi drogę do apartamentowca Seokjina skąd miałem odebrać moją córkę. Wiedziałem jednak, że tak szybko stamtąd nie wyjdę, bo przyjaciel będzie chciał wiedzieć każdy szczegół naszego spotkania, a później jeszcze wypyta o resztę Jimina, bo uzna, że albo zmyślam, albo nie powiedziałem mu wszystkiego co się tak naprawdę wydarzyło. Najchętniej wszystko co się wydarzyło między naszą dwójką zostawiłbym dla siebie i nic nie mówił Seokjinowi. 

postanowiłam, że dam wam sie jeszcze trochę nacieszyć słodkimi chwilami. to dzięki dzisiejszym zdjęciom yoonminów😩💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro